[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To tak jakby oglądali swoją twarz w tafli wody - sprawiła, że ujrzeli siebie takimi, jakimi widzi ich świat.Ale dlaczego nienawidziła ciebie, Renisenb? Odpowiedz mi na to.- Czy rzeczywiście mnie nienawidziła? - odparła Renisenb z powątpiewaniem.- Raz próbowałam się zaprzyjaźnić.- I ona tego nie chciała? To jasne, że cię nienawidziła, Renisenb.Esa przerwała, a potem spytała ostro:- Czy to mogło być z powodu Kameniego?Twarz Renisenb znowu się zaczerwieniła.- Kameni? Nie wiem, o czym mówisz.- Oboje z Kamenim pochodzili z Północy, ale to na ciebie Kameni patrzył na dziedzińcu.- Muszę iść i dopilnować Teti - powiedziała gwałtownie Renisenb.Jej wyjściu towarzyszył ostry, ubawiony chichot Esy.Z wypiekami na twarzy Renisenb spieszyła przez dziedziniec w stronę jeziora.Nagle Kameni zawołał do niej z ganku:- Ułożyłem nową pieśń, Renisenb.Zostań i posłuchaj.Potrząsnęła głową i szybko odeszła.Serce biło jej gniewnie.Kameni i Nofret.Nofret i Kameni.Dlaczego pozwoliła starej Esie, lubiącej złośliwe żarty, zasiać taki pomysł w swojej głowie? I dlaczego ją to obchodzi? Jakie to w końcu ma znaczenie? Nie dbała wcale o Kameniego, ani trochę.Impertynencki młody człowiek o wesołym głosie i ramionach, które przypominały jej Khaya.Khay.Khay.Powtarzała jego imię z uporem, ale żaden obraz nie zjawiał się przed oczami.Khay był w innym świecie.Był na Polu Ofiarnym.Na ganku Kameni śpiewał cicho:- Powiem Ptahowi:”Daj mi moją siostrę dziś w nocy.”III- Renisenb!Hori dwukrotnie powtórzył jej imię, zanim go usłyszała i przestała wpatrywać się w Nil.- Byłaś pogrążona w myślach, Renisenb.O czym myślałaś?Renisenb odparła niechętnie:- Myślałam o Khayu.Hori patrzył na nią przez chwilę, potem roześmiał się:- Rozumiem.Renisenb miała niemiłe uczucie, że rzeczywiście rozumiał! Powiedziała z nagłym pośpiechem:- Co się dzieje, gdy umieramy? Czy ktoś naprawdę to wie? Wszystkie te teksty napisane na trumnach.Niektóre z nich są takie niejasne, że wydają się nic nie znaczyć.Wiemy, że Ozyrys został zabity i że jego ciało powtórnie się złączyło, że nosi białą koronę i dzięki niemu nie musimy umierać, ale czasem Hori, wszystko wydaje się nierealne i takie zagmatwane.Hori skinął głową.- Ale co się naprawdę dzieje po śmierci? Tego właśnie nie wiem.- Nie potrafię ci powiedzieć, Renisenb.Powinnaś zapytać o to wszystko kapłana.- Dałby mi jedynie zwykłe odpowiedzi.Ja chcę wiedzieć.- Nikt z nas nie dowie się tego, zanim sam nie umrze.Renisenb zadrżała.- Nie, nie mów tak!- Coś cię wytrąciło z równowagi, Renisenb?- To Esa.- Zamilkła na chwilę.- Powiedz mi, Hori, czy.czy Kameni i Nofret dobrze się znali zanim.tu przyjechali?Hori stał przez chwilę nieruchomo, potem, idąc u boku Renisenb z powrotem w stronę domu, szepnął:- Rozumiem, więc to o to chodzi.- Co chcesz powiedzieć przez „to o to chodzi”? Zadałam ci tylko pytanie.- Na które nie znam odpowiedzi.Nofret i Kameni znali się na Północy - jak dobrze, tego nie wiem.Czy to ma znaczenie? - dodał.- Nie, oczywiście, że nie - odparła Renisenb.- To nie ma żadnego znaczenia.- Nofret nie żyje.- Martwa, zmumifikowana i zaplombowana w grobowcu! I na tym koniec!Hori ciągnął dalej spokojnie:- A Kameni.nie wygląda na pogrążonego w smutku.- Nie - powiedziała Renisenb uderzona trafnością tej myśli - to prawda.- Odwróciła się do niego gwałtownie.- Och Hori, jak.jak ty potrafisz podnieść na duchu!Uśmiechnął się.- Naprawiłem lwa dla małej Renisenb.Teraz.ma inne zabawki.Renisenb minęła dom.- Nie chcę jeszcze wracać.Czuję, że nienawidzę ich wszystkich.Och, nie naprawdę.Ale po prostu dlatego, że jestem zła i niecierpliwa i wszyscy są tacy dziwni.Czy nie moglibyśmy pójść na górę do grobowca? Tam jest tak przyjemnie.jest się.jest się ponad wszystkim.- Masz rację, Renisenb.Ja czuję to samo.Dom, uprawy, pola - to wszystko jest w dole, bez znaczenia.Patrzy się ponad tym wszystkim na rzekę i jeszcze dalej, na cały Egipt.Bo już wkrótce Egipt znów będzie zjednoczony, silny i wielki jak w przeszłości.Renisenb mruknęła niewyraźnie:- Och, jakie to ma znaczenie?Hori uśmiechnął się.- Nie dla małej Renisenb.Dla niej liczy się tylko jej własny lew.- Śmiejesz się ze mnie, Hori.Więc to ma znaczenie dla ciebie?- Dlaczego miałoby mieć? - mruknął Hori.- Dlaczego? Jestem przecież tylko doradcą kapłana ka.Czemu miałoby mnie obchodzić, czy Egipt jest duży czy mały?- Patrz - Renisenb zwróciła jego uwagę na skałę ponad nimi - Jahmose i Satipy byli na górze przy grobowcu.Teraz schodzą na dół.- Tak - odparł Hori.- Trzeba było tam sprzątnąć jakieś rzeczy, zwoje płótna, których nie zużyto do mumifikacji.Jahmose mówił, że zabierze Satipy na górę, żeby mu poradziła, co z tym zrobić.Oboje patrzyli na dwoje ludzi schodzących ścieżką powyżej.Nagle Renisenb uświadomiła sobie, że tych dwoje zbliża się do miejsca, z którego spadła Nofret.Satipy szła pierwsza.Jahmose trochę z tyłu.Nagle Satipy odwróciła głowę, by powiedzieć coś mężowi.Może, myślała Renisenb, mówiła mu, że to musi być miejsce, gdzie zdarzył się wypadek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •