[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tymregionem panuje wyższe prawo i to jest całkiem inny świat zjawisk.Wódz nie może nigdy zapominać o tym, nigdy nie może z wmówioną wsiebie pewnością poruszać się w tym wąskim kole niby w czymśabsolutnym nigdy nie powinien środków, jakie tu stosuje, uważać zakonieczne, za jedyne i chwytać się ich nawet wtedy, gdy sam drży , już zpowodu ich niedostateczności.Z tego punktu widzenia, na którym stanęliśmy, omyłka taka może sięwydać prawie niemożliwa.Nie jest ona jednak taką w świecierzeczywistym, ponieważ tam rzeczy nie ukazują się w tak silnychprzeciwieństwachMusimy mianowicie znowu zwrócić uwagę na to, że chcąc naszymwyobrażeniom nadać jedność, plastyczność i silę uczyniliśmyprzedmiotem naszych rozważań tylko całkowite sprzeczności, jakoskrajności każdego ze sposobów, że jednak na wojnie konkretnywypadek przewag.nie leży pośrodku i opanowany jest przez te skrajności tylko w stopniu, wjakim się do nich zbliża.Chodzi więc ogólnie o to, aby wódz przede wszystkim zorientował sięsam, czy nieprzyjaciel nie ma ochoty i siły dostatecznej, aby goprzewyższyć działaniami na większą skalę i bardziej zdecydowanymi.Zchwilą gdy przejmie się tą troską, musi zaniechać poczynańprzeciwdziałających małym szkodom i pozostaje mu wtedy jeden środekprzejścia za pomocą dobrowolnej ofiary w położenie lepsze, aby doróśćdo rozstrzygnięcia na większą skalę, Innymi słowy: pierwszą potrzebąjest, aby wódz uchwycił właściwą miarę, wedle której ma nakierowaćswe dzieło.Aby wyobrażeniom tym nadać większą plastyczność przez przykładyz życia, dotkniemy pobieżnie szeregu wypadków, gdzie zdaniem naszymzastosowano miarę fałszywą, tzn.gdzie jeden z wodzów w poczynaniachswych liczył się z o wiele mniej decydującym działaniem przeciwnika.Napoczątku kampanii w 1757 r, Austriacy uszykowaniem swych sil zbroj-nych dowiedli, że nie liczyli na tak głęboką ofensywę Fryderyka Wiel-kiego; nawet trwanie korpusu Piccolominiego na granicy śląskiej  pod-czas gdy książę Karol Lotaryński z całym wojskiem był zagrożonykoniecznością złożenia broni  jest takim całkowitym niezrozumieniemokoliczności.W 1758 r.Francuzi nie tylko byli całkowicie w błędzie co do działaniakonwencji, zawartej w klasztorze Seeven (co zresztą jest faktem, który tudo rzeczy nie należy), lecz także mylili się i w dwa miesiące pózniej wocenie tego, co ich przeciwnik może przedsięwziąć, co też ich niebawemkosztowało utratę obszarów od Wezery aż po Ren.Mówiliśmy już także,że Fryderyk Wielki w 1759 r.pod Maxen i w 1760 r.pod Landshutoceniał swych przeciwników zupełnie fałszywie, nie wierząc w użycie przez nich tak decydujących środków.Większej natomiast omyłki w tej skali nie znajdziemy bodaj w historiinad tę, którą popełniono w 1792 r.Pragnąc niewielkimi siłami pomocni-czymi przeważyć szalę wojny domowej, zwalono sobie na głowęolbrzymi ciężar całego narodu francuskiego, wytrąconego z wszelkichkarbów przez fanatyzm polityczny.Omyłkę tę nazywamy wielką tylkodlatego, że okazała się ona taką w następstwie, a nie dlatego, jakobybyła ona łatwa do uniknięcia.Co się tyczy samego prowadzenia wojny,to nie należy zapominać, że główna podstawa wszystkich dalszychniefortunnych lat leży w kampanii 1794 r.W kampanii tej ze stronysprzymierzonych nie tylko nie doceniono samej potężnej natury natarcianieprzyjacielskiego, przeciwstawiając mu małostkowy systemrozciągniętych pozycji i manewrów strategicznych, lecz także danopoznać nieporozumieniami między Prusami a Austrią i głupim oddaniemBelgii i Niderlandów, jak mało gabinety przeczuwały gwałtownośćwdzierającego się żywiołu.W 1796 r.poszczególne działania obronnepod Montenotte, Lodi itd.dowiodły wystarczająco, jak mało rozumieliAustriacy, o co chodziło przy zwalczaniu Bonapartego.W roku 1800 katastrofę Melasa spowodowało nie bezpośredniedziałanie napadu, lecz fałszywy jego pogląd na możliwe skutki tegonapadu.Ulm w roku 1805 był ostatnim węzłem luznej sieci uczonych, ale bar-dzo wątłych względów strategicznych, dość dobrych, aby uwikłać w niejDauna lub Lascy'ego, ale nie Bonapartego, cesarza rewolucji.U Prusaków w 1806 r.niezdecydowanie i zamęt by!y następstwemtego, że przestarzałe, małostkowe, nieużyteczne poglądy i środkimieszały się z pewnymi jasnymi przebłyskami i słusznym wyczuciemwielkiego znaczenia przeżywanej chwili.W jakiż bowiem sposób, mającjasną świadomość i kompletnie doceniając położenie, można byłopozostawić w Prusach 30 tyś.ludzi i myśleć o zorganizowaniu wWestfalii osobnego teatru wojennego lub też o uzyskaniu jakiegokolwiekpowodzenia za pomocą małych ofensyw, jak te, do których byłyprzeznaczone korpusy Ruchela lub ks.Weimarskiego, wreszcie jakżemożna było w ostatnich już momentach rozwodzić się nadniebezpieczeństwem magazynów lub nad stratą tego czy innegokawałka kraju!Nawet w 1812 r.w tej najwspanialszej ze wszystkich kampanii niebrak było z początku błędnych dążności, wypływających z niewłaściwejskali oceny położenia.W kwaterze głównej w Wilnie istniało stronnictwowybitnych mężów, dążących do stoczenia bitwy nad granicą, aby niedopuścić do bezkarnego najazdu na ziemię rosyjską.Mężowie ci byliprzygotowani na to, że bitwa nad granica być może przegrana, a nawetże będzie przegrana.Chociaż bowiem nie wiedzieli, że 300 tyś.Francuzów uderzy na 80 tyś.Rosjan, to jednak wiedzieli, że trzeba z góry przewidywać znaczną przewagę wroga.Główna omyłka polegałana wartości, jaką przypisywali oni tej bitwie.Sądzili oni, że byłaby tobitwa jak inne, podczas gdy niemal z pewnością stwierdzić można, że torozstrzygnięcie główne nad granicą wywołałoby zupełnie inne zjawiska.Nawet obóz pod Dryssą był środkiem, u którego podstawy leżałazupełnie fałszywa skala oceny przeciwnika.Gdyby chciano tampozostać, musiano by zezwolić na odcięcie ze wszystkich stron icałkowite odosobnienie, a wtedy nie brakowałoby wojskom francuskimśrodków, aby zmusić wojska rosyjskie do złożenia broni.O takiej skalisiły i woli nie pomyślał projektodawca tego obozu.Jednak Bonaparte stosował też czasem fałszywą skalę oceny.Porozejmie 1813 r [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •