[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko byÅ‚o starÄ… i znanÄ…puÅ‚apkÄ…, spokojnÄ… rzekÄ… pÅ‚ynÄ…cego czasu, który nie szanuje niczego i który wczeÅ›niejczy pózniej okreÅ›la ludzki los.I porywa sztandary dobrych żoÅ‚nierzy.Co do Quarta, toSewilla zabraÅ‚a mu zbyt wiele w zbyt krótkim czasie, nie zostawiajÄ…c mu w zamianniczego poza bolesnÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… samego siebie.MarzyÅ‚ o usÅ‚yszeniu dzwiÄ™kubÄ™bna, który przywróciÅ‚by mu spokój.Kiedy wróciÅ‚ do rzeczywistoÅ›ci, ciemne, samolubne oczy Macareny wpatrywaÅ‚y siÄ™w niego.Ale to nie Quart byÅ‚ przedmiotem jej zainteresowania.Nie widziaÅ‚ kroplimiodu ani księżycowego Å›wiatÅ‚a odbijajÄ…cego siÄ™ od liÅ›ci bugenwilli i drzewekpomaraÅ„czowych.Nic z tego nie dotyczyÅ‚o jego; i przez chwilÄ™ agent ISZ-uzastanawiaÅ‚ siÄ™, co u diabÅ‚a jeszcze tu robi, odbity w tych obcych oczach. Nie rozumiem, dlaczego ksiÄ…dz Ferro miaÅ‚by uciekać  powiedziaÅ‚, starajÄ…c siÄ™caÅ‚ym wysiÅ‚kiem woli powrócić do słów i do dyscypliny z nimi zwiÄ…zanej. JeÅ›lipowodem jego znikniÄ™cia byÅ‚o porwanie, to osÅ‚abia podejrzenia wobec niego.Argument ten wcale jej nie uspokoiÅ‚. To niczego nie zmienia.PowiedzÄ…, że zamknÄ…Å‚ koÅ›ciół ze zwÅ‚okami w Å›rodku. Tak.Ale jak powiedziaÅ‚a twoja przyjaciółka Gris, pewnie można bÄ™dzie wykazać,że ich nie zauważyÅ‚.Dobrze byÅ‚oby, żeby siÄ™ wszystko wyjaÅ›niÅ‚o.Dobrze dla ciebie idla mnie.I dobrze dla niego.PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. MuszÄ™ porozmawiać z don Príamo, zanim to zrobi policja.PodeszÅ‚a do okna.PatrzyÅ‚a na wewnÄ™trzne patio, oparta o framugÄ™. Ja też  powiedziaÅ‚ Quart, podchodzÄ…c do niej. I bÄ™dzie lepiej, żeby sam siÄ™zgÅ‚osiÅ‚ na policjÄ™, w towarzystwie moim i adwokata, którego sprowadziÅ‚em z Madrytu spojrzaÅ‚ na zegarek. Teraz pewnie jest razem z Gris na policji. Ona nigdy nie oskarżyÅ‚aby o nic don Príamo.  OczywiÅ›cie, że nie.OdwróciÅ‚a siÄ™ do Quarta.W jej oczach wyrazny byÅ‚ lÄ™k. AresztujÄ… go, prawda?MiaÅ‚ ochotÄ™ podnieść do góry palce i dotknąć jej ust, ale jej spojrzenie nie byÅ‚oprzeznaczone dla niego.To absurd, żeby czuć zazdrość o maÅ‚ego, brudnego ksiÄ™dza,ale wÅ‚aÅ›nie jÄ… czuÅ‚.Minęło kilka sekund, zanim odpowiedziaÅ‚: Nie wiem  po chwili wÄ…tpliwoÅ›ci umknÄ…Å‚ wzrokiem na patio.W fotelu nabiegunach obok fontanny wyÅ‚ożonej kafelkami, wachlujÄ…c siÄ™, obojÄ™tna na wszystko,Cruz Bruner spokojnie czytaÅ‚a. Z tego, co widziaÅ‚em w koÅ›ciele, obawiam siÄ™, że tak. MyÅ›lisz, że on to zrobiÅ‚, prawda?  Macarena też spojrzaÅ‚a na swojÄ… matkÄ™.Wjej spojrzeniu byÅ‚ bezgraniczny smutek. Choć zniknÄ…Å‚ wcale nie z wÅ‚asnej woli, tydalej wierzysz, że on to zrobiÅ‚. Ja w nic nie wierzÄ™  zasÅ‚oniÅ‚ siÄ™ Quart, zÅ‚y. Wiara nie należy do mojej pracy.Na myÅ›l przyszÅ‚a mu biblijna przypowieść o Uzzie: Gdy przybyli na klepiskoNakona, wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ w stronÄ™ Arki Bożej.I zapÅ‚onÄ…Å‚ gniew Pana przeciwkoUzzie, i poraziÅ‚ go tam Bóg za ten postÄ™pek, tak że umarÅ‚ przy Arce Bożej.MacarenapochyliÅ‚a twarz.RozgniotÅ‚a papierosa w palcach, nie zapalajÄ…c go, a tytonioweokruchy spadÅ‚y pod jej stopy. Don Príamo nigdy nie zrobiÅ‚by czegoÅ› podobnego.Quart potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, ale siÄ™ nie odezwaÅ‚.MyÅ›laÅ‚ o martwym Honorato Bonaféleżącym w konfesjonale, dotkniÄ™tym gromem nieubÅ‚aganego gniewuWszechmogÄ…cego.I doskonale wyobrażaÅ‚ sobie wÅ‚aÅ›nie ksiÄ™dza Ferro w takiej roli.ByÅ‚a za kwadrans jedenasta.Oparty o latarniÄ™ pod mostem Triany, CelestinoPeregil usÅ‚yszaÅ‚ bicie zegara, ale nie oderwaÅ‚ wzroku od Å›wiateÅ‚ odbitych w czarnejwodzie rzeki.Reflektory samochodów przejeżdżajÄ…cych górÄ… omiataÅ‚y żelaznÄ…balustradÄ™, ponad nitowanymi Å‚ukami i kamiennymi filarami, a wyżej  ponadkamiennym parapetem  ogródki i kawiarniane tarasy wzdÅ‚uż Paseo Colón,naprzeciwko Maestranzy.W dole, na nabrzeżu panowaÅ‚ zupeÅ‚ny spokój.RuszyÅ‚ przed siebie chodnikiem pod mostem, w kierunku starego nabrzeżanaprzeciwko Arenalu.Bryza znad odlegÅ‚ego morza zaczynaÅ‚a delikatnie marszczyćciemnÄ… powierzchniÄ™ Gwadalkiwiru, a chłód nocy dodaÅ‚ otuchy zbirowi.Po emocjachostatnich godzin wszystko wracaÅ‚o do normalnoÅ›ci.Nawet wrzód jakby byÅ‚ gotowydać spokój.Spotkanie byÅ‚o umówione na jedenastÄ… obok Å‚odzi, na której czekaÅ‚ donIbrahim ze wspólnikami, i sam Gavira daÅ‚ Peregilowi caÅ‚Ä… seriÄ™ instrukcji i poleceÅ„,żeby uniknąć wpadki: podejdÄ… do pani i wysokiego ksiÄ™dza, a Peregil ograniczy siÄ™ dobezproblemowego przekazania zakÅ‚adnika.Proboszcz zostanie sprowadzony zpokÅ‚adu  Canela Fina i przekazany tej parze na terenie jednego ze starych magazynów portowych, do którego klucz Peregil trzymaÅ‚ w kieszeni.Co do pieniÄ™dzydla trójki Å‚otrzyków, to sporo zachodu kosztowaÅ‚o go przekonanie szefa, ale dużymuÅ‚atwieniem okazaÅ‚a siÄ™ okoliczność, że sprawa byÅ‚a pilna, i chęć bankiera, by jaknajprÄ™dzej pozbyć siÄ™ proboszcza [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •