[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała dużo ciemnych włosków i przypominała Indiankę, nie sprawiała wrażenia czerwonej i jakby nieopierzonej, co jest takie deprymujące u osesków, i od początku wyglądała na osobę wesołą i zdecydowaną.Miałam nadzwyczaj sympatyczną pielęgniarkę, wyrażała bardzo wiele obiekcji w stosunku do naszego gospodarstwa domowego.Rosalind urodziła się naturalnie w Ashfield.Matki nie udawały się wtedy do klinik porodowych; cały poród z opieką fachową kosztował piętnaście funtów, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się bardzo umiarkowaną sumą.Za radą mamy zatrzymałam pielęgniarkę na dalsze dwa tygodnie, żeby się nauczyć właściwej pielęgnacji niemowlęcia, a także pojechać do Londynu i znaleźć tam jakieś inne mieszkanie.Noc, kiedy miała się Rosalind urodzić, była osobliwa.Mama i pielęgniarka Pemberton przypominały dwie niewiasty podczas obrządku Narodzenia: biegały z prześcieradłami, szczęśliwe, zaaferowane, nader ważne, doprowadzały wszystko do porządku.Archie i ja pętaliśmy się trochę lękliwie, dość nerwowi, jak dwoje dzieci, niepewne, czy są chciane.Byliśmy przerażeni i niespokojni.Archie, jak mi się potem przyznał, uważał, że jeśli umrę, to będzie to jego wina.Ja też myślałam, że może umrę, a gdyby tak się stało, to bardzo bym żałowała, bo podobało mi się to wszystko.Najbardziej jednak przerażająca była niewiadoma.Ale i bardzo podniecająca.To, co się robi pierwszy raz, wydaje się zawsze podniecające.Teraz musieliśmy zaplanować sobie przyszłość.Zostawiłam Rosalind w Ashfield pod opieką siostry Pemberton i pojechałam do Londynu, żeby znaleźć a) mieszkanie dla nas, b) piastunkę do dziecka, c) służącą, która miała się zajmować takim mieszkaniem, jakie uda nam się znaleźć.To ostatnie nie stanowiło problemu, bo któż to do nas wpada na miesiąc przed urodzeniem Rosalind, jak nie moja kochana Lucy, prosto z szeregów Żeńskiej Służby Pomocniczej w Lotnictwie Królewskim, zadyszana, życzliwa, kwitnąca - taka sama jak przedtem, prawdziwa opoka.- Słyszałam nowinę - oznajmiła.- Słyszałam, że panienka będzie mieć dziecko, i jestem gotowa.Jak tylko będę potrzebna, zaraz się zjawię.Po naradzie z matką postanowiłam, że Lucy musi dostać taką pensję, jakiej, naszym zdaniem, nie miała nigdy przedtem żadna kucharka czy służąca.A mianowicie trzydzieści sześć funtów rocznie.W owych czasach była to suma olbrzymia, ale Lucy w pełni na nią zasługiwała, a ja cieszyłam się, że ją mam.W tym czasie, blisko rok po zawieszeniu broni, znalezienie mieszkania było chyba najtrudniejszą rzeczą na świecie.Setki młodych małżeństw biegały po Londynie w poszukiwaniu jakiegoś lokum, które by im odpowiadało i za które żądano by rozsądnej opłaty.Wymagano też płacenia odstępnego.Wszystko to stanowiło poważną komplikację.Zdecydowaliśmy, że najpierw wynajmiemy umeblowane mieszkanie, a potem zaczniemy szukać czegoś, co by nam naprawdę odpowiadało.Zamiary Archie’ego się realizowały.Zaraz po zdemobilizowaniu przeniósł się do pewnej firmy w City.Wypadło mi z głowy nazwisko jego ówczesnego szefa.Dla wygody nazwę go po prostu Goldsteinem.Był to duży, żółty mężczyzna.Kiedy zapytałam Archie’ego, jak wygląda, tego właśnie określenia przede wszystkim użył: Jest bardzo żółty.Gruby też, ale głównie bardzo żółty.Firmy w City oferowały wtedy chętnie posady zdemobilizowanym młodym oficerom.Archie miał zarabiać pięćset funtów rocznie.Ja dostawałam rocznie sto funtów, które zapisał mi dziadek w testamencie.Archie z gratyfikacji” i posiadanych oszczędności mógł osiągnąć jeszcze dalszych sto funtów rocznie.Nawet wtedy nie oznaczało to żadnego bogactwa, dość też było dalekie od zamożności, ponieważ gwałtownie podskoczyły czynsze, podobnie zresztą jak ceny żywności.Jajko kosztowało osiem pensów, a to dla młodej pary nie były wcale żarty.Co prawda, nigdy nie liczyliśmy na to, że będziemy bogaci, nie upadaliśmy więc na duchu.Z perspektywy czasu zdumiewa mnie fakt, że zamierzaliśmy zatrudniać zarówno niańkę jak służącą, ale wówczas uważano je za osoby, bez których nie można się obejść, zrezygnowalibyśmy z nich zatem na samym końcu.Natomiast w ogóle nie wpadłoby nam do głowy coś tak ekstrawaganckiego jak kupno auta.Samochody mieli tylko bogacze.Czasami w ostatnim okresie ciąży, kiedy wyczekiwałam w kolejkach do autobusów, spychana na bok z powodu niemrawości swoich ruchów - mężczyźni nie grzeszyli wówczas zbytnią galanterią - patrząc na przejeżdżające auta myślałam: „Jak by to było cudownie mieć pewnego dnia samochód”.Pamiętam, że jeden z przyjaciół Archie’ego powiedział z goryczą: - Nikomu nie powinno się pozwalać na posiadanie auta, jeśli nie potrzebuje go do załatwiania bardzo poważnych interesów.- Ja nigdy nie żywiłam takich uczuć.Myślę, że ciekawie jest widzieć kogoś, komu dopisuje szczęście, kogoś, kto jest bogaty, kogoś, kto ma wspaniałą biżuterię.Czy dzieci na ulicy nie gapią się z nosami przylepionymi do szyb na wielkie przyjęcia, na panie w brylantowych diademach? Ktoś przecież musi wygrać w Irlandzkim Totalizatorze.Gdyby wygrana wynosiła tylko trzydzieści funtów, nie byłoby to podniecające.Kalkucki Totalizator, Irlandzki Totalizator, a dzisiaj zakłady futbolowe - wszystko to ma swoją romantykę.Dlatego też wielkie tłumy stoją na chodnikach i gapią się na gwiazdy filmowe zjeżdżające na premiery.Dla widzów są to heroiny we wspaniałych wieczorowych kreacjach, zrobione na bóstwa - postaci wzbudzające zachwyt.Komu jest potrzebny szary, nudny świat, w którym nie ma bogatych ani możnych, pięknych ani utalentowanych? Kiedyś wystawano całymi godzinami, żeby zobaczyć królów i królowe, dzisiaj raczej gapimy się na gwiazdy muzyki pop, ale zasada pozostała ta sama.Jak wspomniałam, byliśmy gotowi zatrudniać niańkę i służącą, bo to uważano za niezbędne, nigdy natomiast nie marzyliśmy o posiadaniu samochodu.Jeśli szliśmy do teatru, to na parter.Ja miałam pewno jedną wieczorową sukienkę, i to czarną, żeby nie widać było na niej brudu, a wychodząc w słotne wieczory wkładałam zawsze na nogi czarne buty, z tego samego powodu.Nigdy nie braliśmy taksówki.Każdy ma własny styl wydawania pieniędzy, jak zresztą i w innych rzeczach.Nie zamierzam teraz orzekać, czy nasz styl był lepszy, czy gorszy.My nastawiliśmy się na mniejszy luksus, prostsze jedzenie, skromniejsze ubrania i całą resztę.Z drugiej strony, w tamtych latach miało się więcej wolnego czasu - na myślenie, na czytanie, na rozmaite pasje i rozrywki.Jestem rada, że moja młodość przypadła na tamte czasy.Mieliśmy w życiu wiele swobody, znacznie mniej pośpiechu i trosk.Na szczęście całkiem szybko znaleźliśmy mieszkanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •