[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę uprzejmie spotkać się ze mną w pokoju muzycznym o czwartej.MooreWyglądało na to, że wczorajsze spotkanie miało się po-wtarzać codziennie i - chociaż nie zdziwiło to Grace - nie była z tego zadowolona.Zbyt wiele widm, pomyślała.Zbytwiele oczekiwań.Zbyt wiele uwodzicielskiego uroku.„Cśś", powiedział Moore, dotykając jej twarzy.„Niech pani tego nie psuje".Co mógł mieć na myśli? Czego miała 91nie zepsuć? Zachowywał się dziwnie, odniosła wrażenie, żechce tylko w milczeniu siedzieć z nią i słuchać, jakby gdzieś grała muzyka.A potem ją pocałował.Dotknęła policzka w miejscu, w którym on go dotykał,i poczuła, że robi jej się gorąco.Co on w sobie takiego ma, że w ten sposób na nią działa? Spotykała już innych wład-czych, genialnych ludzi.Czy to okupiona udręką moc twór-cza Moore'a tak ją fascynuje i przyciąga do niego niczymćmę do płomienia? Jeżeli tak, to powinna oblać się zimnąwodą, zanim poparzy się ogniem.- Dlaczego pani tak pociera policzek? - zapytała Isabel.Grace oderwała gwałtownie rękę od twarzy, podniosławzrok i przekonała się, że dziewczynka stoi tuż obok niej.- Pocierałam go? - zapytała skonsternowana, głos miałacichy i zadyszany.- Tak.- Isabel wpatrywała się w jej twarz i marszczyłabrwi.- Nie ma pani tam pryszcza - zapewniła.- Ani nieugryzł pani pająk, ani nic.- Jak to dobrze - odpowiedziała Grace.Ubzdurała sobie,że Moore jest czarujący.A tymczasem to bezwstydnik, bezżadnych hamulców i zasad.Czy niczego się do tej pory nienauczyła? Artyści troszczą się o swoją sztukę tak, jak nie by-liby w stanie zatroszczyć się o żadnego człowieka.Nie chcia-ła nikogo takiego jak on, nawet jako partnera przelotnej mi-łostki, chociaż aż do bólu rozpalał w niej krew i tęsknotę.Już nie.Już nigdy więcej.Była sama od bardzo dawna.Kiedy Dylan ją pieścił i cało-wał, wydawało się, że nigdy nie dotykał skóry tak delikatnej ani nie delektował się wargami tak słodkimi, ale to nieprawda.Mógł traktować ją, jakby była jedyną kobietą na świecie, ale nie przestał być Dylanem Moore'em, a ona dość o nimwiedziała, by orientować się, że przyjdzie wieczór, kiedy tą jedyną będzie jakaś inna.Odwróciła się do ściany, położyła na niej liścik i znaducha wyjęła ołówek.Tuż pod słowami Moore'a napisałaswoją odpowiedź.92Sir,Przepraszam, że moja odpowiedź jest tak nieoficjalna., ale chwilowo brak mi papieru i atramentu.Poczyniłam odpowiednie kroki, by ustalić z domownikami rozkład zajęć Isabel.Od trzeciej do piątej ma ona ze mną lekcję niemieckiego.Pora obiadu została wyznaczona na piątą.Potem mamy czas na zabawę, dopóki się o ósmej nie położy.Tak więc obawiam się, że nie mogę spotkać się z panem o wyznaczonej godzinie.Z całym szacunkiem proszę, byśmy odłożyli to spotkanie na jutrzejszy ranek.Może o dziewiątej?Grace ChevalZłożyła z powrotem arkusz pergaminu i wręczyła go lo-kajowi.Ten wziął list i, ponownie się ukłoniwszy, oddaliłsię, a ona pozbyła się kompozytora z myśli.Wraz z Isabelskupiła znowu uwagę na liście zakupów.- A czy będziemy miały jakieś gry? - zapytała dziewczynka.- Będziemy.- Fantastycznie! Na przykład jakie?- Myślałam, że może mogłybyśmy dobrze się bawić przywolancie, ciuciubabce i w chowanego.Nosek Isabel zmarszczył się z wyraźną pogardą.- To gry dla małych dziewczynek.Grace zacisnęła wargi, starając się ukryć uśmiech.- A na jakie gry miałabyś ochotę?- Rymowanki.Kalambury.Tryktrak.Szachy.Isabel zapewne lepiej niż większość dorosłych opanowałate gry.- We wszystkie sobie pogramy - obiecała Grace i dopisa-ła komplet szachów i plansze do tryktraka na liście.- A teraz porozmawiajmy o umeblowaniu twojego pokoju.Ruszyła w kierunku największej z czterech sypialni w apar-tamentach dziecięcych, ale zatrzymała się na głos Isabel.- Podoba mi się moja sypialnia na dole [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •