[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mądry właściciel karmiłby ich dobrze itraktował po ludzku.Embla kazała im pracować od świtu do nocy w słonecznymskwarze, a potem zaganiała do zimnej pieczary.Toteż dość szybko opadali z sił iumierali.Ich wynędzniałe ciała pokryte były cuchnącymi szmatami.Prawiewszyscy słaniali się na nogach.- Czy pola również obrabiasz niewolnikami? - zapytał Edon.- Na polach pracują wolni chłopi, nasi osadnicy.Itak jest słusznie, bo powinni związać się z tą ziemią.- A czy jest słuszną rzeczą, zważywszy na umowy zawarte pomiędzy Guthrumema Alfredem, zamieniać rdzenny lud tej ziemi w niewolników? W swoim ostatnimsprawozdaniu z dzierżawy Harald Jorgensson nic o nich nie wspominał, zapewnepamiętając o tym, że Guthrum zobowiązał się w pełni zabezpieczać ich interesy poduńskiej stronie granicy.Embla puściła mimo uszu zawartą w tych słowach naganę.Mogła udowodnićwodzowi na piśmie, że okazała się lepszą gospodynią od swojego naiwnego i niezaradnego męża.Uzyskała dochody dziesięciokrotnie większe od tych, jakie onprawdopodobnie by zgromadził.Zgodnie z jej obrachunkiem Edon Halfdanssonbył właścicielem kwitnących włości; A kto je uczynił takimi? Ona, EmblaSrebrnoszyja, która miała pełne prawo do zatrzymania pokaznej części zysku.- Nie zapominaj, wodzu, że traktat, który zawarlikrólowie, zabrania również migracji z jednego królestwa do drugiego, a granicę pomiędzy Anglią saskąa duńską wyznacza wzdłuż linii biegnącej od Londynudo Chester.Tych więc, którzy przekraczają tę granicę,ja łapię i zamieniam w niewolników.Szkoda tylko, żetak prędko umierają.Ale ponieważ równocześnie lęgnąsię jak robactwo, nigdy nie mam trudności z uzupełnieniem ubytków.- A co robisz ze schwytanymi niewiastami?Embla odparła bez mrugnięcia okiem:Są prace w kuchni, przy obrządku, przy krosnach i różne inne.Poza tympozwalam moim tanom wybierać nałożnice spośród tych kobiet.W rezultacie są miwdzięczni i nie skarżą się na ciężką służbę.Chętnie w to wierzę - mruknął Edon.- Zważ tylko, że przez te dziesięć latprawie zniknęły z doliny tubylcze gospodarstwa.Wtedy to my byliśmy w mniej-szości, dzisiaj jesteśmy niemal wyłącznymi panami tej ziemi.Nie mogło się todokonać bez podboju i gwałtu.Przypominam, że Warwick Hill nabyłem za wysokącenę, ale nie była to cena krwi.Tylko Duńczycy mogą posiadać ziemię w królestwie Danelaw, wodzu.Edon pomyślał, że Embla i on zupełnie inaczej rozumieją prawo Guthruma iAlfreda.- Odłóżmy tę rozmowę do wieczerzy.Jutro chciałbym odwiedzić moje kopalnie cyny i srebra.W drodze z kamieniołomu do fortecy Edon spotkał Riga.Twarz dowódcy pałałagniewem.Mruczał pod nosem gniewne przekleństwa.Edon zsiadł z konia i rzuciłcugle pachołkowi.Go się stało? - zapytał dzielnego wojownika.Płonie wioska Wootton - odparł Rig, a w jego zazwyczaj chłodnych niebieskichoczach też płonął ogień, choć inny.Jak do tego doszło? - Edon starał się mówić spokojnie.Tam była Tala, wWootton.w chacie Matki Wren.Wybrałem się po młodego dziedzica, jak rozka-załeś, wodzu.- Rig okręcił się na pięcie i wskazał na czterech wikingów stojącychw cieniu pobliskiego drzewa.Każdy z nich trzymał topór.- To wszystko przez nich.Poszli do Wootton karczować las, wbrew zakazowi.- Co z Matką Wren? - zapytałEdon, myśląc o Tali.- Asgart twierdzi, że wszyscy wieśniacy uciekli dolasu.Nie złapał nikogo, nawet tej starej kobiety.To była dobra wiadomość.Edon powoli uspokajał się.Rig ciągnął dalej:Chata, w której pozostawiłeś, wodzu, księżniczkę pod opieką tej staruchy,częściowo spłonęła.Tyle że nie znalazłem w jej wnętrzu żadnego dowodu, żebyktoś tam mieszkał.Jak to? - zapytał Edon, zmieszany i zaskoczony.Znalazłem kufer pełen kobiecych ubrań i złote ozdoby pośród stygnących popiołów.Wszystko to w tej chwili znajduje się w wieży.Najdziwniejsze jednak, żenie było tam ani sprzętów, ani statków, ani żadnych łóżek.Tylko stołek ikołowrotek.Obawiam się, że oszukano cię, wodzu.Księżniczka Leamu nie mieszkaw wiosce Wootton.Edon potarł wygolony policzek.A zatem został wywiedziony w pole.Miał dziświeczorem odwiedzić swoją narzeczoną, a tymczasem nawet nie wiedział, gdzie jejszukać.Spadły mu na głowę również inne problemy.Jak chociażby ten pożar, którystrawił wioskę, i nieposłuszeństwo czterech wikingów.Talę tak czy inaczejodnajdzie, tyle że zabierze mu to trochę czasu.Sprawcy pożaru byli nowymi osadnikami.Uciekli z Lombardy w Danii, na którąspadła tego roku straszna klęska głodu, podobnie zresztą jak na wiele innych re-gionów kontynentu.Edon powiódł wzrokiem po napiętych, srogich, wychudłychtwarzach.Zwrócił się do najstarszego, zapewne ich przywódcy:Słyszeliście o moim zakazie, wikingu?Tak, wodzu.- Mężczyzna zachwiał się nieznacznie na swych pałąkowatychnogach.- Znają mnie tutaj pod imieniem Krzywonogiego.Winę za pożar biorę nasiebie.Moi synowie wypełniali tylko moje polecenia.- Dlaczego sprzeciwiłeś się mojej woli?Mężczyzni wymienili spojrzenia.Wyznaczona nam dzierżawa leży w lesie Wootton - odparł najmłodszy.- Ojcze,powiedz wodzowi całą prawdę, inaczej nasze głowy dziś jeszcze ustroją tenczęstokół.Milcz, Ranulf - upomniał go jeden z braci.A więc ci trzej to twoi synowie, wikingu?Stary skinął posiwiałą głową.Edonowi bardzo trudno było określić jego wiek.Miał przed sobą pomarszczonego, ogorzałego, wynędzniałego starca, ale mógł to byćrównie dobrze mąż w sile wieku.Moja żona urodziła mi dziesięciu synów, a każdy był jak ten dąbczak, krzepki iwyrośnięty.Pozostało mi tylko tych trzech.Więc dlaczego nie troszczysz się o nich, tylko narażasz ich życie, łamiąc mojeprawo? - dopytywał się Edon.Starzec milczał.Edon spojrzał na Riga.- Weznajstarszego z jego synów i dla przykładu zetnij mu głowę na środku majdanu.Wodzu! - wykrzyknął najmłodszy z braci, dając krok do przodu.- Spaliliśmywieś, bo nie dano nam wyboru.Asgart kazał nam oczyścić cały teren i zasiać gojeszcze w tym tygodniu.To jedyna działka, jaką mogliśmy otrzymać.Tak - potwierdził jego ojciec, przerywając swoje dumne milczenie.-Musieliśmy zasiać nasze pole, inaczej w naszej spiżarni nie będzie ziarna na zimę.Lato już w pełni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •