[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem, jak długo to trwało.Potem przyszła Christina i pomogła mi pozbierać się dokupy.Znacznie czyściejsza, porządnie ubrana i względnietrzezwa, udałam się na spotkanie z mężem.W grzecznych sło-wach powiedział mi, że mam spadać, zostawić go w spokoju.Mogę nadal mieszkać w domu, ale w dystrybutorach na stacji iwszędzie pozmieniał zamki, usunął też moje nazwisko z ra-240 chunków i książeczek czekowych.Poinformował mnie, że naszsyn mieszka w Atenach u jego ciotki i że już nigdy go nie zoba-czę.Wyjaśnił, jak komuś kto ma problemy z głową, że zamierzasprzedać stację, swoją stację, a potem zamieszkać z Magdą wjakimś innym miejscu, sprowadzić tam małego Stavrosa i wogóle zorganizować sobie nowe życie.I nagle zrozumiałam, że tak naprawdę będzie.Zostanę tusama, bez syna, bez miłości, bez mojej pracy, bez możliwościpowrotu do kraju, z dwoma tysiącami długu.Udało mi się dotąddokonać pięciu wpłat po sto funtów rocznie, a i to z wielkimtrudem, pracując po dziewięć godzin dziennie.Skąd teraz we-zmę pieniądze? Ale przecież Stavros wiedział o tym długu, więc chybamusiał zaproponować ci pomoc?  spytał wstrząśnięty David. Nie, on o niczym nie wiedział, nie powiedziałam mu.My-ślał, że to moje pieniądze, odziedziczone czy zaoszczędzone.I po tych słowach Vonni odeszła, zostawiając Davida zrozmówkami greckimi, których nawet nie otworzył, bo nie mógłprzestać myśleć o tym, co przed chwilą usłyszał. Wiecie, czego nie rozumiem?  spytała Fiona tego samegodnia, kiedy wspólnie składali fragmenty historii Vonni w całość. Pewnie dlaczego nie poszła do adwokata?  domyślił sięThomas. Nie mogła tego zrobić  powiedziała Elsa. Miała na su-241 mieniu kradzież pieniędzy, poza tym Stavros oddał jej dom, aona nie znała tutejszych zwyczajów. Zaraz, zaraz.A dlaczego Andreas mówił, że mały Stavrosprzychodził do tawerny bawić się z Adonim i łaził z nim podrzewach? Przecież nie mógł tego robić w wieku czterech lat! Może Stavros i Magda nie wynieśli się stąd od razu  za-sugerował David. Vonni musiało być jeszcze ciężej, jeśli jejdziecko mieszkało naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy. Cóż, opowie nam o tym kiedy indziej.Sama obiecała przypomniał Thomas. Ale nie będę jej więcej naciskał. Z tobą, David, dobrze się gada  zauważyła Elsa ze swymcudownym uśmiechem. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyznów padło na ciebie.Vonni wróciła do Davida szybciej, niż się spodziewał. Wyświadczysz mi pewną przysługę? Z przyjemnością. Mam dostarczyć trochę gliny garncarskiej i form do szpi-tala.Potrzebują tego na zajęcia rehabilitacyjne.Może ze mnąpojedziesz? Wiesz, po prostu nie znoszę jezdzić tam sama.Wciąż mi się wydaje, że zaraz zamkną za mną drzwi na klucz,jak przedtem. Chyba nie przebywałaś tam długo? Czy Christina nie po-mogła ci się wydostać, podsuwając ten pomysł z udawaniem?242  Ach, tak, ale to był dopiero pierwszy raz.Potem jeszczewróciłam, w sumie spędziłam tam trzy lata. Vonni mówiła otym lekko jak o czymś normalnym. To co, idziemy po vanaMarii i ruszamy? Tak, tak. Czyżbyś małpował mój akcent, młody człowieku? Gdzieżbym śmiał! W ogrodzie jest bardzo ładny zakątek, pokażę ci  zapro-ponowała w szpitalu, kiedy już odnieśli przywiezione rzeczy.Usiedli razem w miejscu, skąd mieli widok na okoliczne wzgó-rza, i wtedy Vonni podjęła swą opowieść, jakby nigdy jej nieprzerywała.Tym razem wypełniła kilka bolesnych luk. W momencie, gdy dotarło do mnie, że wszystko stracone,nie widziałam już sensu w udawaniu.Wyprzedałam rzeczy zdomu  jego domu, jak zawsze uważałam  i przepuściłamwszystko na alkohol.Tak więc wciąż tu wracałam i wychodzi-łam  jak w efekcie jo-jo.Stavros przekonał wszystkich, że nie nadaję się na matkę.Nie mieliśmy tu sądów ani kodeksów, ani pracowników socjal-nych.a jeśli nawet istniał ktoś taki, to nie byłam dostatecznietrzezwa i zdrowa na umyśle, by zrozumieć, co się do mnie mó-wi.Synka widywałam raz w tygodniu, w sobotę, przez trzy go-dziny i zawsze w towarzystwie kogoś innego, nie Stavrosa czyMagdy, tylko na przykład teścia, szwagierki, czasem Andreasa,243 bo jemu ufali. Każdy by zaufał Andreasowi.Ty także? Oczywiście.Ale te odwiedziny były nieudane.Ja płaka-łam.płakałam nad wszystkim, co utraciłam i czego już nigdynie odzyskam, tuliłam do siebie małego, szeptałam, jak bardzogo kocham, jak bardzo jest mi potrzebny.No i dzieciak sięmnie bał. No nie  mruknął David. Naprawdę, nie cierpiał tych wizyt.Andreas potem woziłgo do siebie na górę, żeby pohuśtał się na drzewie i trochę roz-weselił po spotkaniu ze mną, ja znów zalewałam robaka i tak sięto ciągnęło latami.Rozumiesz, latami! Chłopak miał dwanaścielat, kiedy go stąd wywiezli. Oni? Stavros i Magda.Ja byłam wtedy tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •