[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten bałagan – o czym dziewczyna nie wiedziała – pozostawał w dziwnej sprzeczności z systematycznością Poirota i jego znanym zamiłowaniem do porządku.– Wysyłam paczki ŕ l’avance* [przyp.: fr.Wcześniej.] – wyjaśnił Poirot.– Proszę, mademoiselle, oto pończochy.Błagam panią o wybranie sześciu par.Odwrócił się, odciągając Rhodę, która szła za nim.– Dla pani, mademoiselle, mam małą duchową ucztę, która – jak przypuszczam – nie byłaby ucztą dla panny Meredith.– Co to jest? – zawołała Rhoda.Ściszył głos.– Nóż, mademoiselle, którym kiedyś dwanaście osób zasztyletowało człowieka.Został mi dany na pamiątkę przez Campagnie Internationale des Wagons Lits.– Straszne! – krzyknęła Anna.– Proszę mi pokazać! – zawołała Rhoda.Poirot zaprowadził ją do drugiego pokoju.Wrócili po trzech minutach.Anna podeszła do nich i powiedziała:– Myślę, że te są najładniejsze, panie Poirot.Te dwie pary mają odpowiedni odcień na wieczór, a te jaśniejsze przydadzą się w lecie, kiedy wieczorem jest jasno.– Mille remerciments* [przyp.: fr.Bardzo dziękuję.] mademoiselle.Zaproponował im jeszcze trochę likieru, ale dziewczyny odmówiły.W końcu odprowadził je do drzwi, cały czas wesoło rozprawiając.Kiedy wyszły, wrócił do pokoju i podszedł prosto do stołu.Pończochy leżały w nieładzie.Poirot przeliczył wybrane pary, potem sprawdził pozostałe.Kupił dziewiętnaście par.Teraz było ich tylko siedemnaście.Pokiwał powoli głową.ROZDZIAŁ XXIVEliminacja trzech morderców?Po przybyciu do Londynu nadinspektor Battle udał się prosto do Poirota.Anna i Rhoda wyszły jakąś godzinę wcześniej.Battle pokrótce przedstawił rezultat swoich poszukiwań w Devonshire.– Byliście na tropie, nie ma wątpliwości – zakończył.Do tego czynił aluzję Shaitana, gdy wspominał o wypadku w domu.Nie mam jednak motywu.Czemu zabiła tę kobietę?– Myślę, że potrafię panu pomóc, przyjacielu.– Niech pan mówi, Poirot.– Dziś po południu przeprowadziłem mały eksperyment.Nakłoniłem mademoiselle i jej przyjaciółkę do przyjścia.Zadałem jak zwykle pytanie, co było w pokoju Shaitany.Battle popatrzył na niego z zaciekawieniem.– Bardzo pan lubi to pytanie.– Tak, jest bardzo użyteczne.Dużo mi mówi.Panna Meredith była podejrzliwa, bardzo podejrzliwa.Ta młoda dama nie jest łatwowierna.Więc poczciwy Herkules Poirot stosuje jeden ze swoich najlepszych trików.Zakłada niezręczną, amatorską pułapkę.Mademoiselle wspomina o gablotce z biżuterią.Pytam, czy to nie ta naprzeciw stolika ze sztyletem.Mademoiselle nie daje się złapać.Sprytnie unika pułapki.Jest zadowolona z siebie i jej czujność słabnie.Myśli, że zaprosiłem ją, by wydobyć z niej przyznanie się, że wiedziała gdzie był nóż.Poprawia się jej samopoczucie, sądzi, że mnie pokonała.Swobodnie opowiada o biżuterii.Nic więcej nie zapamiętała z tego pokoju – z wyjątkiem wazonu chryzantem, w którym należało zmienić wodę.– No i? – ponaglił Battle.– Cóż, to jest znaczące.Przypuśćmy, że nie wiemy nic o tej dziewczynie.Jej słowa dają nam klucz do charakteru.Zauważyła kwiaty.Może je lubi? Nie, ponieważ nie wspomniała o wielkiej wazie wczesnych tulipanów, która natychmiast przyciągnęłaby uwagę miłośnika kwiatów.Nie, to mówi płatna osoba do towarzystwa – dziewczyna, której obowiązkiem było zmienianie wody w wazonach.Jednocześnie dziewczyna kocha biżuterię.Czy nie jest to co najmniej sugestywne?– Ach – powiedział Battle – zaczynam rozumieć, do czego pan zmierza.– Właśnie.Jak kiedyś panu powiedziałem, wykładam karty na stół.Kiedy pani Oliver zaskoczyła nas swoim odkryciem, moja myśl skierowała się natychmiast ku pewnej ważnej sprawie.Morderstwo nie mogło być popełnione dla zysku, ponieważ panna Meredith później nadal musiała zarabiać na życie.Zatem z jakiego powodu? Zastanowiłem się nad charakterem mademoiselle, choć znałem ją powierzchownie.Dość nieśmiała młoda dziewczyna, biedna ale dobrze ubrana, lubiąca ładne rzeczy.Usposobienie raczej złodzieja niż mordercy.Dlatego natychmiast zapytałem, czy pani Eldon lubiła porządek.Pan odpowiedział, że nie, że była niedbała.Stworzyłem zatem pewną hipotezę.Przypuśćmy, że Anna Meredith była dziewczyną o słabym charakterze, taką, która kradnie drobiazgi z dużych magazynów.Była biedna, a jednak lubiła ładne rzeczy.Parę razy przywłaszczyła więc sobie coś należącego do jej chlebodawczyni.Może broszkę, parę szylingów reszty, sznurek paciorków.Pani Eldon, nieporządna, niedbała, mogła złożyć te zguby na karb własnego roztrzepania.A teraz wyobraźmy sobie inny typ pracodawczyni – osobę, która zauważyła i oskarżyła Annę Meredith o kradzież.To mogłoby stanowić motyw morderstwa.Jak powiedziałem owego wieczoru, panna Meredith mogłaby popełnić morderstwo jedynie ze strachu.Wie, że chlebodawczyni jest w stanie udowodnić jej kradzież.Uratować ją może zatem tylko śmierć tej kobiety [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •