[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja zaś, niech się, jak kto chce, śmieje i urąga,Ja za życia mojego nie dam i szeląga.Niechaj się sam jegomość fortuny dorabia.STAROŚCINAVotre argent Szarmanckiego zapewne nie zwabia,Au dessus des trésors z, nad drogie kamienieWoli regard Teresy albo jej westchnienie.STAROSTAI jakże to, o posag przykrzyć się nie będzie?.STAROŚCINAJamais!on sobie w małej kabance  osiędzie,Na zielonym ryważu  jasnego strumyka,Słuchać będzie z Teresą tkliwego słowika.,A quoi bon les richesses? W cichej solitudzieŻyć będą, nie zważając, co powiedzą ludzie;Des fruits, du lait , to ich będzie pożywienie,Łzy radosne napojem, pokarmem westchnienie.STAROSTAJeżeli tylko takie mieć będą zabawyJeźli się będą tuczyć takimi potrawy,To pewnie w krótkim czasie oboje wychudną,I gościom u ichmościów będzie bardzo nudno.Lecz powiedz szczerze: to on posagu nie żąda?STAROŚCINAParole d'honneur! wcale się na to nie ogląda;Nie myśli o posagu, gdy kto kocha szczerze.STAROSTATo dobrze, niechże sobie córkę moją bierze.Ja nic mu dać nie mogę: choć te wszystkie swatyRozumieją, że jestem okrutnie bogaty,Ja atoli nic nie mam.Nie takie to czasy!Grunta pojałowiały, spustoszały lasyI w polu tego roku zupełnie chybiło:Po nizinach wymokło, na wzgórkach spaliło,Siana i źdźbła nie będzie, toż samo z jarzyną ;Cieszyłem się przynajmniej cokolwiek oźminą,Alić się dowiaduję z listów ekonoma,Ze i te nieumłotne, sama tylko słoma;Na przyszły rok nie myślić nawet o fryjorze.STAROŚCINAMon coeur! jesteś podobno w niedobrym humorze;Mam cię prosić o łaskę.Głaszcze go pod brodęSTAROSTAcałując jąPowiedz tylko śmiele,Powiedz mi, życie, mój ty kochany aniele!STAROŚCINAOto przeciw kabanki, coś mi dał w boskiecie Gdzie sobie przesiaduję na wiosnę i w lecie,Jest karczma z młynem, a w niej szynkuje Żyd brzydki.STAROSTACóż, że niepiękny? ale mam z niego użytki:Z karczmy tej dwa tysiące płaci mi arendy STAROŚCINAEh! Vous me sacrifierez z tak maleńkie względy:Znieś karczmę, prospektowiczyni mi zawadę, A gdzie młyn, pozwól, niech ja zrobię tam kaskadę.Ach, co to za delicje ! wśrzód wód tych mruczenia,Wśrzód kwiatów słodkie będę przywodzić wspomnienia;A berżerek z daleka, smutnie grając sobie,Będzie wdzíęków dodawał przy wieczornej dobie.STAROSTAJak też waćpani możesz takich rzeczy prosić!Mam znów Zyda wypędzać, młyn i karczmę znosié.Żeby zasadzać kwiaty i robić kaskady!STAROŚCINAToujours je vois en vous e twardej duszy ślady.Nie znasz się na tej tkliwej czułości, o Boże!Co się to bardziej czuje, jak powiedzieć może.Wszak posag mój wystarczy pono na kaskadę,Si vous étes si cruel , to ja precz odjadę.STAROSTAPozwól waćpani niechaj pomówię wprzód z Zydem,Może się to ułoży.STAROSCINATo dla mnie jest wstydem,Że tego na waćpanu wyprosić nie mogę.rzuca się na krzesła i omdlewaJe suis mal, je me meurs! STAROSTAkrzyczyRatujcie niebogę!Przybiega Agatka i lokaj, dają jej wąchać wódkę i ratująTrzeba prędko,zapobiec tej nagłej chorobieKrzyczy jej do uchaJutro Żyda wypędzę i kaskadę zrobię!Niechaj się uspokoi me drogie serduszko.Nie przychodzi do siebie! nieście ją na łóżko!Wynoszą Starościnę z krzesłemKoniec aktu drugiegoAKT TRZECI SCENA ITeresa i AgatkaTERESAPowiedasz, że człek, co to przebywał kryjomo,Był to malarz z Warszawy?AGATKATu wszystkim znajomo.Ja sama nie wiedziałam (powiem dzisiaj szczyrze),Czemu ten Niemczyk wszystko kreślił po papirze,I gdzie mógł, na waćpannę spozierał ukradkiem;Alić się dowiaduje mój Jakub przypadkiem,Że kochany Szarmancki sprowadził go skrycieI przyrzekłszy zapłacić pracę należycie,Tajnie portret waćpanny kazał odmalować,Pewnie żeby się potem mógł z nim popisować.Żeby się chwalić.TERESAna bokuOtóż cała moja wina!Otóż, Walery, twoich podejrzeń przyczyna!AGATKANieborak malarz! musiał dni tu kilka stracić,A przy końcu Szarmancki nie chciał mu zapłacić;Rozgniewany, rzecz całą przed ludźmi powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •