[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony, dzięki jednomandato-wym okręgom i wyborom w dwóch turach łatwo jest wyeliminować ekstrema, takjak we Francji, gdzie partia Le Pena wylądowała poza parlamentem, choć jej liderkilka miesięcy wcześniej zdobył w wyborach ponad szesnaście procent głosów.Prawo wyborcze powinno się zmieniać na lepsze, choć zgoda, politycy nie stanąsię dzięki niemu superodpowiedzialni, nie staną się też prawdopodobnie daleko-wzroczni i odważni.Równie ważne, a często ważniejsze, są niepisane reguły gry,kultura polityczna i obyczaje.Wielka Brytania nie ma konstytucji sensu stricto.Silne i szanowane jest tam jednak prawo zwyczajowe.Prawo zwyczajowe w Pol-sce? Mogłoby być śmiesznie.To już lepiej miejmy konstytucję.A pisząc do niejewentualne poprawki, wzorujmy się na tym, na czym wzorować się warto.Zgo-da, państwa Ameryki Aacińskiej nie stały się podobne do Stanów ZjednoczonychAmeryki, choć ich konstytucje pisano, biorąc za wzór tę amerykańską.Czy wy-nika z tego, że nie należy korzystać z dobrych wzorów? Jak pisał Turgieniew: niemożna nie robić niczego tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego.PACSTWO DO REMONTUPrzed nami trudne wyzwanie.Naprawić nasze państwo i jednocześnie zmienićdo niego swój stosunek to drugie niezależnie od faktu, że jeszcze bardzo długo(jeśli kiedykolwiek) nie będzie to państwo naszych marzeń.Naprawić państwo nie90znaczy oczywiście wyskrobać żyletką wszystko, co państwowe.Są przecież dobrepaństwowe szpitale i dobre państwowe szkoły.Nikt przy zdrowych zmysłach niechce ich prywatyzować.Idzie raczej o to, by dobre mogły być też wszystkie innepaństwowe szpitale i szkoły.Idzie o to, by pieniądze, które powinny być prze-znaczone na oświatę i szkolnictwo, nie trafiały tam, gdzie nie trzeba.Idzie o to,by państwo pozwoliło ludziom robić to, czego pragną, choćby robić pieniądze,by pieniędzy na szpitale i szkoły było więcej.Moralności, kultury i mentalnościszybko nie zmienimy.Ale politykę możemy zmienić znacznie szybciej.Albo jak teraz będzie ona zabijała ludzką aktywność, albo będzie ją wspomagała.Jimmy Carter, startując w wyborach prezydenckich, obiecywał w 1976 roku rząd tak dobry jak Amerykanie.Cztery lata pózniej, gdy rząd kiepsko wywiązy-wał się ze swych zadań, Amerykanie wybrali Ronalda Reagana, który mówił, że ludzie są i zawsze będą lepsi niż rząd.To nie różnica słów, ale różnica filozofii.Powtórzmy, nie idzie o to, by państwo eliminować, ale by je naprawiać tak, bysłużyło ludziom.Jeśli prawo zalegalizuje taką służbę państwa na rzecz ludzi, ży-cie da szansę na wymuszoną tylko poczuciem obywatelskiej odpowiedzialnościsłużbę ludzi wobec państwa.Trudno jest reformować niesprawne, chore państwo, tym bardziej że ci, co sto-ją na czele państwa, rzadko są zainteresowani reformą, która mogłaby ich pozba-wić (i pewnie by pozbawiła) części władzy.Trudno jest reformować państwo, gdyreformy nie chce wielu obywateli.Wolą oni państwo kulawe, któremu można cośukraść, od którego można coś wyrwać, które może da albo załatwi.Ale ta reformajest niezbędna.W I RP uzdrowić państwa nie zdążono, w II RP na prawdziwą sa-nację nie starczyło czasu.W Rzeczypospolitej II i pół efektu nie mogła dać żadnaodnowa.Fatum? Niekoniecznie.Dziś przy wszystkich trudnościach, przy wiel-kiej skali problemów do rozwiązania, reforma wydaje się łatwiejsza.Zadanie nie-wykonalne? Od wykonalnych są inni.Mniej państwa, mniej władzy urzędników,mniej regulacji i koncesji, mniej arbitralności.Więcej wolności.Więcej nadziei.KAPITALIZM Z LUDZKTWARZKoncepcja społecznej gry rynkowej jest,z punktu widzenia porządku politycznego, udanąpróbą pogodzenia ekonomicznej wydajności,indywidualnej wolności i sprawiedliwościspołecznej.Theo WeigelILE KAPITALIZMU, ILEPACSTWA OPIEKUCCZEGOWstrętny kapitalizm, przez który ludzie cierpią? Czy może błogosławiony ka-pitalizm, za to poczwarne państwo opiekuńcze, które żadnego problemu nie roz-wiązuje, a tylko demoralizuje ludzi? Zły liberalizm czy zły paternalizm? Konfliktmiędzy wolnością a równością jest u nas bardzo ostry.Jest tak, bo po jednej stro-nie stanęli zwolennicy dzikiego kapitalizmu (wolę już od tego kapitalizmu gospodarkę rynkową to samo, ale bez złych konotacji), a po drugiej zwo-lennicy dzikiego socjalizmu.Stąd wiele jazgotu zamiast szukania kompromisu,który jest gdzieś między tymi skrajnościami.Ile kapitalizmu, ile rynku, ile pań-stwa opiekuńczego? To jedno z podstawowych dziś dla Polski pytań.Jak iść doprzodu, by zbyt wielu nie zostało z tyłu? Co zrobić, by ci, którzy zostali z tyłu,nie czuli się porzuceni i zostawieni sami sobie? Co zrobić, by ci, którzy chcą iśćnaprzód, mogli to robić, choćby po to, by zarobić na tych, którzy w tym tempieporuszać się nie potrafią? Gdyby do Polski przyjechał człowiek niemający o niejżadnego pojęcia, czytając gazety, zastanawiałby się, gdzie się znalazł.Z jednejdowiedziałby się, że jest w kraju brutalnego kapitalizmu, gdzie ludzie wyrzucamsą bez litości na bruk.Z innej (a często tej samej), że jest w kraju, gdzie są pewnerynkowe instytucje, ale w którym socjalizm, a przede wszystkim socjalistycznemyślenie, mają się bardzo dobrze.Gdzie leży prawda? Aż strach powiedzieć, botakie to banalne i wyświechtane, ale zdaje się, że pośrodku.Jaką przyjąć miarę tego, co na naszym rynku i w naszych polskich portfelachzmieniło się w ciągu ostatnich kilkunastu łat? Może statystyczną? Tu dane są im-ponujące.Zrednia zarobków, która w 1988 roku wynosiła jakieś 25 dolarów, dziśwynosi dolarów ponad 500.Nie da się tego zbyć skądinąd słusznym stwierdze-niem, że to już nie ten dolar, co dawniej.Doszło bowiem w Polsce do wielkiegowzrostu płac realnych.Efekt? Tak jak spadł wskaznik umieralności noworodkówi wzrosła średnia długość życia, tak w wielkim tempie wzrosła liczba posiada-nych przez Polaków telewizorów, odtwarzaczy wideo, pralek i lodówek.Lodówkęma już dziewięćdziesiąt osiem procent polskich rodzin, pralkę siedemdziesiątcztery, a kolorowy telewizor dziewięćdziesiąt sześć.To wielki skok.Całkiem94efektywny ten nasz kapitalizm.Ale może lepiej spojrzeć na świadczenia społecz-ne? Pewnie, tu jest kiepsko.Bardzo wielu osobom jest nie najlepiej, ale główniedlatego, że bardzo wielu innym jest zbyt dobrze.Bo trudno mówić o brutalnymkapitalizmie w kraju, w którym budżet niemal załamuje się pod ciężarem wydat-ków socjalnych.W 2001 roku było w Polsce prawie dziesięć milionów emerytówi rencistów, a ta liczba wciąż rośnie.Trzy procent PKB idzie u nas na renty.I to mabyć biedne państwo? To jest ten wilczy kapitalizm? Na coś takiego nie mogą sobiepozwolić nawet Niemcy.A my możemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]