[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszukiwania na razie nie przynosiły efektów.Insch porzucił nadzieję znalezienia Jamiego McCreatha w oranżerii i posłał wszystkich do parku.Natrafił na jedno znajome nazwisko: Douglas MacDuff.Doug Narwaniec.Nie figurował w rejestrze przestępców seksualnych, ale dwadzieścia lat temu był podejrzanym w sprawie o gwałt.Inne nazwiska rozpoznawał tylko dlatego, że przed tygodniem już tę listę przeglądał, próbując wytypować mordercę Davida Reida i Petera Lumleya.Zaczynał go dręczyć ból głowy - jedna z nagród za siedzenie w przeciągu przy tym cholernym laptopie.Najgorsze, że nic nie osiągnął.Trudnouwierzyć, że to dopiero środa: jedenaście dni temu wrócił do pracy.Tak właśnie wygląda graniczenie czasu pracy.Pokręcił głową i ścisnął palcami nasadę nosa, próbując rozmasować narastający ból.Otworzył oczy i jego wzrok padł na kolejne znajome nazwisko: MartinStrichen, Howesbank Avenue 25.Człowiek, który jednym ciosem sprowadzałoślizłych prawników do parteru.Sandy-Wąż miał czelność twierdzić, że do zwolnienia Cleavera doszło z winy policji… Logan uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie scenę przed sądem.Bach! Prosto w nos.Insch spojrzał na niego znad raportu trzęsącej się z zimna posterunkowej.- Co pana tak bawi, do diabła?Jego mina nie pozostawiała wątpliwości: nie było z czego się śmiać.- Przepraszam, panie inspektorze.Przypomniałem sobie właśnie, jakSandy’emu złamali nos.Wyraz rozdrażnienia zniknął z twarzy Inscha.Może jednak było się zczego pośmiać.- Bum! - Uderzył pięścią w drugą dłoń.- Mam to nagrane.Poproszękogoś, żeby zgrał mi to na dysk.Przyda mi się jako tapeta.Bach!Logan roześmiał się i wrócił spojrzeniem do laptopa.Lista była jeszcze długa.Dziesięć minut później stał przed laminowanym planem Aberdeen naścianie centrum operacyjnego.Pokreślili go czerwonym i niebieskim pisakiem, tak jak ten w komendzie: czerwone kropki oznaczały miejsca upro-282wadzenia dzieci, niebieskie - miejsca znalezienia zwłok.Właśnie przybyło trzecie czerwone kółko: park Duthie.-1 co? - zainteresował się Insch, widząc, że Logan od pięciu minut stoi bez ruchu i wpatruje się w plan.- Słucham? Te parki mnie zastanawiają.Petera Lumleya znaleźliśmyw Seaton, teraz McCreath zniknął z Duthie…Logan postukał się pisakiem w zęby.•No i? - Głos Inscha nie zdradzał nadmiaru cierpliwości.•David Reid nie pasuje.Insch burknął groźnie i zapytał, co właściwie, do cholery, Logan ma na myśli.Sierżant postukał pisakiem w mapę.•David został porwany z placu zabaw i porzucony nad rzeką w Bridge of Don.Obeszło się bez parków.•Rozmawialiśmy już o tym!•To prawda, ale wtedy mieliśmy tylko dwóch porwanych chłopców.Możeto za mało, żeby odkryć prawidłowość.Drzwi otworzyły się z impetem.Do środka dmuchnął huraganowy wiatr,niosąc tumany śniegu i posterunkową Watson.Zamknęła drzwi i otrzepała się ze śniegu, tworząc miniaturowe zaspy na wykładzinie.- Jezu, ale ziąb!Nos miała jak wiśnia, policzki jak jabłka, wargi jak dwa sine kawałki krojonej w paski wątroby.Złowrogie spojrzenie Inscha przesunęło się z Logana na Watson i z powrotem, ale posterunkową, nieświadoma tychoględzin, otuliła dłońmi czajnik, usiłując wykraść z niego całe ciepło.- Coś musi w tym być - powiedział Logan, wpatrując się w plan miasta i stukając pisakiem w zęby.- Ale my tego czegoś nie widzimy.Cowyróżnia tego chłopca? Może właśnie nic, może to wszystkie te miejsca coś łączy…W oczach Inscha błysnął płomyczek nadziei.-Ale co?- Nie mam pojęcia.- Logan wzruszył ramionami.- Wiem, że coś musibyć, ale nie umiem tego wskazać.I wtedy inspektor Insch stracił cierpliwość.Wyrżnął pięścią w biurko, aż papiery podskoczyły, i zapytał, co właściwie, do kurwy nędzy, Logan sobie wyobraża? Zaginęło następne dziecko, a on umie tylko uprawiać jakieśkretyńskie gierki? Twarz inspektora przybrała buraczany odcień, kropelki śliny bryzgały na wszystkie strony, mieniąc się w jarzeniowym świetle.Zamierzał wyładować całą złość na pierwszym obiekcie, który mu sięnawinął.283Watson chrząknęła znacząco, wykorzystując fakt, że musiał zrobićprzerwę na nabranie oddechu.Spojrzał na nią takim wzrokiem, że odruchowo cofnęła się o krok, przyciskając czajnik do piersi jak tarczę.-Co jest?!- Wszystkie są zarządzane przez miasto… ? - wykrztusiła Watson najszybciej, jak mogła.Logan spojrzał na plan.Miała rację.Wszystkimi zaznaczonymi przezniego miejscami zarządzało miasto.Wydział parków.Przed domem Lumleyów był kawał takiego terenu, plaża, z której zniknął David Reid, też była własnością komunalną.Podobnie jak ten odcinek brzegu rzeki, gdzie go znaleziono.Coś zaskoczyło.- Martin Strichen - stwierdził Logan, wskazując na ekran laptopa.- Jest na liście.Zawsze dostaje taki sam wyrok: prace społeczne w wy dziale parków.- Postukał palcem w mapę, rozmazując niebieskie kółkowokół parku Seaton.- To stąd wiedział, że toalety będą zamknięte aż do wiosny!Watson pokręciła głową.- Ale, panie sierżancie, Strichen został skazany za masturbację w dam skiej szatni, a nie molestowanie małych chłopców.Insch jej zawtórował, ale Logan nie dał się łatwo zbyć.•Na basenie, prawda? A kogo kobiety zabierają na basen? Dzieci! Te, które są za małe, żeby przebierać się same, idą z mamą do przebieralni: małe rozebrane dziewczynki i…•.mali rozebrani chłopcy! - dokończył Insch.- To łajdak.Zawiadomić wszystkie posterunki i radiowozy.Dawajcie mi tu tego Strichena.Na sygnale i z kogutem przemknęli z parku Duthie do Middlefield;wyłączyli syrenę, dopiero znalazłszy się w okolicy domu Strichena.Nie chcieli go spłoszyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •