[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kieruje namiobawa nie tylko o własne interesy, lecz także o przyszłość całegoprzemysłu diamentowego.Tym razem tłumaczenie było znacznie krótsze.- Proszę, może pan wyjaśnić wszystko, co pana zdaniem możemieć związek z sytuacją tutaj, w Rosji.Interesy innych państw iwielkich międzynarodowych karteli niekoniecznie muszą byćzbieżne z naszymi.100 Ciągle wrogość.Prawdopodobnie Borysow nie należy do jelcy-nowskich zwolenników reform.Ale lata pertraktacji z politykamiafrykańskimi nauczyły Andrewsa opanowania.Uśmiechnął sięlekko.- Mogą być bardziej zbieżne, niż to miało miejsce w przeszło-ści - zauważył.- Proszę mi pozwolić wytłumaczyć.Tłumacz przerwał mu.- Czy napije się pan herbaty albo wódki, panie Andrews?Chodziło o to, by przerwać mu w momencie, gdy miał przejśćdo konkretów.Znał już to z rozmów podczas tamtych, nieuda-nych negocjacji.- Nie, dziękuję.Nie chciałbym nadużywać pańskiej uprzejmo-ści panie Borysow.O ile dobrze zrozumieliśmy w Diamond En-terprises, pański rząd prowadzi negocjacje na temat wyłącznościhandlu i dystrybucji z firmą Karakow International z Paryża.-Urwał, a jego spojrzenie natrafiło na zimny wzrok Rosjanina.- Wtym wypadku, proszę mi wierzyć, interesy rosyjskie są nie tylkozbieżne z naszymi, lecz wręcz nierozłączne.Nie twierdzę tego bezprzyczyny i jestem w stanie dowieść słuszności tego stwierdzenia.- Pan Borysow ma za kwadrans następne spotkanie - powie-dział uprzejmie tłumacz.- Nie może panu poświęcić więcej cza-su, panie Andrews.- Potrzebuję zaledwie pięciu minut - odparł Ray.- Mamyświatowy monopol na sprzedaż diamentów.Kontrolujemy rynek iczynimy to zarówno przez nadzór nad dystrybucją, jak i przezutrzymywanie rezerw surowca na poziomie odpowiednim do po-pytu.W ten sposób utrzymujemy stałe ceny i zabezpieczamyprzyszłość wszystkich wydobywców, od których skupujemy ka-mienie.Karakow usiłuje złamać ten monopol, kontaktując siębezpośrednio z wami.Jeśli mu się to uda, za dziesięć lat kopalniew Archangielsku będziecie mogli spokojnie zamknąć.Cena dia-mentów nie pokryje nawet kosztów eksploatacji.Tak więc - pod-niósł się - nie będę panu zajmował cennego czasu.Mam jednaknadzieję, że zechce pan zastanowić się nad faktami, które101 przedstawiłem, i że uzna pan potrzebę ponownego, tym razemnieco dłuższego, spotkania ze mną.Dziękuję za przyjęcie mnie.Podszedł do biurka i wyciągnął rękę.Spojrzenie Borysowanadal było dalekie od przyjaznego, jednak widać było, że to, copowiedział Ray, wzbudziło jego uwagę.Tłumacz powiedział uprzejmie:- Do widzenia, panie Andrews.Nie mogę niczego obiecać, aleoczywiście zajmę się tą sprawą.Jeśli uznam, że jesteśmy zainte-resowani, poproszę o następne spotkanie.Ray powoli schodził po schodach.Rosyjskie windy były po-wolne i zawodne, nawet w budynkach rządowych.W Rosji wystę-pował chroniczny brak części zapasowych.Wszystko przeciekałona nielegalny rynek, kontrolowany przez wszechwładną mafię:żywność, ubrania, towary luksusowe, w niektórych regionachnawet chleb.Wolność sporo kosztowała Rosjan.W kraju panowałgłód, szerzyła się przestępczość, a niestabilna sytuacja finansowa,powodująca spadek wartości rubla, sprzyjała korupcji.Andrewsabynajmniej nie zdziwiło, że byli też tacy ludzie jak Dymitr Bory-sow, syn dawnego szefa KGB, którzy z radością powitaliby powrótpoprzedniego systemu politycznego.Spacerował po mieście, ob-serwując brudne ulice, posępnych ludzi, przechodzących po-spiesznie, pustki w sklepach.Wrócił myślami do Borysowa.To, co mówił ambasador, jakośnie przystawało do tego surowego sowieckiego biurokraty, któryprzyjął go dziś rano.Ray był pewien, że Borysow znał angielski;większość urzędników na tym szczeblu znała.Po prostu udawa-nie, że się nie zna języków zachodnich, należało do stosowanejprzez Rosjan taktyki.Westchnął.Nie miał już ochoty na spacer,był zbyt zmęczony.Po powrocie do hotelu spróbuje zadzwonić doSusan.Miał nadzieję, że nie zapyta go, kiedy wraca do domu.Niemiał pojęcia.Nie wiedział, czy Borysow zechce rozmawiać z nimponownie ani też jak długo Julius Heyderman pozwoli mu tusiedzieć.102 Po powrocie do hotelu zamówił rozmowę z Arthurem Harri-sem.Czekając, próbował wymyślić, co mógłby mu powiedziećpocieszającego.Nie było tego wiele.***- Jak się udało przyjęcie urodzinowe? - zapytał James.Gdywróciła wczoraj do domu zauważył, że wygląda na przemęczoną,jakby nieobecną myślami.Trochę go to zaniepokoiło.Lubił popowrocie z pracy zastawać żonę zadowoloną i uśmiechniętą.Wszystko było przygotowane do przeprowadzki.Pomyślał, żeElisabeth dokonała cudów w tak krótkim czasie.Podpisał umowęna wynajęcie mieszkania i spotkał się z Ruth Fraser, ale o tymspotkaniu nie powiedział Elisabeth.Ruth zachowywała się z peł-nym szacunku dystansem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •