[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Często dzielące go od szkoły siedem kilometrów pokonywał pieszo i boso, byoszczędzić skórzane buty.Nigdy nie zmienił swego prostego stosunku do życia; miał naturalną dobroć.Wstąpił doSeminarium Wyższego w Padwie, gdzie przeszedł zwyczajowy skrócony kursśredniowiecznej filozofii i teologii.Zwięcenia kapłańskie otrzymał w 1858 roku, gdy miałdwadzieścia trzy lata.Potem przez dziewięć lat był wikarym w Tombolo - zastawił swój zegarek, by nakarmićgłodnych.Przez kolejnych dziewięć lat był proboszczem w Salzano -jego drzwi nigdy nie były zamknięte - aż do chwili, gdy w wieku czterdziestu jeden lat został kanclerzem diecezjiw Treviso.Mieszkał w seminarium, w jednym pokoju z oknem wychodzącym na mieniącą się barwamidolinę.W swej służbie znajdował zadowolenie.Szanowany był za życzliwe usposobienie orazszczodrość dla biednych.Ciężko pracował kierując się wyłącznie miłością do Boga i swoichbliznich.W1884 roku Sarto został mianowany Biskupem Mantui.Zdumiał się tym sądząc, żebiskupstwo przekracza jego możliwości.Robił co mógł, by stanowiska nie przyjąć, leczPapież Leon nalegał.W czerwcu 1893 roku, kiedy miał pięćdziesiąt dziewięć lat, uczyniono go Patriarchą Wenecji.Przez szesnaście miesięcy nie mógł objąć swej stolicy, gdyż antyklerykalny rząd odmówił muExequatur.To kolejny znak czasu.Kościół narażony był na niebezpieczeństwo z każdejstrony.Jedynym ukojeniem, jakiego Sarto doznał, była trzydniowa wizyta w rodzinnym domuw Riese, gdzie mógł sprawić wielką radość swojej osiemdziesięcioparoletniej, przykutej dołóżka matce przebierając się w swe kardynalskie szaty.Exequatur w końcu nadszedł 5-go września 1894 roku, a on uczcił ten dzień ogłaszając swójpierwszy list duszpasterski.Ten miły, serdeczny człowiek pokazał, że jako biskup potrafi byćrównie wojowniczy jak jego wrogowie. Bóg , pisał,  został odsunięty od życia publicznego poprzez rozdzielenie Kościoła iPaństwa.Jego stanowisko wobec papiestwa należało do najbardziej nieugiętych. Kiedymówimy o Namiestniku Chrystusa, nie wolno nam używać wybiegów, musimy byćposłuszni; w zamiarze zmniejszenia stopnia naszego posłuszeństwa nie wolno namwymierzać, co on powiedział.Społeczeństwo jest chore.Jedyną nadzieją, jedynymlekarstwem jest Papież.Nawet dla tego świątobliwego i głęboko nieszczęśliwego człowieka jedyną nadzieją nie byłChrystus, lecz papież.Gdy tylko został Patriarchą, doniósł o  perfidnych spiskach liberalizmu, a szczególnieliberałów katolickich, których nazwał  wilkami w owczej skórze.24-go listopada udał się kardynalską gondolą do Złotego Miasta.Na każdym moście iparapecie były tłumy ludzi; wychylali się ze wszystkich okien, i ryzykując wpadnięcie dowody stali na wąskich kamiennych stopniach patrząc w stronę kanału z nadzieją na jegobłogosławieństwo.Gondola prześlizgiwała się do mola aż do chwili, gdy Kardynał Sartowysiadł na placu Zwiętego Marka.Wszystkie budynki były udekorowane, z wyjątkiemRatusza.Ze strony antyklerykałów był to afront, którego nigdy nie miał zapomnieć czywybaczyć.Tak więc rozpoczął życie, jak to nazwał,  kardynała biednego kraju.Jego dwie siostry byłyjego służącymi, wymagania zaś miał niewielkie.Pracował bez wytchnienia od piątej rano dopółnocy.Nie miał nic przeciwko nazywaniu go Don Beppe.Dochód Kościoła, mawiał jakczłowiek, który nigdy nie miał pieniędzy, jest kościelną fundacją dla biednych.Nalegał naliturgię godną Boga, a nie zwykłe, przypadkowe, włoskie spotkanie.Msza miała być uświetniona Gregoriańskim śpiewem, muzyką aniołów, miał być często przyjmowanysakrament Ciała i Krwi Chrystusa.W ten sposób przeżył dziewięć spokojnych lat, aż wybrał się do Watykanu, by oddać swójgłos na następcę Leona XIII.Kupił powrotny bilet kolejowy i przyrzekł mieszkańcomdiecezji, że wróci do nich żywy czy umarły.Była to jedyna obietnica, jaką złożył i której niedotrzymał.Obcy w WatykanieW Rzymie czuł się bardzo obco.Przez całe życie przyzwyczajony był do niewyrafinowanychludzi i prostych problemów, które mogły być rozwiązane ciężką pracą i osobistą dobrocią.Jego panowanie nie miało okazać się szczęśliwym.Jego duże, błyszczące oczy wypełnionebyły wiecznym smutkiem.Adiutanci, tacy jak Merry del Val i Kardynał de Lai, przedstawialimu nie tyle fakty, co interpretacje faktów, które przekonywały go -jeśli jeszcze nie byłprzekonany - że ludzkość jest chora.Największym wśród jej nieszczęść było odstępstwo odBoga.Prywatnie i publicznie mówił o moralnym zepsuciu, o rozpadającym się świecie.Większość papieży od czasów Reformacji była nieuleczalnymi pesymistami.To, co Pius IX widział jako katastrofę, było postępem demokracji.To, co Pius X widział jakoginący świat, było niczym więcej, jak nowym, rodzącym się światem.Bezprecedensowepostępy czyniono w nauce i technice.Archeologia odkrywała ile lat ma świat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •