[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że masz rację - powiedziała cicho, nie do końca przekonana.- Chryste - tak siętutaj nudzę czekając na Sarcha.Następne pięć minut zeszło im na mało ważnej pogawędce. - Tęsknię za tobą, skarbie - powiedział Neil pod koniec rozmowy.Lena zaśmiała się.- Jesteś za bardzo zajęty, żeby mieć czas tęsknić - próbowała się z nim drażnić.-Zadzwonię do ciebie jutro.O tej samej porze.Parę minut pózniej odezwał się stłumiony sygnał telefonu.Z hotelowego hallu dzwoniłSarcha, który właśnie przyjechał.- Dlaczego, do cholery, tak długo cię nie było! - rzuciła się na niego, gdy wszedł do jejpokoju.- Tkwię w tym wściekłym hotelu, nie wiedząc, co robić, i nudząc się jak mops!Na przypominającej księżyc twarzy Sarchy pojawił się wyraz zaniepokojenia.Zamrugałnerwowo oczami i cofnął w kierunku drzwi.- Leno, tak mi przykro, kochanie.Możemy zacząć pracę już jutro.Obiecuję, że będzieona dla ciebie fascynująca.***Sarcha dotrzymał słowa.Następnego dnia spotkał się z Leną na szybkim śniadaniu.Następnie spędzili parę godzin w towarzystwie gadatliwego taksówkarza, Zulusa, któryzawiózł ich do każdego dealera handlującego wozami kempingowymi w Johannesburgu i wokolicy.Póznym popołudniem Sarcha odnalazł solidnego chieftaina o wzmocnionymzawieszeniu i terenowych oponach.Wóz był roczny i wyglądał na zadbany.Następnego dniaSarcha zapłacił za niego gotówką i pojechał nim razem z Leną do firmy specjalizującej się wsprzęcie łącznościowym, która to firma zgodziła się wyposażyć wóz w sprzęt radiowy itelewizyjny zgodnie z podaną specyfikacją.- Jest tu roboty na parę dni, panie Sarcha - oświadczył główny inżynier, kiedyuzgodniono już wszystkie szczegóły.- Chowane talerze śledzące satelitę wymagają dużo pracinstalacyjnych.Sama elektronika do śledzenia.- Ile to zajmie czasu?- Co najmniej dziesięć dni.- Czy możecie pracować w weekend?- Możemy.Lecz zamontowanie urządzeń nawigacyjnych.- Czas jest tutaj ważniejszy od pieniędzy - odparł tajemniczo Sarcha.- Pracujcie przezweekend.Główny inżynier obiecał, że natychmiast zacznie.- Po co nam tak kosztowny pojazd i aż tak skomplikowany sprzęt? - zapytała Lena wtaksówce, w czasie drogi powrotnej do hotelu.- Wóz kempingowy będzie nam służył jako główna baza dla wszystkich zespołów filmowych, kiedy zaczną się zdjęcia - odparł Sarcha.- A kiedy to nastąpi?Sarcha wydawał się nie zauważać lekko podejrzliwego tonu głosu Leny.Wzruszyłjedynie ramionami.- Może zobaczymy, jak nam pójdzie pierwsze rozpoznanie, co ty na to, skarbie?72.1 MajaOdliczanie przed holocaustemGdy tylko rozległ się przerazliwy dzwięk sygnału alarmowego nakazującegoopuszczenie platformy startowej, Heinlein prześlizgnął się błyskawicznie przez atrapę włazuorbitera, biegnąc dalej wzdłuż wąskiego korytarzyka, którym się do niego dochodziło, anastępnie do białej sali.Po przeciwległej stronie sali widniał szereg dwuosobowych wózkówwykonanych ze stalowej siatki, przymocowanych u góry do lin.Najbliższy wózek zakołysałsię i podskoczył, gdy tylko w nim wylądował, wprawiając go przy tym w przerażenie.Spoglądając w dół doznał chwilowego zawrotu głowy, po czym zwolnił dzwignię.Wózekrunął w dół z gwizdem wydawanym przez wirujące bloki, przez które przesuwały się liny.Heinlein zamknął na moment oczy, starając się nie myśleć o ziemi pędzącej mu na spotkanie.W wojsku często używał bloczków do zjeżdżania po linach, lecz nigdy nie z wysokościdwustu pięćdziesięciu stóp w wózku przypominającym wyposażenie supermarketu.Nastąpiłogwałtowne wyhamowanie w chwili, gdy wózek wpadł w ochronną sieć.Heinlein wyskoczył zniego jednym susem, zanim jeszcze zdążył zaryć się w piachu.Zatoczył się, odzyskałrównowagę, po czym wskoczył do najbliższego bunkra chroniącego przed eksplozją, zupełniejak królik do swojej nory.- Dziwne uczucie, no nie? - zapytał go instruktor zatrzymując stoper.- Dziwne - zgodził się z nim Heinlein.- Pięćdziesiąt pięć sekund.Nawet niezle - ale radzę poczekać, aż wózek się zatrzyma.Nie ma żadnego sensu łamać sobie nogi, a następnie nie być w stanie dostać się do bunkra,zanim wszystko wyleci w powietrze.Heinlein wyszedł za instruktorem z bunkra.Zadarł głowę do góry patrząc na atrapęwieży startowej i dziobowej części orbitera, którą właśnie opuścił.- Mam nadzieję, że nie będę musiał tego robić jeszcze raz? - Chyba, że zechce pan to zrobić dla hecy.- Nie, dziękuję.Więc co jeszcze zostało?Instruktor sprawdził listę.- Przeszedł pan przez badania lekarskie i ukończył szkolenie awaryjne.No i to by byłona tyle.Został pan uznany za wystarczającego wariata, aby zakwalifikować się naprzejażdżkę promem.***Tego samego dnia po południu Neil i Heinlein pojechali do Budynku MontażuPojazdów, aby zobaczyć wytaczanie promu.Potężne skrzydła drzwi zostały uniesione w górę, a zza nich wysunął się ogromnyciągnik - a właściwie platforma poruszająca się z prędkością jednej mili na godzinę.Na górzeplatformy przytłoczony ogromem zewnętrznego zbiornika paliwa znajdował się Dominator,prawie zupełnie zakryty przez wieżę startową i silniki dodatkowe na paliwo stałe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •