[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem ratownicy zarzucili ją pytaniami  od jakiego czasu Suzie jestnieprzytomna? Czy wymiotowała? Czy Gemma zauważyła coś szczególnego w jej oczach? CzySuzie skarżyła się wcześniej na bóle głowy? Czy miewała ataki migreny? Pytania, pytania, jednoza drugim, a odpowiadając na każde z nich, Gemma umierała ze strachu, że odpowie zle albo żenie powie o czymś, co mogłoby uratować jej siostrę.Kiedy wreszcie dojechali do szpitala,odetchnęła z ulgą, bo zostawili ją w spokoju.Pózniej, kiedy lekarz zabrał tatę na rozmowę, taksamo jak on myślała, że Suzie nic się nie stało, ale dziecko nie przeżyło.Nie ma co sięoszukiwać, oboje mieli taką nadzieję  trudno, niech dziecko umrze, byleby Suzie żyła.Takirozpaczliwy kompromis.Czy to aż takie złe? Owszem, pewnie tak.Ale co z tego? Gdybysytuacja się powtórzyła, znów pragnęłaby tego samego: żeby jej siostra żyła i cieszyła sięnadchodzącą Gwiazdką.A w tym roku żadnej Gwiazdki nie będzie.Ani tym bardziej spotkania z Marcelemw Paryżu.Mama kazała Steve owi wynieść ozdoby choinkowe z powrotem na strych.Wszystkieżyczenia świąteczne, jakie dostali, wyrzuciła do śmieci; przychodziły nowe  i spotykał je tensam los.Któregoś wieczora Gemma przyłapała Steve a, który wyciągał kartki z kosza.Spytałago, co robi. Ci ludzie nic nie wiedzą o Suzie.Ktoś musi do nich napisać, żeby ich powiadomić odpowiedział.Jak dotąd, Gemma pogardzała Stevem, bo usiłował wtrącać się w jej sprawy, a poza tymuważała go za nudziarza bez wyobrazni.Teraz jednak była mu szczerze wdzięczna, ponieważokazał się istną opoką, wsparciem dla nich wszystkich.Nie miała pojęcia, jak by sobie bez niegoporadziły.Wykazywał wobec mamy wprost anielską cierpliwość, a Gemma doskonale zdawałasobie sprawę, że nie zawsze jest to łatwe.Czasem mama krzyczała na niego, jakby to była jegowina, że Suzie umarła.Już następnego dnia po pogrzebie poszła do pracy.Gemma uważała, że tobłąd i Steve również był podobnego zdania, więc mama warknęła na niego, że nie ma wyboru, bomusi prowadzić firmę.Tymczasem Steve, który zna te sprawy, bo sam jest biznesmenem,powiedział, że kilka dni wolnego dobrze by jej zrobiło i że mogłaby wziąć przykład z Willa, czylizostać jakiś czas w domu.Na to mama dostała szału i zaczęła się drzeć:  Nie waż się mi mówić,co mam robić! I nigdy, przenigdy nie porównuj mnie do tego człowieka  krzyczała.Bez sensu,po prostu zgroza.Zachowanie ojca też ją przerażało.Odkąd skończyły się zajęcia w szkole, Gemma powielokroć dzwoniła do niego i usiłowała się wprosić, jednak za każdym razem mówił tylko:  Niedzisiaj, kochanie.Akurat teraz nie bardzo nadaję się do użytku.Właściwie jedyną osobą, z którą Gemma mogła rozmawiać, była babcia Ruby.Z nichwszystkich to ona chyba najlepiej radziła sobie w tej sytuacji. Nie martw się o ojca powiedziała Gemmie. Musi sam ze sobą dojść do ładu.Daj mu trochę czasu.Musisz byćcierpliwa.Ale Gemma wcale nie chciała być cierpliwa, potrzebowała ojca i to już.Nigdy dotąd niezostała pozbawiona możliwości kontaktu z tatą i nie widziała powodu, żeby nie spotykać sięz nim teraz, kiedy był jej potrzebny najbardziej.Właśnie ta konkluzja sprawiła, iż podjęła decyzję, żeby wsiąść do autobusu i udać się doKings Melford.Nie będzie narażać się na odmowę przez telefon, po prostu zastuka do jegodrzwi.Po dwudziestu pięciu minutach wysiadła i ruszyła w stronę Maple Drive.Było ciemno,w oknach domów stojących przy głównej ulicy świeciło się światło, w niektórych były zasunięte zasłony.W innych widziała choinki, udekorowane światełkami i bombkami, świąteczne kartki,zatknięte za ramy obrazów.Przed jednym z domów stał obwieszony lampkami bałwan.Niewiedziała czemu, ale na jego widok poczuła przemożną chęć, by przejść na drugą stronę ulicyi kopnąć w tą krągłą, radosną mordę.Również nie wiedząc dlaczego, zaczęła płakać.Usłyszałaodgłos nadjeżdżającego samochodu i szybko otarła dłonią oczy.Tata? Ale nie, to nie byłsfatygowany kombi jej ojca, tylko taki fajny mini, jakiego rodzice Yasmin kupili jej naGwiazdkę.Gdy wóz zrównał się z nią, rozpoznała osobę siedzącą za kierownicą  dziewczynęojca.Tyle że Gemma odnosiła wrażenie, iż raczej już byłą dziewczynę ojca.Przecież nie zaprosiłjej na pogrzeb ani nawet nie wspomniał o niej ani razu od tej nocy, kiedy umarła Suzie.Kiedy Harriet zdała sobie sprawę, kogo minęła, zatrzymała samochód.Nie miała pojęcia,co powiedzieć, ale uważała, że coś musi zrobić.Nikt za nią nie jechał, więc wrzuciła wsteczny.Otworzyła okienko po stronie pasażera. Idziesz do ojca? Może cię podrzucić? Nie, nie trzeba. Przecież jest zimno jak diabli.Wsiadaj, to żaden problem.Kiedy Gemma zapięła pasy, Harriet ruszyła  w milczeniu.Strasznie chciała znalezćjakieś stosowne słowa sympatii dla córki Willa, ale nic rozsądnego nie przychodziło jej dogłowy.Same komunały.Nagle zrobiło jej się żal tych wszystkich ludzi, którzy starali się być dlaniej mili po śmierci Felicity.W końcu nie wydusiła z siebie ani słowa, dopóki nie zatrzymała sięprzed domem rodziców. Wiem, jak to jest, kiedy traci się siostrę, z którą jest się naprawdę blisko  rzekła cicho. Moja siostra zginęła na początku tego roku& i była nie tylko siostrą, ale też moją najlepsząprzyjaciółką.Odpowiedziało jej przytłaczające milczenie.Gemma odpięła pas i zaczęła szukać poomacku uchwytu, żeby otworzyć drzwiczki.Harriet szybko sięgnęła po torebkę i wyciągnęławizytówkę. Słuchaj, gdybyś kiedyś miała ochotę pogadać, po prostu zadzwoń.Dziewczyna gapiła się na jej wizytówkę i przez chwilę Harriet wydawało się, że jej niewezmie.Jednak zaraz potem wsadziła ją do kieszeni kurtki. Dzięki  powiedziała. Ale ja trzymam się niezle.Poważnie.Czego nie możnapowiedzieć o moich starych, bo z nimi jest rzeczywiście kiepsko.Harriet spoglądała za nią, jak przeszła na drugą stronę ulicy, gdzie w domu jej ojcaświeciło się światło, a z komina unosiła się smużka dymu.Biedna mała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •