[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co za.- Pani ambasador - przerwał ten sam chrapliwy głos.- Gubemator-generał Amer Tariq z Rhinnal na kanale czwartym.C-3PO przycisnął kolejną płytkę i z holoprojektora wyłonił się mi-niaturowy obraz Tariqa.- Witam cię, Leio - odezwał się ten polityk i doskonały lekarz.-Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa.Tariq miał na sobie nieskazitelnie skrojony garnitur o barwach zbytżywych jak na hologram.- Dziękuję, Amerze.Dostałeś moją wiadomość?- Tak, Leio.Z przykrością muszę powiedzieć, że nie mam dobrychwieści.Rhinnal już nie może przyjąć więcej uchodzców, nawettymczasowo.Leia zmieszała się.- Amer, jeśli chodzi o fundusze.Stanowczo potrząsnął głową.- Nie myl Rhinnalu z Ralltiirem, moja droga.Po prostu dziesięćtysięcy uchodzców, jakich przejęliśmy z Ord Mantell, nadwerężyło na-sze zasoby do granic wytrzymałości.Właśnie wczoraj zmuszeni byli-śmy skierować ponad dwa tysiące do systemu Ruan.Brwi Leii powędrowały w górę.- Ruan wciąż przyjmuje wygnańców?- Ależ oczywiście.Wręcz o nich prosi.Jestem prawie pewien, żeRuan chętnie pomieści wszystkich, których ewakuowałaś z Gyndine.Ruan, jeden z rolniczych światów zarządzanych przez KorporacjęSaliche Ag, znajdował się na skraju Głębokiego Jądra pomiędzy Coru-scant a systemem Cesarzowej Tety.W kategoriach galaktycznych byłto tylko niewielki skok.- Miejmy nadzieję, Amerze - szepnęła.- Przepraszam cię z całego serca, moja droga.Transmisjazakończyła się nagle i Leia klapnęła na krzesło.Zasłoniła dłonią usta,żeby stłumić ziewnięcie.- Może po Ruan wreszcie trochę odpocznę.- zaczęła i w tym mo-mencie rozległ się pisk komunikatora.- Tak? - rzuciła w stronę czujnika radiowego.- Transmisja nieznanego pochodzenia, przekazana z Bilbringi.- Co jeszcze? - westchnęła Leia.- Wydaje mi się, że to pani mąż, pani ambasador.Na ekraniekomunikatora pojawił się zaśnieżony obraz.Leia rozpoznała dziobowąładownię  Sokoła Millenium"; dłużej trwało, zanim rozpoznałazarośniętego Hana.- Jak ci się podoba moja nowa twarz? - zapytał, gładzącszpakowatą brodę.- Han, gdzie jesteś?Okręcił się w fotelu przed komputerem nawigacyjnym.- Teraz wolałbym o tym nie mówić.Skinęła głową nerwowo, ale ze zrozumieniem.- Skąd wiedziałeś, gdzie mnie znalezć?- Usłyszałem o Gyndine.Potem to już nic trudnego.Wciąż jesteśdoskonale znana, czy ci się to podoba, czy nie.- Ty też, Han.Wszyscy wiedzą, że Yuzzhanie już polują na ciebiealbo na  Sokoła".Han zmarszczył brwi i ściągnął wargi.- Cóż, nie jestem kompletnym idiotą.Dlatego właśnie zapuściłembrodę i pomalowałem  Sokoła".- Pomalowałeś? - wytrzeszczyła oczy. - Właściwie poanodyzowałem.Piękna matowa czerń.Wygląda jakmarzenie grabarza.- Do jakiego systemu chcesz się zakraść tym razem?- Zakraść?- Słyszałeś przecież.- Och, jasne.Uważasz, że zamiast włóczyć się nie wiadomo gdzie,powinienem poświęcić cały czas na ratowanie planet.- Nie interesuje mnie ratowanie planet, Han - westchnęła Leia.-Pragnę ratować życie.- A jak ci się zdaje, co ja właśnie robię? Leio, chodzi mi o znalezie-nie krewnych Dromy i Roi.To nie ma nic wspólnego z Ord Mantell,Gyndine ani jakimkolwiek innym światem.A poza tym człowiek możespełnić tylko jedną obietnicę naraz, a ja właśnie przyrzekłem toDromie.Leia odetchnęła powoli.- Przepraszam, Han.Rozumiem, co próbujesz zrobić -uśmiechnęłasię blado.- Przynajmniej wciąż mamy ze sobą coś wspólnego.Hanprzez chwilę unikał jej wzroku.- Jeśli o to chodzi.czy to ty załatwiłaś przeniesienie uchodzców zOrd Mantell do Gyndine?-Tak.niestety.Han uśmiechnął się kącikiem ust.- Komplikujesz mi poszukiwania, kochanie.Leię znowu ogarnęłafrustracja.- Doprawdy? A kto tak narozrabiał na Vortex, że lokalny guberna-tor zdecydował się wycofać z obietnicy przyjęcia uchodzców?- Próbowałem tylko.- obraz Hana nagle przechylił się na bok,jakby  Sokół" właśnie stanął dęba.- Hej, Droma, uważaj, co robisz!Odwrócił się znowu do kamery, kciukiem wskazując wystającykokpit  Sokoła".- Facet twierdzi, że jest pilotem, ale nigdy byś się tego nie domyśli-ła, kiedy siądzie za sterami.Leia niespokojnie przygryzła dolną wargę.- Jak wam razem idzie? Han prychnął:- Gdybym mu nie zawdzięczał życia, pewnie wyrzuciłbym go zaburtę tu i teraz.- Jestem tego pewna - szepnęła Leia.- A tak przy okazji: możesz przekazać dowództwu floty, że namie-rzono flotyllę yuzzhańskich statków w pobliżu Osarian.Kilka analogówniszczycieli i.- Han - przerwała mu gwałtownie.- Siostra Dromy jest na Gyn-dine.Usiadł prosto, jakby coś go ukłuło.- Kilku członków jego klanu znalazło się w grupie ewakuowanej zGyndine.Nie było czasu zabrać wszystkich i jego siostra została tamwraz z grupą co najmniej sześciu Rynów, których nie zdążyliśmy za-brać.Nie wiedziałam o tym do chwili, kiedy wszyscy znalezli się już wtransporterze.- Dlaczego nie powiedziałaś od razu?- Ponieważ żadne z nas nie może nic z tym zrobić.Gyndinezostała zajęta.- Są sposoby, żeby to ominąć - z roztargnieniem mruknął Han.Leia zacisnęła wargi.- Jesteś irytująco przewidywalny.- A ty się za bardzo martwisz.- Ktoś musi.- Leio, będziesz przez jakiś czas.na Ralltiir? Pokręciła głową.- Wyruszamy na Ruan, jeśli będę miała w tej materii coś do powie-dzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •