[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest pocieszeniem w chwili niepojętegolęku i bólu.Jest jak ufność dziecka wobec ręki, która wyciąga go z ciemności.– Opowiedział o tym ksiądz wielu ludziom?– Pewnie.Każdemu, kto chce mnie słuchać.– Mam wrażenie, że może mieć ksiądz problemy.– Już je mam, a ksiądz wie o tym lepiej niż ktokolwiek inny.Ale nie skarżę się.Nieskończyłem jeszcze dwudziestu siedmiu lat i sądzę, że mógłbym podjąć sięwykonywania każdego innego zawodu gdziekolwiek indziej.Ale zostanę tym, kimjestem, i będę walczył w każdym miejscu, dokąd mnie wyślą.– posłał Quartowinieprzyjemny, bezczelny grymas.– I wie ksiądz.Odkryłem u siebie powołanie dobycia księdzem niewygodnym.Z głową zatopioną w oparciu czarnego skórzanego fotela Pencho Gaviraobserwował ekran swojego komputera.Była tam wiadomość, którą ktoś przysłał mu zjego pocztą:Rozdzielili między siebie szaty, a los rzucili o jego suknię, nie zburzyli jednakświątyni Pana.Właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczy, stał się głowicąwęgla i zachowuje pamięć tych, których od nas oddzielono.Przy okazji, pewnie dla rozrywki, pirat dorzucił niegroźnego wirusa – drażniącąpiłeczkę pingpongową, która odbijała się od czterech krawędzi ekranu, podwajając sięprzy tym aż do chwili, gdy zderzała się z inną piłeczką, a wtedy wszystkie wybuchały,tworząc efekt grzyba nuklearnego i cała sekwencja rozpoczynała się od nowa.Gaviranie przejął się tym zbytnio, mógł go zlikwidować bez trudu – dział informatyki bankupracował nad tym, sprawdzając przy okazji, czy nie pojawiły się inne ukryte wirusy,których efekty mogłyby okazać się bardziej niszczycielskie.Najbardziej jednakniepokojąca była łatwość, z jaką intruz – może jakiś urzędnik bankowy albo hacker-żartowniś – zaszczepił swoją skaczącą piłeczkę i dziwny ewangeliczny cytat, który bezwątpienia odnosił się do operacji związanej z Matką Boską Płaczącą.W poszukiwaniu pocieszenia wiceprezes Banku Kartuskiego oderwał wzrok odkomputera i spojrzał na obraz wiszący na głównej ścianie gabinetu.Był to bardzocenny Klaus Paten, zakupiony niewiele ponad miesiąc temu łącznie z walorami inieruchomościami Banku Zachodniego.Stary Machuca nie należał do wielbicielisztuki nowoczesnej – wolał Muñoza Degrain, Fortuny’ego i rzeczy w tym stylu –dzięki czemu Gavira przyznał go sobie jako łup wojenny.W dawnych czasachgenerałowie przystrajali się w sztandary zdobyte na wrogach i Klaus Paten był tegowspółczesnym odpowiednikiem: sztandarem pobitej armii – kobaltowa powierzchniao wymiarach 2,20 X 1,80 z jedną kreską czerwoną i drugą żółtą, przekreślającymi jąpo przekątnej zatytułowana Obsesja Nr 5 – pod którym przez ostatnich trzydzieści latzbierała się rada nadzorcza banku niedawno wchłoniętego przez Bank Kartuski.Radata znajdowała się obecnie w rozproszeniu, bezsilna i bezbronna, a Bank Zachodni,jedyna instytucja finansowa rzucająca cień na działalność Banku Kartuskiego wAndaluzji, był na wieki wieków wymazany z mapy dzięki technicznemu bankructwu,jakiego Gavira był bezlitosnym sprawcą.Bank Zachodni, przedsiębiorstwo typurodzinnego, którego klientelę stanowili drobni ciułacze ze wsi, pozbawiony byłkoniecznego w dzisiejszych czasach rozumienia, co odróżnia zarabianie pieniędzy odnietracenia ich.Tak więc poprzez serię drobnych ciosów zadawanych dziękiprzeciekom z banku, a dotyczących jego polityki, Gavira zapędził swojego konkurentana pole minowe: postanowiono wprowadzić superrachunki jednorodne, niemożliwedo udźwignięcia przez istniejącą strukturę finansową, czego rezultatem była ucieczkapasywów i odejście tradycyjnych klientów.W następstwie tego Bank Zachodniposzedł na dno, a tam już czekał Gavira z najszerszym ze swoich uśmiechów i zotwartymi ramionami, gotów podać rękę kolegom w kłopotach.Jednak ręka ta szybkoznalazła się na gardle – pomoc okazała się kampanią osaczania i niszczenia,zamaskowaną wekslami, pożyczkami i pozornie dobrymi chęciami, które szybkoobróciły się w najdzikszą czystkę etniczną o niemal bałkańskim charakterze.W końcuBank Zachodni stał się niczym więcej niż nazwą i paroma budynkami, w którychzastawiono wszystko, nawet popielniczki w korytarzach; wchłonięcie banku okazałosię nieuniknione, a prezes rodzinnej firmy miał do wyboru albo strzelić sobie w głowę,albo przyjąć drobną honorową funkcję w radzie nadzorczej Banku Kartuskiego.Wybrał drugą opcję.Wszystko to nadawało symboliczny charakter obecności dziełaKlausa Patena naprzeciwko biurka Pencho Gaviry, na głównym piętrze budynku przyulicy Arenal.Była to chlubna zdobycz.Trofeum dla zwycięzcy.Zwycięzca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •