[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czuję ciastka  powiedziała. Tak, zamówiłam je dla nas  oznajmiła Jenny. Nie masz nic przeciwkotemu? Lubisz ciastka? O, tak! Ale matka nigdy nie daje mi ich przed śniadaniem. O? A co ci daje? Gwenny nachmurzyła się. Gorącą owsiankę z groszku. Och, a czy jest smaczna? Nie, okropna.Ale podobno jest dla mnie dobra. Konspiracyjne Stowarzyszenie Dorosłych!  zawołała Jenny, śmiejąc się. A miałaś kiedyś co do tego wątpliwości?  zapytał Che niewinnie. Mo\e Kretyn nie wiedział  powiedziała Jenny. Aha, więc poprosiłaś Kretyna!  zaśmiała się Gwenny. On nie jestnajmądrzejszy. Ach, tak? A kogo ty prosisz?  zapytała Jenny. Zazwyczaj moja matka je przynosi. To wszystko wyjaśnia.Ona jest mądra. Ja za to byłam niemądra, nie robiąc tego, co ty zrobiłaś. Po prostu nie wiedziałam, co innego mogłabym zrobić. Widzisz, Jenny pochodzi z innego kraju  wyjaśnił Che. Nie znamiejscowych zwyczajów. Och, to musi być fajnie!  zawołała Gwenny. Ja nigdy jeszcze nie byłampoza górą.Po chwilowym namyśle Jenny postanowiła nie rozwijać tego tematu.Tęskniła zaswoim zagajnikiem, ale byłoby straszne na zawsze być na niego skazanym.Tak więcjadła swe ciastka, które były bardzo smaczne, a pozostali jedli swoje.Miała nadzieję,\e Sammy emu smakował jego ser, jednak nawet na niego nie spojrzała, \eby niezmienił zdania. A jak jest w twoim kraju?  zapytała Gwenny.Od czego powinna zacząć? Jest trochę podobny do Xanth, ale nie ma w nim goblinów ani smoków, awiększość ludzi nie posiada magicznych talentów.Wszyscy, których znam, są tacy jakja, to znaczy mają spiczaste uszy i czteropalczaste dłonie, oczywiście z wyłączeniemistot ludzkich. To masz spiczaste uszy?  zapytała Gwenny, dokładnie jej się przyglądając.Naprawdę! Nie wiedziałam! I mówisz, \e twoje ręce& Jesteś pewna?Jenny uniosła dłoń.Gwenny uniosła równie\ swoją.Ich dłonie dotknęły się.Niebyło wątpliwości, były tej samej wielkości, lecz goblinka miała jeden palec więcej. To ró\ni ją od elfów w Xanth  powiedział Che. Wydaje mi się, \e Jennyjest w Xanth wyjątkowa. Wyjątkowa?  zapytała Gwenny. To znaczy, \e nie ma tutaj drugiej takiej jak ona istoty.Gwenny klasnęła w dłonie. Czy to nie fajnie?!Jenny poczuła pragnienie. Powinnam była poprosić o coś do picia. Matka przynosi zawsze zdrowe strąki z drzewa mlekowego  powiedziałaGwenny, kręcąc nosem. Jestem ciekawa, czy&  zaczęła Jenny. Wydaje mi się to mo\liwe&  wtrącił Che. Spróbujmy!  zdecydowała Gwenny.Wstali i pospieszyli do drzwi wyjściowych.Sammy spał mniej więcej na połowie drogi, lecz le\ał na drodze Jenny, a nie Gwenny.Najwidoczniej wiedział, jak znalezćmiejsce, po którym nie stąpała Gwenny.Jenny przeskoczyła ponad nim, tak jakzwykła to była robić.Ser mu pewnie smakował, poniewa\ kot nie buntował się.Co zaulga.Jenny zastukała w drzwi.Po chwili otwarły się i pojawiła się w nich twarz Kretyna. Trochę wody z Jeziora Lemoniadowego, proszę  powiedziała. Obojętnie ojakim smaku, \eby tylko była dobra.Skinął głową.Po pewnym czasie dostarczył trzy butelki purpurowo zabarwionejgazowanej lemoniady.Jenny odebrała je i podziękowała.Ju\ miała zrobić pierwszy łyk, kiedy zatrzymała się. Czy ty kiedykolwiek&  zaczęła, zatykając kciukiem butelkę Kiedyśpowiedziała jej o tym Elektra, Jenny była więc ciekawa, czy tu jest prawda.Zgodniebowiem z tym, co mówiła Elektra, lemoniada zaczynała się gniewać, gdy uwięzić ją wbutelce i wstrząsnąć, i puchła wtedy z oburzenia. Zatykałam butelkę?  zapytała Gwenny, patrząc na jej rękę. Nie.Adlaczego? Nie jestem pewien, czy jest to właściwe  rzekł Che. Ale ty masz tylko pięć lat  przypomniała mu Jenny. Nie musisz więcwiedzieć lepiej, co jest właściwe. To prawda. O czym wy mówicie?  zapytała Gwenny zaskoczona. O tym  powiedział Che, potrząsając swoją butelką.Lemoniada zapieniła się i trysnęła Gwenny w twarz. Och!  wykrzyknęła zaskoczona. Jak to zrobiłeś?! Tak  odparła Jenny, dotykając ręki Gwenny i ustawiając jej kciuk na otworzebutelki. Potrząśnij.Gwenny potrząsnęła mocno.Lemoniada spuchła wściekle i wybuchnęła, oblewającwszystko wokół.Po chwili cała trójka to robiła, strzelając do momentu, a\ butelki były tylko dopołowy wypełnione i zbyt zmęczone, \eby jeszcze się pienić.Wtedy wypili, co imjeszcze pozostało.Smakowała okropnie, ale jednocześnie pysznie ze względu nazabawę, jaką z niej mieli.Byli przemoczeni, a ich ubrania i sierść znajdowały się wopłakanym stanie. Co się tutaj działo?!Cała trójka podskoczyła.To była Godiva! Obawiam się, \e zle się zachowaliśmy  wyjaśnił Che ze skruchą.Godiva zmarszczyła się.Lecz gdy jej oczy zatrzymały się na Gwenny, która starałasię przybrać minę pełną skruchy, co jej się niespecjalnie dobrze udawało, od razuzmiękła.Jenny zdała sobie sprawę, \e Gwenny nie prze\yła dotychczas wielu miłychchwil. No có\, będziecie musieli posprzątać i przebrać się.Cuchniecie lemoniadą! Jej wzrok skupił się na Jenny. Rozmawiałaś z Che? Tak  odpowiedziała Jenny.Oczy skierowały się na Che. A czy ty podjąłeś decyzję? Nie  odparł Che.Godiva odeszła bez słowa. O co jej chodziło?  zapytała Gwenny. Sądzę, \e lepiej będzie, jak się umyjemy  zdecydowała Jenny. I chybalepiej będzie, jak ci powiem.Chodz, obmyję ciebie, a ty mo\esz obmyć mnie iporozmawiamy. A kto mnie obmyje?  zapytał Che, rozczarowany. My obie  rzekła Jenny.  Wspaniale.Musieli posłać po więcej wody, a przy okazji odesłali równie\ przepełniony nocnikdo opró\nienia.Chwilę pózniej dziewczynki zaczęły się myć, podczas gdy Cheobowiązkowo stał z zaciśniętymi oczami, odwrócony do drzwi. Twoja matka mówi, \e pewnego dnia mo\esz zostać wodzem  wyjaśniłaJenny małej goblince. Ale nie dojdzie do tego, jeśli ktokolwiek się zorientuje, \edobrze nie widzisz. To prawda.Wyrzuciliby mnie jako przynętę na smoki i wodzem zostałbyGobble. Gobble? Goblin Gobble, starszy nieślubny syn mego ojca. A czy on jest miły?Gwenny skrzywiła się.Lecz było jej z tym ślicznie. Jest najpaskudniejszym dziesięciolatkiem, jaki kiedykolwiek istniał. Có\, twoja matka wpadła na pomysł, \e jeśli zorganizuje ci centaura jakowierzchowca, to będziesz łatwiej mogła się poruszać, a on mógłby uwa\ać nawszystko i opowiadać ci o tym, co widzi, tak \eby nikt się nie zorientował, \e ty samanie widzisz.Wtedy mogłabyś zostać wodzem. Dlaczego nigdy o tym nie pomyślałam!  zawołała Gwenny. Mo\e toprawda! Centaury są bardzo mądre. Dlatego właśnie twoja matka przyprowadziła Che.Ale nic z tego nie wyjdzie,jeśli on się nie zgodzi. Ale sądziłam, \e powiedziałaś, \e ma on dopiero pięć lat! Tak.Gdy nadejdzie odpowiedni czas, będziesz ju\ dorosła i on te\, tak \ebędziesz mogła na nim jezdzić.Gwenny zamyśliła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •