[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było tam prawie walki; kilkanaścieno\ów pogrą\yło się niespodzianie w ka\dej polskiej piersi; potem poobcinanogłowy nieszczęsnym i zniesiono je do kopyt Azjowego konia.Tuhaj-bejowicz pozwolił większej części Lipków iść połączyć się w krwawejrobocie ze współbraćmi; sam zaś stał i patrzył.Dym przesłaniał robotęKryczyńskiego i Adurowicza; swąd spalenizny doleciał a\ do fortalicji; miastozapłonęło jak stos olbrzymi i dymy przesłaniały widok; czasem tylko w tychdymach rozlegał się wystrzał samopału, jakoby piorun w chmurze, czasem mignąłuciekający człowiek lub oddział Lipków w pościgu.Azja stał ciągle i patrzył mając w sercu radość; srogi uśmiech rozszerzał muwargi, spod których błyskały białe zęby - uśmiech tym sro\szy, \e pomieszany zbólem przyschłej rany.Prócz radości i pycha wzbierała w sercu młodego Lipka.Strona 149Henryk Sienkiewicz - Pan WołodyjowskiZrzucił oto z piersi ów cię\ar udawania i pierwszy raz dał folgę nienawiściukrywanej przez długie lata; teraz czuł się sobą, czuł się prawdziwym Azją,synem Tuhaj-bejowym.Lecz jednocześnie wstał w nim dziki \al, \e Basia nieogląda tego po\aru, tej rzezi, \e go nie mo\e widzieć w nowym jego zawodzie.Kochał ją, a jednocześnie rozpierało go dzikie pragnienie zemsty nad nią."Stałaby oto tu, przy koniu! - myślał sobie - i za włosy bym ją trzymał, i nógby mi się czepiała, a potem bym ją wziął i usta bym jej wycałował, i byłabymoja, moja, moja.niewolnica!."Od desperacji wstrzymywała go tylko nadzieja, \e mo\e oddziały posłane w pościgalbo te, które zostawił po drodze, sprowadzą ją na powrót.Nadziei tej uczepiłsię jak tonący deski, i to dodawało mu siły.Nie mógł myśleć wyłącznie o straciejej, bo zbyt wiele myślał o chwili, w której ją odzyska i wezmie.Stał wedle bramy, póki wyrzynane miasto nie ucichło, co wprędce się stało, bościahy Adurowicza i Kryczyńskiego tyle prawie liczyły głów, ile całe miasteczko- więc po\ar tylko przetrwał jęki ludzkie i huczał jeszcze do wieczora.Azjazlazł z konia i poszedł wolnym krokiem do obszernej izby; tam na środku nasłanomu skór baranich, na których zasiadł i czekał przybycia dwóch rotmistrzów.Cinadeszli niebawem, a z nimi setnicy.Wszystkich twarze były uradowane, bo łupprzeszedł oczekiwania.Miasteczko podniosło się ju\ wielce od czasów inkursjichłopskiej i było zamo\ne.Wzięto te\ około stu młodych niewiast i gromadędzieci od lat dziesięciu, które mo\na było pomyślnie sprzedać we wschodnichbazarach.Mę\czyzn, stare niewiasty i zbyt małe, niezdolne do drogi dzieciwycięto.Ręce Lipków dymiły od krwi ludzkiej, a w swych tołubach wnieśli zapachspalenizny.Wszyscy zasiedli naokół Azji i Kryczyński przemówił:- Kupa popiołów jeno po nas zostanie.Nim komendy wrócą, moglibyśmy jeszcze naJampol ruszyć.Dobra tam wszelkiego tyle albo więcej nizli w Raszkowie.- Nie! - odrzekł Tuhaj-beja syn - w Jampolu są moi ludzie, którzy miasto za\gną,a nam czas w chanowe i sułtańskie ziemie.- Jak przyka\esz! Wrócimy ze sławą i łupem! - ozwali się rotmistrze idziesiętnicy.- Tu, w fortalicji, są jeszcze niewiasty i ów szlachcic, który mnie hodował -rzekł Azja - słuszna-nale\y mu się nagroda.To rzekłszy zaklaskał w ręce i kazał sprowadzić jeńców.Sprowadzono ich niebawem: panią Boską, zalaną łzami Zosię, bladą jak chusta Ewkęi starego pana Nowowiejskiego.Ten miał ręce i nogi łykami skrępowane.Wszyscybyli przera\eni, ale jeszcze więcej zdumieni tym, co się stało, a co byłozupełnie dla nich niezrozumiałe.Ewka jedna, lubo gubiąc się w domysłach, coprzygodziło się z panią Wołodyjowską, dlaczego Azja nie pokazywał się dotąd,dlaczego uczyniono rzez w mieście, a ich jako niewolników wiązano, domyślała sięjednak, \e idzie o jej porwanie, \e Azja wściekł się po prostu z miłości dlaniej i nie chcąc w pysze swej prosić o jej rękę ojca, postanowił siłą ją porwać.Było to wszystko samo przez się straszne, ale Ewka przynajmniej nie dr\ała o\ycie własne.Jeńcy wprowadzeni nie poznali Azji, bo twarz jego była niemalzupełnie zawiązana.Lecz przestrach tym bardziej schwytał za kolana niewiasty, wpierwszej chwili bowiem sądziły, \e to dzicy Tatarzy jakimś niepojętym sposobemstarli Lipków i zawładnęli Raszkowem.Dopiero widok Kryczyńskiego i Adurowiczaprzekonał je, \e właśnie znajdują się w ręku Lipków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]