[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekroczyłam ją bez jednego słowa, minęłam matkę i przez jadalnięskierowałam się do kuchni.Matka nadal stała, milcząc jak zaklęta, a wemnie wszystko aż wrzało.Co z niej za matka? Co z niej za człowiek?W kuchni oprócz Millie zastałam całą gromadkę mężczyzn i kobiet.Domyśliłam się, że to kelnerzy przygotowujący jedzenie na pózniej.- Hej, Millie, a gdzie Trip? - zapytałam, sięgając do misy z owocamipo banana.- Wyszedł z psem na spacer.Zaraz z samego rana.Dobrze spałaś,kochanie? - powiedziała Millie, przytulając mnie do siebie.Całazesztywniałam.Nie potrzebowałam jej uścisków.- No, o co chodzi?Czego się złościsz? Widzę to po twoich oczach.Powiedz mi, co się stało.- Nic się nie stało - odpowiedziałam.Nie chciałam jej się zwierzać w pomieszczeniu pełnym kręcących sięosób, wchodzących i wychodzących przez kuchenne drzwi, wnoszącychpudła z jedzeniem i torby z lodem.Ale Millie czytała w moich myślach,zupełnie jakby mojego mózgu nie okrywała pokrywa kości, tylkoprzezroczysta folia Sarana.Ta umiejętność nigdy Milli nie zawodziła.- Idz na dwór.Zaraz do ciebie dołączę.Porozmawiamy.Kiedy Millie kazała człowiekowi coś zrobić, nie było innego wyj-ścia, tak więc wyszłam na dwór i czekałam, coraz bardziej zła na matkę.Jaką ona musiała być kobietą, żeby swoje własne dzieci wypychać z domuz przyjaciółmi albo posyłać je do łóżka bez jednego słowa pociechy wdniu, w którym były świadkami, jak ich tatuś wylatuje w powietrze? Dodiabła, ja miałam trzynaście lat i zdążyłam już przyzwyczaić się do tego,378RS że matka odkręca i zakręca kurek z miłością niczym aktorka w operzemydlanej, ale biedny Trip był jeszcze taki mały.I powiedzmy sobieszczerze, matczyne demonstracje macierzyńskiej miłości bynajmniej nieprzyniosłyby jej Emmy.Bałam się, że bez taty w naszym domu zapanujecałkowity chłód.Zaraz po rozmowie z Millie muszę odszukać Tripa.Jeśli poszedłwyprowadzić Chalmersa, naszego retrievera, był to znak, że mazmartwienie.Trip należał do tych dzieci, które zdają się nigdy nie byćszczęśliwe - bez żadnego specjalnego powodu - bo taką po prostu mająnaturę.Mógł też pójść do stajni i rozmawiać z Ginger.A może dam mu naniej pojezdzić? To go trochę pocieszy.Odszukam mojego brata i postaramsię być dla niego tak serdeczna, jak tylko potrafię.Po kilku chwilach na dworze pojawiła się Millie, niosąc płóciennątorbę z dwoma uchwytami.Maszerowała przez trawnik szybko izdecydowanie.- Zniadania dziś nie będzie, ale przecież musisz coś zjeść.Zapa-kowałam dwie kanapki z szynką, yanh, dwie zimne puszki coli, dwaciasteczka i dwa jabłka.Poszukaj swojego brata, zjedzcie, a potemwracajcie do domu.A teraz mów, co ci leży na wątrobie, missy.Nie mamycałego dnia do dyspozycji.Nawet jeśli jej słowa zabrzmiały szorstko, wiedziałam, że nie sątakie w istocie.Nadchodzący dzień dla Millie miał być trudniejszy niż dlakogokolwiek z nas i doceniałam, że odeszła od swoich zajęć, by pokazaćmi, że troszczy się o mnie.Wlepiłam oczy w ziemię, a prawda samaspłynęła mi z warg.- Matka.To suka.379RS Millie mocno ujęła mnie za ramię.- Zamknij buzię, natychmiast zamknij buzię, yanh.- Ona jest suką, Millie, i ty doskonale o tym wiesz.- Nieważne.%7łeby o własnej matce wygadywać podobne rzeczy!Dziewczyno, kim ty byś bez niej była, yanh? Zasłużyła na to, żebyś jąlepiej traktowała.Ty, jej jedyna córka.Wstydz się.- Nie, Millie, to ona powinna się wstydzić.Czy wiesz, że odkąd tatuśumarł, nie odezwała się ani jednym słowem do mnie czy do Tripa? Nieprzyszła zobaczyć, jak się czujemy.Poczułam napływające łzy.Millie puściła moje ramię i oczy jejzwilgotniały.- O Panie.- Naprawdę nie zrobiła tego.Tak, Millie, jak to wytłumaczysz?- Musi być w szoku - powiedziała Millie, choć przecież wiedziała,jak kiepska jest to wymówka.- O, pewnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •