[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przerwała, czuła cisnące się do oczu łzy.Nie chciałapłakać przy Delgado.Detektyw wstała.Była wyższa niż Nina i potężniej zbudowana.Zza poły jejmarynarki wyjrzała kolba pistoletu. To po prostu pech  stwierdziła. Byłjedynym chłopcem w sali, zgadza się?  Nina przytaknęła. I tyle  mruknęładetektyw Delgado. Sprawdzimy wszystkie kobiety, które w przeszłości zrobiłycoś takiego.Będziemy panią informować. Detektyw odwróciła się, żeby wyjść. Ale trzeba zrobić coś więcej. Na przykład? Nie wiem.To pani jest policjantką i to pani powinna wiedzieć.Oczy Delgado znów się zwęziły. Do cholery!  warknęła i sięgnęła dokieszeni.Wyciągnęła z niej papierosy.Zapaliła, zaciągnęła się głęboko i rzuciłazapałkę na podłogę.Dym wypuściła nosem. Medycyna i psychologia mówią, żejestem uzależniona, jak narkomani.Ja wiem, co to jest uzależnienie.Codzienniemam z nimi do czynienia. Znów się zaciągnęła. Czy ma pani pieniądze? Jakie pieniądze?  zapytała Nina, zastanawiając się przez chwilę, czydetektyw nie domaga się łapówki. Chodzi o pieniądze na nagrodę  odparła Delgado. Za informacjepozwalające znalezć dziecko.W ogłoszeniu o nagrodzie nie może być nic owięzieniu, aresztowaniu; żadnych pytań. Ile? Niedużo.Nie chcemy, żeby pomyślano, że pani jest bogata.Nie jest pani,prawda? Nie.Pięć tysięcy?  Lepiej byłoby dziesięć.Ludzie są w stanie dużo zrobić za dziesięć tysięcydolców, nawet coś dobrego.Kiedy detektyw Delgado wyszła, Nina położyła się w łóżku.Musiała pomyślećo tej nagrodzie, o jej wysokości i o najlepszym sposobie poinformowania o niej.Powinna się poradzić policjantki.Potem próbowała sobie przypomnieć definicjępsychotyka, a zwłaszcza informacje na temat agresji u takich osób.Zamknęła oczy.Przysnęła.Usłyszała dystyngowany głos mówiący:  Może coś słodkiego,kochana?" Zadzwonił telefon.Nina zerwała się na łóżku i podniosła słuchawkę. Słucham? Do cholery, gdzie się pani podziewa?  rozległ się wysoki głos. Jestdziewiąta dwadzieścia trzy, a ja od dłuższego czasu próbuję się z paniąskontaktować. Kto mówi?  spytała Nina, z wysiłkiem próbując się pozbyć resztek snu iskutków działania lekarstw. Jak to kto? Coś z panią nie tak? Rozmawialiśmy wczoraj i pani powiedziała,że do mnie zadzwoni. To był Ptasznik. O Boże. O Boże? Co to znaczy? Jestem w Conde Nast i najważniejsze spotkanie wmoim życiu ma się rozpocząć za.cztery i pół minuty. Niech pan je przełoży na następny tydzień. Przełoży?! Co mam im powiedzieć? Cokolwiek.Niech pan powie, że umarła panu matka. Moja matka nie żyje od dziesięciu lat. Więc nie będzie to kłamstwo. Do diabła, niech mnie pani posłucha.Czy stosuje pani teraz szantaż? Czypróbuje pani wyciągnąć ode mnie więcej pieniędzy? Jeżeli tak, to jest to wysocenieetyczne, a co więcej.Nina odłożyła słuchawkę.Rozbudziła się już całkowicie.Zaczęła wstawać złóżka.Drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wpadł Jason. Och, Nina!  jęknął. O wszystkim słyszałem. Objął ją.Zaczęła płakać,Jason też.Czuła, jak jego łzy spływają jej po ramieniu.Przestała szlochać ipoklepała go po plecach. Chcę stąd wyjść  powiedziała. Pewnie.Pomogę ci.Trzydzieści minut pózniej była już wypisana ze szpitala. Gdzie chcesz jechać? spytał Jason.  Do domu.W taksówce Nina powiedziała Jasonowi o nagrodzie. Dobry pomysł  przyznał Jason. Dam ogłoszenia w gazetach, może trzebabędzie rozwiesić plakaty.Ale możemy zrobić coś jeszcze. Co? Masz pewne znajomości w tym mieście.Czas to wykorzystać. O czym myślisz? Sądzę, że taka wariatka.niezrównoważona kobieta, która była w staniezrobić coś takiego, może nie czytać gazet i nie patrzeć na plakaty.Ale oglądatelewizję. Więc? Więc zadzwonię do Hy Morrisa.Nazwisko brzmiało znajomo, ale Nina nie mogła dokładnie skojarzyć.Poczułasię nagle słabo, znikła czujność obudzona przez rozmowę z Ptasznikiem.Pozostałjedynie narastający strach i ból między nogami. Kim jest ten Hy Morris? To ten facet z NBC  odrzekł Jason z pewnym zaskoczeniem. Ale on zajmuje się rozrywką. Będzie mógł cię wkręcić do wiadomości lokalnych.A tego chcemy. Tak?  Nina wyobraziła sobie siebie w telewizji, kolejneczterdziestopięciosekundowe ujęcie twarzy matki, która być może zdąży sięrozpłakać, zanim pojawi się relacja z pożaru na Bronksie albo w innej częścimiasta. Oczywiście, że tak  zapewnił Jason.Czy była choćby minimalna szansa, by Jason miał rację?  Dobrze  zgodziłasię Nina.Taksówka zatrzymała się przed budynkiem, w którym mieszkała Nina. Witam rzucił Jules, kiedy otwierał drzwi. Już z dzieckiem?Nina nie była w stanie odpowiedzieć. Wszystko będzie dobrze  powiedziałdo niego Jason, gdy go mijał. Czy coś. Jules ugryzł się w język.W mieszkaniu Jason od razu zaczął dzwonić z telefonu na korytarzu.Ninaniczym kosmiczny śmieć przyciągany przez Słońce przepłynęła w kierunkugabinetu.Oczywiście, nie był to już gabinet, w ciągu ostatniego miesiącaprzekształciła go w pokój dziecinny.Usunęła rower, biurko, komputer.Zastąpiła jebiałą kołyską z dorodnymi jabłoniami na ramach, stelażem z lusterkami w różnychkształtach, stołem do przewijania, dużym pudłem z najmniejszymi pampersami i równie gigantycznym pudłem ze zwykłymi pieluchami, gdyby dziecko okazało sięuczulone na pampersy.Znalazły się tu także różne zasypki, kremy, pudry.I pluszowe zwierzątka.Miś polarny z małym niedzwiadkiem, pingwin, gęś zezłotym jajkiem, tygrys, słoń tak duży jak Nina, Kubuś Puchatek.Ninaprzypatrywała się temu wszystkiemu, kiedy wszedł Jason. Załatwione  poinformował. Będą ogłoszenia w News, Post i w Times.Ekipa telewizyjna przyjedzie tu za godzinę.Nina odwróciła się do niego.Był to jej partner biznesowy, z którym pracowałaod pięciu lat, który śmiał się z jej dowcipów, a ona z jego, człowiek, u któregodostrzegała optymizm i chęć niesienia pomocy, jednak zapytała:  Gdzie jest Suze?Jego spojrzenie posmutniało. Nie mogę się z nią skontaktować.Jest w LosAngeles. W Los Angeles? W sprawie jakiejś artystki.Kobieta z galerii wyrażała się dość mętnie. Rzezniczka. mruknęła Nina. Co? Nic.Muszę się położyć.Nina poszła do sypialni i leżąc w łóżku, zamknęła oczy i zobaczyłanamalowane jabłonie uginające się pod ciężarem dużych i czerwonych jabłek,dużych i czerwonych jak jabłko, które Czarownica dała Królewnie Znieżce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •