[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mam wrażenie, że po paru dniach będzie w stanie powiedzieć nam więcej o sobie szepnął kapitan na razie nie należy go niepokoić.Na okręt wróciliśmy tuż przed zapadnięciem zmroku.Załoga, uradowana z powrotu Po-po, witała go serdecznie.Harry wzbudził zrozumiale zainteresowanie i każdy pragnął dowie-dzieć się, jakie losy zagnały chłopca pomiędzy dzikusów.Oczywiście natychmiast po przyby-ciu na pokład wyposażyliśmy go we wszystko co potrzeba.Harry dostał spodnie, koszulę ikubrak.Wokół szyi owinęliśmy mu chustkę i na głowę włożyliśmy kapelusz z szerokimi kre-sami.Chłopiec nie sprzeciwiał się, gdy go ubierano, był raczej zadowolony, a Dick Tillard,który mu usługiwał, stwierdził, że Harry jest tak wystrojony na pewno nie po raz pierwszy.Następnego dnia dowódca z oddziałem dobrze uzbrojonych marynarzy popłynął na wy-spę.Zabrał ze sobą Tamaku, aby uzyskać wiadomości od wyspiarzy.Tubylcy byli widocznieprzywykli do widoku białych i nie okazywali strachu.Dopytywali się, co uczyniono z ichniewolnikami i zażądali, aby obydwu zwrócono.Tamaku odparł, że jeden z nich należy dozałogi okrętu, a drugi wyraził życzenie pozostania na pokładzie; żaden z nich nie będzie więczwrócony.Dowódca okrętu ze swej strony obiecuje obdarzyć mieszkańców wioski darami,jeśli szczerze odpowiedzą, jak biały chłopiec dostał się na wyspę.Wśród tubylców nastąpiła długa i burzliwa wymiana zdań, po czym stary wódz wystąpiłnaprzód i oświadczył, że jest gotów opowiedzieć prawdę. Przed paru laty tłumaczył jego słowa Tamaku on i jego ludzie płynęli do tejwyspy w dużej pirodze.Na morzu spotkali łódz z kilku Anglikami i małym chłopcem.Jednakwszyscy dorośli zmarli a chłopiec pozostał z wyspiarzami.Tamaku podejrzewał, że dorosłych po prostu zabito.Oczywiście nie było sensu pytaćgo o to, gdyż wódz na pewno by zaprzeczył.Dowódca po ukończeniu rozmów i zbadaniu wyspy kazał stawiać żagle.Popłynęliśmyna zachód.ROZDZIAA IIIHarry członek naszej messy.Na kotwicy u wulkanicznej wyspy.Podróż szalupy wokół wyspy.Pogońza statkiem wielorybniczym.Huragan.Wyrzuceni na rafy.Uszkodzenie szalupy.Orzechy kokosowe.Wposzukiwaniu żywności.Wyspa ptaków.Organizacja obozuNie mogę powstrzymać się od opisania naszej żeglugi na zachód po oceanie tak niewła-ściwie zwanym Spokojny.Oczywiście czasami jest on dość spokojny, gdy panuje długo-trwała cisza.W takich chwilach leżeliśmy rozkoszując się słońcem.lub raczej prażeni jegopromieniami, nie doznając ochłody nawet nocą.Mimo to zdrowie nam dopisywało.Dostate-czne zapasy soku cytrusowego i jarzyn chroniły nas przed widmem szkorbutu.Harry wkrótce został ulubieńcem załogi, gdyż nie bacząc na twardą szkołę, jaką mudawali bezpośredni przełożeni, nie załamał się.Był wdzięczny za okazywaną mu uprzejmość,uczył się wszystkiego z zapałem i wkrótce osiągnął taki stopień cywilizacji jak wszyscy kole-dzy.Bardzo prędko opanował język angielski, a raczej, należałoby powiedzieć, przypomniałgo sobie.Tak bystro przyswajał słowa, że niepodobieństwem było, aby nie znał ich dawniej.W miarę tego zaczynał przypominać sobie przeszłość.Gdy potrafił już wyrazić swoje myśli,wspominał o takich zdarzeniach, że kapitan utwierdził się w swoich przypuszczeniach.Polubiliśmy się z tym chłopcem.Nie sugerując mu niczego, często prosiłem, aby opo-wiadał o swoim dzieciństwie.Opisywał mi więc swoją matkę, którą oczywiście uważał zanajpiękniejszą istotę na ziemi, a opis ten zgadzał się z urodą pani Hudson.Mówił o swoimojcu jako o wielkim wodzu, co dowodził wielką załogą, a statek, na którym przebywał, uwa-żał za znacznie większy od Heroine , o liczebniejszej załodze i większej ilości łodzi.Opo-wiadał o olbrzymich rybach, jakie łowili ludzie jego ojca, o tym, jak cumowano je do burt sta-tku, ćwiartowano i pieczono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]