[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ograniczony przez odwieczny ceremonial, rytualy i zwyczaje jak kazdy faraon.Sekenenre stale udowadnial, ku niezadowoleniu i tajemnej opozycji niektorych ludzi ze swego otoczenia, ze nadal moze dokonywac jakichs wyborow.Kiedy Sekenenre stanal po raz pierwszy w sanktuarium Amona-Re.sciskajac pastoral i bicz.na wprost wyobrazenia boga.ktorego ziemskim przedstawicielem byl on sam.coz wtedy powiedzial? Slowa te zostaly polem wyryte, zeby kazdy mogl je przeczytac, a byly to smiale slowa, jak na krola bedacego zaledwie cieniem dawnych wladcow w tym rozdartym krolestwie.-Re uczynil mnie pasterzem tego kraju, gdyz wie, ze utrzymam w nim porzadek dla Niego i powierzyl mojej opiece tych.ktorych On ochrania.Dla Sekenenre opieka ta nie byla pustym slowem: byl to obowiazek, ktory wiodl go do stawienia czola potedze Hyksosow.do przeciwstawienia pozostalosci dawnego Egiptu, dobrze obwarowanemu, obcemu imperium.Jesli jednak Sekenenre widzial powstanie jako swoj swiety obowiazek, to byli rowniez i tacy - jak to Rahotep zaczynal powoli dostrzegac - ktorzy mieli odmienne zdanie.W pasiastych, czerwono-zoltych nemesach gwardii krolewskiej, ozdobionych zapinka z symbolem ich oddzialu, dziesieciu lucznikow pelnilo swa sluzbe wraz z innymi oddzialami podleglymi szefowi strazy, pozostajac pod nominalna komenda wlasnego kapitana.Wprawdzie dzieki lasce faraona zostali teoretycznie zaakceptowani, lecz w rzeczywistosci sprawy mialy sie inaczej, gdyz tym, co wiodlo ludzi do dworskiej sluzby, byla ambicja, a ta dawala rowniez pozywke intrygom i sekretnym manipulacjom dla sciagniecia na siebie krolewskiej uwagi.Fakt, ze grupa Nubijczykow z prowincji uwazanej w Tebach nie tylko za barbarzynska, lecz wrecz nielojalna, na dodatek pod komenda pozbawionego ziemskich posiadlosci oficera, dostala sie do sluzby w takiej bliskosci faraona, byl czyms, czego wielu mlodych i nieco starszych setnikow i dowodcow rydwanow nie moglo przyjac z radoscia.Rahotep stapal ostroznie, jak kazdy zwiadowca na wrogim terytorium.Byl nowicjuszem w dworskim zyciu, lecz zetknal sie juz z taka atmosfera wrogosci na dworze Meri-Mut.Nauczki, ktore w dziecinstwie otrzymal od Umsa.spowodowaly, ze nauczyl sie wyczuwac ukryta nienawisc i rozpoznawac lekcewazenie.Z dnia na dzien dowiadywal sie coraz wiecej o subtelnych silach scierajacych sie wsrod urzednikow i mieszkancow palacu.Jednego po drugim wylowil tych, ktorych uwazal za jadro oporu wobec woli faraona.Byl wsrod nich wezyr Zau, ktory az za bardzo przypominal mlodemu kapitanowi Pena-Seti.Nie byl on moze tak stary jak kaplan Anubisa, ale byl czlowiekiem o naprawde poteznym intelekcie: cenionym administratorem, precyzyjnie radzacym sobie ze skomplikowanymi obowiazkami wykonawczymi, idealna osoba na stanowisku, ktorego celem bylo zdjecie wiekszosci ciezaru rzadzenia Egiptem z ramion faraona.W tak zakreslonych granicach Zau bylby dla kazdego rzadzacego darem bogow.Jednak granice te byly dla niego zbyt waskie i Rahotep, skladajac kawalek po kawalku slowa, na pol doslyszane szepty i drobne poczynania, doszedl do wniosku, ze Zau byl szczerze przekonany, iz Egiptowi nie wolno niszczyc istniejacego stanu rzeczy i ze proponowana przez Sekenenre energiczna akcja jest sciaganiem nieszczescia na kraj.Bedac fanatykiem calkowicie przekonanym o wlasnej racji, byl on rownie niebezpieczny jak Pen-Seti - a nawet bardziej, ze wzgledu na wladze, jaka dysponowal pod pieczecia faraona.Do Zaua Rahotep dodal Sebniego, z otoczenia ksiecia Ahmosego.Chociaz mlodszy ksiaze pozornie chadzal wlasnymi sciezkami i mial sporo swobody, Rahotep dowiedzial sie, ze pisarz Sebni zostal umieszczony w jego swicie, zeby hamowac i ograniczac poczynania krolewskiego syna.Jedynie silny charakter ksiecia pozwalal mu okpiwac pisarza, tak jak to zrobil podczas polowania na lwy.Byli rowniez inni; kapitan moglby dlugo wyliczac ich imiona.Niektorzy z nich byli ludzmi obdarzonymi wladza, dzierzacymi dziedziczne stanowiska, z ktorych nie mogli byc usunieci bez dowodow jawnej zdrady lub niekompetencji.Skarbnik Poludnia, Kheruef; dwaj sedziowie; general Sheshang oraz kilku kaplanow wysokiej rangi.Byc moze wlasne doswiadczenia z Penem-Seti i niebezpieczenstwa przezyte w nekropoli w Semnie uczynily Rahotepa szczegolnie ostroznym w stosunku do kaplanow ze swiatyni Anubisa.Wierzyl on jednak, ze nie ma zadnych trwalych uprzedzen w stosunku do zwolennikow boga o glowie szakala - tego Poszukiwacza ustawianego przy wejsciach do tamtego swiata, zeby wiodl bladzace dusze na sad.Kiedys w Egipcie kaplani Anubisa faktycznie byli "poszukiwaczami" - studiowali wiedze nie tylko dla wlasnych potrzeb, lecz dla powszechnego dobra ludzi.Ksztalcili jasnowidzow, ktorzy potrafili zajrzec w niedaleka przyszlosc oraz stawiali ludziom horoskopy, walczac o odwrocenie zagrazajacego nieszczescia i choroby, doradzajac i pomagajac, kiedy juz ich dopadly.Madrosc kazdego boga powinna byc przefiltrowana przez umysly i uczucia tych, ktorzy mu sluza.Jesli sludzy ci sa prawdziwymi wiernymi, nie naduzywajacymi mocy dla wlasnych celow, wtedy ta niesmiertelna wiedza przesacza sie czysta i swieza.Jesli jednak odwrocili sie od duchowych praw Wielkich i domagali sie korzysci dla siebie samych, wtedy to.co mieli do przekazania, bylo metne i skalane.Byly wiec dwa oblicza wiedzy - jedno jasne, drugie ciemne.A celowe doszukiwanie sie tego ciemnego bylo porzuceniem sluzby dla Amona-Re i zwroceniem sie ku Setowi.Totez podczas "malej audiencji" o poranku, Rahotep, stojac w gotowosci z lewej strony tronu, przygladal sie bacznie Tothotepowi.arcykaplanowi Anubisa i nie podobalo mu sie to, co widzial.W twarzy tej byl zimny spokoj Khephrena, lecz pod nim tlilo sie cos daleko bardziej groznego.Trudno mu bylo nie dostrzec wplywu, jaki wywieral swa osobowoscia na innych.Sekenenre z uwaga sluchal Tothotepa, natomiast ten przechodzil do porzadku dziennego nad zawoalowanymi protestami Zaua.W czasie jednej ze swych rzadkich przepustek Rahotep rozmawial o tym prywatnie z Methenem.Doswiadczonemu oficerowi zlecono musztre oszczepnikow z nowego naboru, stacjonowal wiec w tebanskich koszarach.Teraz swobodnie pollezac z Rahotepem na tratwie z sitowia, z ktorej lowili ryby, Methen skrzywil sie.-Czlowiek nie oznajmia glosno swej obecnosci, kiedy sledzi oboz Kuszytow - zauwazyl enigmatycznie.-Ani nie stapa boso wsrod wezy! - odparowal Rahotep.- Nie jestem zadnym prostym dzikusem, ktorego moze okpic byle handlarz.Jesli jednak nie bede zadawal pewnych pytan, to nieswiadomie wplyne w legowisko krokodyli.Czy to dlatego, ze nie mam powodu mile wspominac wyznawcow Anubisa, nie powinienem ufac rowniez ich glownemu kaplanowi?-Nikt nie mowi zle o swiatyni - Methen ponownie ominal pytanie.- Twarz kazdego faraona zwraca sie z szacunkiem do Szakala.gdyz jest miedzy nimi prastara umowa, o ktorej nikt otwarcie dzis nie wspomina.Moj mlodszy brat nalezal do tej swiatyni.Kiedy Hyksosi najechali nom Sokola, podcieli mu gardlo na jego wlasnym oltarzu, w darze dla Tego Ktory Mieszka w Ciemnosci.Ale dzieki niemu znam pewne tajemnice Anubisa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •