[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Napokładzie tego samolotu przybywali Pierre Guillaumat, minister do spraw atomowych, generałLavaud, Buchalet i szereg innych ważnych osobistości.Samolot miał przylecied około godziny dwudziestej, tzn.przed odprawą zwołaną na 21.15, na którejzostanie przedstawiona nowa prognoza na jutro, na godzinę siódmą.Pojechałem więc na lotnisko, aby oczekiwad przybycia gości.Dworzec lotniczy ukooczono kilka dnitemu; właśnie pomalowano obudowę wielkich szyb w drzwiach na wspaniały błękitny kolor.Zmęczony wydarzeniami dnia, w którym nie usiadłem ani na chwilę, oparłem się o jedną z rami dopiero wówczas spostrzegłem, że farba była jeszcze mokra i że mam na plecach szeroki, błękitnypas od jednego ramienia do drugiego.Na szczęście, mając zamiar, w przewidywaniu nocnego chłodu,nałożyd coś cieplejszego, byłem tylko w polowym mundurze spadochroniarza w kolorze maskującym.Nikt więc nie zauważy, czy jest tu trochę mniej czy trochę więcej koloru.Powitałem osobistości i oświadczyłem, że jest mało prawdopodobne, aby mogli przyjrzed się eksplozjijutro rano.Zapytałem, dlaczego przylecieli mimo mych pesymistycznych przewidywao.Odpowiedzielimi, że mieli dośd oczekiwania i woleli spróbowad szczęścia.Poza tym dysponowali bardzo małą ilościączasu; jeżeli eksplozja nie odbędzie się jutro, odlecą i nie zobaczą jej.Byli rozczarowaniewentualnością, że operacja może się jutro nie odbyd. Generał Lavaud wziął mnie na stronę i powiedział, że widział się z generałem de Gaulle i że jestpożądane, aby eksplozja została dokonana jak najszybciej.Odrzekłem, iż jest to również mojenajgorętsze życzenie, ale nie mogę zmienid wiatrów wiejących nad Saharą.Oczywiście zdawano sobie sprawę, że obecnie w Paryżu prasa zajęła się naszą operacją, która niemogła już byd dłużej trzymana w tajemnicy, chociażby z powodu ostrzeżenia dla nawigatorówpowietrznych.Gazety, które przywiezli ze sobą goście, zapowiadały na pierwszej stronie rychłąeksplozją, a  France-Soir zamieścił nawet moją fotografię, zrobioną w biurze paryskim; pojęcia niemam, w jaki sposób ją zdobyli.Wszystkich znaczniejszych gości - a przybyli również szefowie paostw kontynentu afrykaoskiego iMadagaskaru, zaproszeni przez rząd francuski - wysłałem do hotelu Estienne w Regganeville.Wyjaśniłem im, że tam będą mogli o wiele spokojniej zjeśd kolację i spędzid noc, niż wśród ruchu narówninie, i że odwiedzę ich po odprawie o godzinie 21.15, aby poinformowad na bieżąco o sytuacji.Gdy odjechali, udałem się na odprawę.Byli tu już wszyscy uczestnicy, o rysach nieco ściągniętych zezmęczenia, niepewności, niepokoju i nadziei.Zdaniem synoptyków sytuacja znacznie się poprawiła w wyższych warstwach atmosfery, ale byławciąż niekorzystna w warstwach niższych.Mimo wszystko utrzymałem termin eksplozji, odkładającdecyzję do północy.Jak wiadomo, właśnie o tej godzinie zaczynają się najtrudniej odwracalneoperacje takie, jak umieszczenie w bombie rdzenia z plutonu.Pojechałem do hotelu Estienne, gdzie wszystkie przybyłe osobistości wciąż siedziały razem, popijająckawę.Wyjaśniłem im, że eksplozja nie została wprawdzie anulowana, ale jeśli sytuacja w dolnychwarstwach atmosfery nie ulegnie poprawie, rano nie będzie można próby przeprowadzid.Generał Lavaud znów wziął mnie na stronę i stwierdził, że trzeba operację przeprowadzid, chyba żebywiatr był całkowicie niekorzystny; że wcale nie trzeba czekad na idealne warunki meteorologiczne i żepowinno się przyjąd znaczny margines ryzyka pod tym względem.Wyjął nawet z kieszeni dokument, który zredagował kilka minut przedtem, potwierdzający na piśmiete instrukcje.Mówiłem już, że dla generała Lavaud żywię szczery szacunek i doceniam w pełni możliwośd pracy podjego rozkazami, gdyż mówi on jasno to, czego sobie życzy i w ogóle porządny chłop.Muszę jednakstwierdzid, że tego dnia jego rady, instrukcje i ten dokument mnie irytowały.Czyniłem wszystko, abypróbę przeprowadzid jak najszybciej.Byłem gotów wziąd na siebie każde ryzyko osobiste - mamwrażenie, iż udowodniłem całym przebiegiem mej służby, że nie obawiałem się go nigdy - nienaruszając jednak zaleceo bezpieczeostwa, ustalonych przez Komisję, a zatwierdzonych przez naszychministrów.Nie musiano więc wydawad mi bezużytecznych rozkazów, gdyż wydałem je sobie samo wiele wcześniej.Pojąłem tego dnia bardziej niż kiedykolwiek i odtąd zawsze pamiętałem, iż dowodząc nie należy nigdywydawad rozkazów zbytecznych.Jest całkowicie słuszne, gdy dowódcy, przejawiającemu tendencjędo wycofania się, posyła się rozkaz prowadzenia walki na miejscu lub atakowania do kooca.Natomiast wydanie rozkazu dowódcy, aby dał się zabid wraz z całym oddziałem, gdy wiadomo, żewłaśnie to czyni i zrobi to na pewno, może mied tylko skutek katastrofalny. Pożegnałem się mówiąc, że muszę udad się na stanowisko dowodzenia na płaskowyżu.Zaproponowałem tym panom, aby udali się na spoczynek, zapowiadając, że jeśli eksplozja zostanieodłożona, będą zbudzeni dopiero rano na śniadanie.W przeciwnym wypadku pobudka nastąpio piątej, aby mogli zdążyd do Hamoudia na godzinę 6.30.Odjechałem do biura, gdzie położyłem się oczekując na odprawę o godzinie 0.45.Na odprawie sytuacją w warstwach niskich była wciąż niekorzystna, ale meteorologowie spodziewalisię przejściowego polepszenia za kilka godzin, gdy siła wiatru w tych warstwach znacznie osłabnie.Postanowiłem więc chwilowo utrzymad termin eksplozji, ale wyznaczyłem nową odprawę na godzinę3.00, dla powzięcia ostatecznej decyzji.Wróciłem do biura, aby wypocząd przez dwie godziny, ale niemogłem zasnąd.O trzeciej synoptycy zapowiedzieli prawie całkowity brak ruchu powietrza w warstwie przyziemnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •