[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzia-łem, że nadal trzymam je w domu i usiłuję znalezć sposób na ichwykorzystanie przeciwko Fleckowi.- Kiepski z ciebie kłamca.- Myśl sobie, co chcesz, Alison.- Mam tylko nadzieję, że tym razem jesteś ostrożny.- Pracuję nad tym.A teraz powiedz, czy twój prawnik doszedłdo jakichś nowych wniosków dotyczących pozwania do sądu tegodupka Flecka za literacką kradzież pierwszego stopnia?- Przyjrzał się sprawie z każdej strony i.nie, nic nie znalazł.Facet naprawdę zabezpieczył się na każdą ewentualność.- Jeszcze zobaczymy.Kiedy Martha nie odezwała się przez tydzień, zacząłem myśleć,że rzeczywiście Fleck zabezpieczył się na każdą ewentualność.dotego stopnia, że Marcie nie udało się wyciągnąć od niego ani słowa,którym przyznawałby się do winy.Walczyłem z ogarniającym mnie zniechęceniem.Za trzy tygo-dnie mijał termin wpłacenia kolejnych alimentów, a ja nie miałemnawet połowy sumy - i żadnych możliwości jej zdobycia.Oznaczałoto, że Lucy prawdopodobnie odbierze mi możliwość rozmów tele-fonicznych z Caitlin.Ponieważ nie będzie mnie też stać na usługiWaltera Dickersona w sądzie (czy gdziekolwiek), moja była żonazapewne rozłoży mnie na łopatki.Pozostawała również sprawaWillarda Stevensa, który zadzwonił do mnie osobiście z Londynu316 kilka dni temu, przeprowadzając szybką rozmowę rozpoznawczo-zapoznawczą.Spytał, czy dobrze mi się mieszka w jego domu, apotem poinformował mnie, że najprawdopodobniej wróci do Sta-nów za dwa miesiące, czyli.Jakim cudem miałem znalezć cokolwiek do wynajęcia w Meredi-th za dwieście osiemdziesiąt dolarów tygodniowo? Najtańszy pokójw mieście kosztował około ośmiuset dolarów za miesiąc.Oznaczałoto, że po opłaceniu czynszu zostanie mi osiemdziesiąt dolarów nawszelkie opłaty: od elektryczności i gazu po jedzenie.Innymi słowy,niewykonalne zadanie.Wkrótce stanę się bezdomnym na Witshire Boulevard, przesia-dującym na chodniku z ręcznie wymalowaną tabliczką:  Kiedyśbyłem znany i lubiany.I nagle zadzwoniła do mnie Martha.Był piątek wieczorem, kołoszóstej.całe dziesięć dni od naszego spotkania.- Przepraszam, że się nie odzywałam - stwierdziła rzeczowymtonem niczym bizneswoman.- Wyjechałam.- Masz jakieś wiadomości?- Kiedy masz wolne?- W poniedziałki i wtorki.- Czy możesz nie robić żadnych planów na poniedziałek?- Oczywiście.- Doskonale.Przyjadę po ciebie do domu około drugiej.Rozłączyła się, zanim zdążyłem ją o cokolwiek zapytać.Chciałem od razu do niej zadzwonić i zażądać wyjaśnień.Wie-działem jednak, że w najlepszym wypadku nic by to nie dało.Niemogłem zrobić nic więcej, niż tylko liczyć godziny do poniedziałku.Martha pojawiła się punktualnie.Zaparkowała swojego land-rovera tuż przed drzwiami.Znów wyglądała czarująco: miała nasobie krótką czerwoną spódnicę, obcisłą bluzkę bez pleców, tę samądżinsową kurtkę co ostatnim razem, te same złamane okulary, naszyi zaś staroświecką kameę.Skrzyżowanie Isobel Archer z modąśródmiejską.Wyszedłem, żeby się z nią przywitać.Na mój widokpromiennie się uśmiechnęła i natychmiast pomyślałem, że ma do-bre wiadomości.Kiedy ucałowała mnie w policzek, lekko przy tym317 ściskając moje ramię, pomyślałem, że to dość obiecujący początekspotkania.chociaż nieco dezorientujący.- Witaj - rzuciła.- Witaj.Czyżbym wyczuwał dobry humor?- Nigdy nie wiadomo.To twój ubiór na dzisiaj?Miałem na sobie parę starych levisów, podkoszulek i zapinanąna suwak szarą bluzę.- Nie wiedziałem, jakie są plany, więc.- Czy mogę ci coś zaproponować?- Zamieniam się w słuch.- Pozwól, że ja się zajmę całym dzisiejszym dniem.- Co oznacza.?- Co oznacza, że chcę, abyś zgodził się na wszystkie moje dzia-łania bez zadawania pytań.i robił to, czego zażądam.- Wszystko?- Tak - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- Wszystko.Nie martwsię.Nie będziemy robić nic nielegalnego.Ani niebezpiecznego.- Cóż za ulga.- Umowa stoi? - wyciągnęła do mnie dłoń.- Chyba tak - uścisnąłem ją.- Tak długo, jak nie zażądasz, że-bym pogrzebał pod ziemią jakiegoś trupa.- To byłoby zbyt banalne - odparła.- Chodz, musimy cię jakośprzyzwoicie ubrać.Weszła do domu i ruszyła prosto do sypialni.Otworzyła szafę izaczęła grzebać w ubraniach.Wreszcie wyciągnęła czarne dżinsy,biały podkoszulek, lekką kurtkę skórzaną i parę czarnych tenisówekConverse.- To powinno wystarczyć - wręczyła mi cały komplet.- Dalej,przebierz się.Na co czekasz?Wyszła do salonu, ja zaś przebrałem się w to, co dla mnie znala-zła.Kiedy wszedłem do salonu, Martha stała właśnie przed biur-kiem, przyglądając się mojemu zdjęciu z Caitlin.Oceniła mniewzrokiem.- Ogromna poprawa - rzekła.Wzięła do ręki fotografię.- Czymogłabym to zabrać?318 - Eee.tak, ale czy wolno mi zapytać dlaczego?- Jaka była umowa na dziś?- %7łe nie będę zadawał pytań?Podeszła do mnie i pocałowała lekko w usta.- W takim razie nie rób tego - chwyciła mnie pod ramię.-Chodz, zmywamy się stąd.Odjechaliśmy jej wozem.Po wyjezdzie z Meredith Martha wje-chała na autostradę numer Jeden.- Jestem pod wrażeniem, Davidzie.- Z jakiego powodu?- Nie zapytałeś mnie nawet, co się wydarzyło w ciągu ostatnichdziesięciu dni.Cóż za dyscyplina.- Sama powiedziałaś: żadnych pytań.- Cóż, udzielę ci odpowiedzi.ale pod kolejnym warunkiem.Nie będziemy o tym dyskutować.Nigdy.- Ponieważ to złe wieści?- Ponieważ to niesatysfakcjonujące wieści.Poza tym nie chcęzepsuć naszego dnia.- W porządku.Wpatrzyła się przed siebie, od czasu do czasu zerkając w luster-ko wsteczne.- Po naszym ostatnim spotkaniu wróciłam do LA i stamtąd po-leciałam gulfstreamem do Chicago.Zanim weszłam na pokład,wstąpiłam do sklepu elektronicznego na lotnisku LAX i kupiłammalutki aktywowany głosem dyktafon.Potem, kiedy już wystarto-waliśmy, zadzwoniłam do Philipa i zażądałam natychmiastowegospotkania.Po przyjezdzie do jego apartamentu w Czterech PorachRoku rzuciłam mu w twarz wszystkie dokumenty.Wiesz, co zrobił?Wzruszył ramionami i stwierdził, że nie ma pojęcia, o czym mówię.Opowiedziałam mu więc całą jego intrygę, krok po kroku, pokazu-jąc przy tym odpowiednie dokumenty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •