[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ilekro na spójrzaem, zawsze ma niebogaStawaa przed oczyma; i tak z aski BogaDotd mej narzeczonej dochowaem wiary,I nie bywszy maonkiem, jestem wdowiec stary,Chocia Wojski ma drug cór, doS nadobnI do mojej kochanej Marty doS podobn!To mówic, na pierScionek z czuoSci spozieraI odwrócon rk zy z oczu ociera. Bracie - koczy - co mySlisz? Zrobim zarczyny?On kocha, a mam sowo ciotki i dziewczyny.300 Lecz Tadeusz podbiega i z ywoSci mówi: Czyme zdoam odwdziczy dobremu Stryjowi,Który tak o me szczScie ustawnie si trudzi!Ach, dobry Stryju! Bybym najszczSliwszy z ludzi,Gdyby mi Zosia bya dzisiaj zarczona,Gdybym wiedzia, e to jest moja przysza ona.Przecie powiem otwarcie: dziS te zarczynyDo skutku przyjS nie mog; s róne przyczyny.Nie pytaj wicej.JeSli Zosia czeka raczy,Moe mnie wkrótce lepszym, godniejszym obaczy,Moe staoSci na jej wzajemnoS zarobi,Moe troszeczk sawy me imi ozdobi,Moe wkrótce w ojczyste wrócim okolice;Wtenczas, Stryju, wspomn ci twoje obietnice,Wtenczas na klczkach drog powitam ZosienkI jeSli bdzie wolna, poprosz o rk;Teraz porzucam Litw moe na czas dugi,Moe Zosi tymczasem podoba si drugi;Wizi jej woli nie chc; prosi o wzajemnoS,Na którm nie zasuy, byaby nikczemnoS.Gdy te sowa z uczuciem mówi chopiec mody,ZaSwieciy mu, jako dwie wielkie jagodyPere, dwie zy na wielkich bkitnych xrenicachI stoczyy si szybko po rumianych licach.Ale Zosia ciekawa z gbiny alkowyRledzia przez szczelin tajemne rozmowy;Syszaa, jak Tadeusz po prostu i Smiao301 Opowiedzia sw mioS, serce w niej zadrao,I widziaa tych wielkich dwoje ez w xrenicach.Cho dojS nie moga wtku w jego tajemnicach:Dlaczego j pokocha? dlaczego porzuca?Gdzie odjeda? przecie j ten odjazd zasmuca.Pierwszy raz posyszaa w yciu z ust modzianaDziwn i wielk nowoS, e bya kochana.Biega wic, gdzie sta may domowy otarzyk,Wyja ze obrazek i relikwijarzyk:Na obrazku tym bya Swita Genowefa,A w relikwiji suknia Switego JózefaOblubieca, patrona zarczonej modzi;I z temi SwitoSciami do pokoju wchodzi. Pan odjedasz tak prdko? Ja Panu na drogDam podarunek may i take przestrog:Niechaj Pan zawsze z sob relikwije nosiI ten obrazek, a niech pamita o Zosi.Niech Pana Pan Bóg w zdrowiu i szczSciu prowadziI niech prdko szczSliwie do nas odprowadzi.Umilka i spuScia gow; oczki modreLedwie stulia, z rzsów pobiegy zy szczodre,A Zosia z zamknitymi stojc powiekami,Milczaa, sypic zami jako brylantami.Tadeusz, biorc dary i caujc rk,Rzek:  Pani! Ju ja musz poegna Panienk;Bdx zdrowa, wspomnij o mnie i racz czasem zmówiPacierz za mnie! Zofijo!. Wicej nie móg mówi.302 Lecz Hrabia, z Telimen wszedszy niespodzianie,Uwaa modej pary czue poegnanie,Wzruszy si i rzuciwszy wzrok ku Telimenie: Ile - rzek - jest piknoSci cho w tak prostej scenie!Kiedy dusza pasterki z wojownika dusz,Jak ódx z okrtem w burzy, rozczy si musz!Zaiste! nic tak uczu w sercu nie rozpala,Jako kiedy si serce od serca oddala.Czas jest to wiatr: on tylko ma Swiec zdmuchnie,Wielki poar od wiatru tem mocniej wybuchnie.I moje serce zdolne mocniej kocha z dala.Panie Soplico! Miaem ciebie za rywala;Ten bd by jedn z przyczyn naszej smutnej zwady,Która mi przymusia dosta na was szpady.Postrzegam bd mój, boS ty wzdycha ku pasterce,Ja zaS tej piknej Nimfie oddaem me serce.Niech we krwi wrogów nasze uton urazy,Nie bdziem si zbójczemi rozpiera elazy.Niech si inaczej spór nasz zalotny rozstrzygnie:Walczmy, kto kogo czuciem mioSci wyScignie!Zostawim oba drogie serc naszych przedmioty,PoSpieszymy obadwa na miecze, na groty;Walczmy z sob staoSci, alem i cierpieniem,A wrogów naszych mnym Scigajmy ramieniem.Rzek i na Telimen spójrza, ale onaNic nie odpowiadaa, strasznie zadziwiona. Mój Hrabio - przerwa Sdzia -po co chcesz koniecznie303 Wyjeda? Wierz mi, w twoich dobrach siedx bezpiecznie.Szlacht biedn rzd mógby odrze i przechosta,Ale ty, Hrabio, pewien jesteS cay zosta;Wiesz, w jakim rzdzie yjesz, jesteS doS bogaty,Wykupisz si od wizie poow intraty. To niezgodna - rzek Hrabia - z moim charakterem;Nie mog by kochankiem, bd bohaterem;W mioSci troskach - sawy zw pocieszycielki;Gdy jestem ndzarz sercem, bd rk wielki.Telimena pytaa:  Któ Panu przeszkadzaKocha i by szczSliwym! - Mych przeznacze wadza -Rzek Hrabia - ciemnoS przeczu, które ruchem tajnymRw si ku stronom obcym, dzieom nadzwyczajnym.Wyznaj, e dziS chciaem na czeS TelimenieU otarzów Hymena zapali pomienie,Ale mi da zbyt pikny przykad ten modzieniec,Sam dobrowolnie Slubny swój zrywajc wieniecI biegc serca swego doSwiadcza w przeszkodachZmiennych losów i w krwawych wojennych przygodach.DziS otwiera si nowa i dla mnie epoka!Brzmiaa odgosem broni mej Birbante-rokka,Oby ten odgos równie w Polszcze si rozszerzy!Skoczy i dumnie szpady rkojeS uderzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •