[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymał się, wsłuchując się w odgłosy dochodzące z mieszkania.Panowała w nim cisza.Rozejrzał się, ale nikogo nie dostrzegł.Przekręcił klamkę.Drzwi były otwarte.Bezszelestnie przemieszczał się po pomieszczeniu.Albo nikogo nie było, albo wszyscy leżeli w łóżkach.Serce waliło mu jak oszalałe z podniecenia.Ostrożnie uchylił drzwi do kolejnego pokoju.Cindyspała.Nawet we śnie jej rysy nie łagodniały.Zadrżał na myśl, że będzie musiał jej dotknąć.Niemiał jednak wyjścia.Nie poruszyła się, bardzo ułatwiając mu zadanie.Uśmiechnął się szerzej i ukląkł przy łóżku.Innym razem pewnie pogładziłby ją po policzku, ale dziś przyszedł wyłącznie w interesach.243 Błyskawicznie przykrył jej usta dłonią.Cindy obudziła się przerażona, ale był silniejszy od niej.Przytrzymywał ją z całej siły.Czuł, jak ból, który nigdy go nie opuszczał, rośnie.Jak zawsze tuż przed popełnieniem morderstwa żałował, że jego życie nie potoczyło się inaczej.- Niepotrzebnie to zrobiłaś, matko - szepnął przezzaciśnięte gardło.Cindy znieruchomiała i popatrzyła na niego.W tymmomencie ześliznęła mu się ręka.Kobieta zaczęła sięwyrywać i krzyknęła.Ogarnięty wściekłością, szybkodokończył swego dzieła.Po chwili Cindy nie żyła.Głowa opadła mu do tyłu i zamknął oczy.Westchnąłz przyjemnością.Wyciągnął gilotynkę do cygar.Już gokiedyś podrapano i wolał więcej nie ryzykować.Spokój nie trwał jednak długo.Rozległy się czyjeśkroki.Tylko bez paniki, powtarzał sobie.Głosy były corazbliższe.Pewnym ruchem włożył gilotynkę do kieszeni.Na ścianie za sobą dostrzegł brudne okno.Skoczyłw jego kierunku i zaczął się szamotać z dawno nieotwieraną ramą.Ktoś zawołał Cindy.Drzwi otworzyły się akurat w momencie, gdy udałomu się rozewrzeć okno.Przedostał się przez nie na zewnątrz.Nie był pewien, co go zatrzymało.Nie umiałby powiedzieć, dlaczego się odwrócił.Faktem jest, żeto zrobił.Spojrzał w górę na najwyższe piętro budynku.Za szybą dostrzegł twarz kobiety.Nie była przestraszona ani poruszona, po prostu ciekawa.Widziała go?Czy było wystarczająco jasno, żeby go rozpoznała?Strach ścisnął go za gardło, ale było już za pózno, żeby coś zrobić.Z sypialni Cindy zaczęły dochodzić za-244 wodzenie i płacz.Zwietnie rozumiał taką reakcję.Znałból po stracie ukochanej osoby.Odwrócił się i odszedł szybkim krokiem.Na ulicykiwnął na dorożkarza i odjechał, zanim zwrócił na siebie czyjąkolwiek uwagę.18W niedzielę rano, zaledwie dwadzieścia cztery godziny przed rozpoczęciem procesu, Alice obudziła się pełna zapału.Miała kilka bardzo konkretnych pytań doLucasa Hawthorne'a.Nie na temat szalonego pożądania, jakie do niego czuła, raczej dotyczące nocy, gdy popełniono morderstwo, oraz Cindy Pop.Gdy jednak skończyła poranną toaletę, narzuciła nasiebie pierwszą lepszą suknię, która nawinęła jej się podrękę, i weszła do kuchni w rezydencji, jej świat przewrócił się do góry nogami.- Cindy Pop została zamordowana tej nocy.Te słowa padły z ust Maxwella, który siedział nonszalancko z nogą założoną na nogę i mimo wrześniowego upału popijał parującą czarną kawę.Alice poczuła, jak krew odpływa jej z policzków.Z niedowierzaniem spoglądała na brata.- Nie - szepnęła.Max wzruszył ramionami i podał jej poranną gazetę.- Przykro mi, siostrzyczko.Nie musiała nawet czytać.Powinna była się domyślić, że może dojść do czegoś takiego.Zamknęła oczy.245 Dlaczego komukolwiek wspomniała o wizycie Cindy?Do kuchni wszedł stryj.Był zmęczony.W domowejkoszuli i luznych spodniach wyglądał staro mimo muskularnej budowy ciała.- Jak zginęła? - spytała natychmiast.Harry spojrzał karcąco na Maxa.- Nie mogłeś poczekać z tymi rewelacjami, aż Alicezje śniadanie?Max nałożył sobie jajka na talerz.- Nie widziałem powodu, żeby czekać.- Stryju!Harry odwrócił się do Alice.- Morderca włamał się do mieszkania, w którymprzebywała ofiara.- Więc na pewno ktoś go widział.- Najwyrazniej tak.Niestety, dowiedzieliśmy się tylko, że miał ciemne włosy i uciekł uliczką znajdującą sięna tyłach domu.Po plecach Alice przebiegł dreszcz.Opadły ją wyrzuty sumienia.To przez nią doszło do kolejnego morderstwa.Nie dlatego, że odnalazła Cindy, ale dlatego, żepodzieliła się tą informacją z innymi.Powiedziała, żeCindy zgodziła się zeznawać.Rozmawiała z ojcem, stryjem, wysłała liścik doGraysona.Czy mogli przekazać dalej tę wiadomość?I Lucas.Napisała do niego, że muszą porozmawiaćo Cindy.Odstawił filiżankę z kawą i wstał od stołu.Po razpierwszy czuł się osaczony.Sytuacja wymykała mu sięspod kontroli.Jak mógł popełnić taki głupi błąd i pozwolić by go zobaczono?Wiedział, dlaczego.Przez Alice.Ona wszystko mu246 utrudniała.Kto by przypuszczał, że okaże się dobrymprawnikiem? Na pewno nie on.Dosyć tego, postanowił.Alice przyjechała do Wrót Słowika z grobową miną.Lucas dostrzegł ją ze swojego biura na antresoli.Zrobiło mu się cieplej na sercu.Zawsze gdy ją widział, weśnie i na jawie, uderzało go w niej niezwykłe połączenie bezbronności i odwagi, szaleństwa i niewinności.Z każdym dniem przekonywał się coraz bardziej, że stała się nieodłączną częścią jego życia.Od razu zorientował się, że słyszała już o Cindy Pop.Z jakiegoś powodu miał nadzieję, że uda się odłożyćto, co nieuniknione.Jeszcze jeden uśmiech, jeszcze jedna wspólnie spędzona chwila.Bardzo tego potrzebował.Wydarzenia rozgrywały się tak, że na pewno ją straci.Wystarczyło krótkie spojrzenie na jej twarz, żebywiedzieć, iż czeka ich ciężka przeprawa.Była zdenerwowana i zrozpaczona.Trzeba wreszcie podjąć decyzję.Albo Alice, albo prawda.Spojrzała w górę, gdy tylko weszła do salonu.Ichoczy spotkały się.Boże, jaka szkoda, pomyślał.Po razpierwszy dostrzegł, co mógłby mieć, gdyby życie potoczyło się inaczej.Jednak roztkliwianie się nad sobą nie leżało w jegonaturze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •