[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie |Najwyższy musiał znać dokładny moment wystąpienia potopu.Wyłącznie dlatego mógł w porę ostrzec wybraną grupę |dobrych i doradzić im przy budowie arki.Taki sposób patrzenia, który ustawia prastare legendy i religie we współczesnym świetle, wynika z ducha czasu.Reprezentuję tę linię |publicznie od roku 1964.Wtedy to właśnie kanadyjskie czasopismo "Der Nordwesten" jako pierwsze wykazało się odwagą i opublikowało całostronicowy artykuł mojego pióra (19 ).Dopiero później przyszły książki, w których mogłem omówić wiele szczegółowych kwestii.Oczywiście, cały ten gmach myślowy pozostaje na razie teorią, jakkolwiek w wielu dziedzinach dawno już wyszedł poza stadium teoretyczne.Filozofia paleo-SETI to koncepcja, która rozsądnie tłumaczy wiele dotychczas zupełnie nie wyjaśnionych aspektów przekazów religijnych.W każdym razie, takie nowoczesne spojrzenie ma większy sens od teologicznych wygibasów, które od tysięcy lat nie posunęły nas ani o krok do przodu i przeżyły tylko dzięki przymusowi dawania im wiary.Osiemdziesiąt pięć lat temu profesor teologii Karl Girgensohn napisał (20 ): "Żyjemy w czasach, kiedy postęp dokonuje się w takim tempie, jak nigdy dotąd w dziejach.Co w danym momencie wydawać się może większości ludzi rzeczą nie do pomyślenia, być może dawno już zostało pomyślane i dowiedzione w zaciszu gabinetu czy laboratorium.Po kilku tygodniach wiedzą już o tym wszyscy uczeni z danej dziedziny, po kilku latach staje się to dobrem wspólnym wszystkich ludzi wykształconych.Nigdy odwieczny spór między ojcami a synami nie był tak gwałtowny, jak za naszych dni." Nauka i teologia Powyższe zdania sformułowane zostały w roku 1910.Profesor Girgensohn w najlepszym razie przeżył zaledwie świt utopii.My natomiast tkwimy już w samym środku utopijnej rzeczywistości.Ze swej strony w ogóle czarno widzę, jeśli idzie o teologię w dotychczasowym sensie.Teologowie mogą wierzyć w objawienia, lecz nigdy nie uda im się uczynić racjonalnym czegoś, co racjonalne nie jest.Nie oznacza to, że neguję naukowość teologii systematycznej.Dokonuje ona konfrontacji tekstów z faktami historycznymi, publikuje nowe rękopisy albo stara się zbadać wiarygodność różnych wersji w drodze analizy porównawczej.Przykład: Kiedy i którzy prorocy wypowiadali się na temat osoby Mesjasza? Które z tych wypowiedzi są niedwuznaczne, które mają mniejsze znaczenie, które słowa są natury ogólnej, z jaką inną wypowiedzią pokrywają się słowa proroka Xy? Gdyby teologowie używali nazwy "naukowy" tylko do tego rodzaju działalności, nikt nie mógłby mieć najmniejszych zastrzeżeń - abstrahując od samego pojęcia teologii.W końca zawiera ona bowiem słowo theos (=Bóg) i logos (=słowo), czyli oznacza słowo boże.A tak się składa, że |tym właśnie teologia się |nie zajmuje.Wprawdzie wszyscy teologowie są głęboko przekonani, iż zajmują się |słowem bożym - inaczej przecież nie wybraliby tej właśnie dziedziny - lecz właśnie już |samo to przekonanie jest |wiarą.Człowiek taki |wierzy, iż święte i mniej święte pisma wyszły z ust Boga, że to on je podyktował lub też objawił wybranym ludziom.Co zostanie z tych tekstów, jeśli odpadnie wiara? Właśnie teksty.Utracą jedynie swoją świętość.Mogą pozostać dostojne, ponieważ są stare, można traktować je z szacunkiem, ponieważ przedstawiają wydarzenia z nieuchwytnych w aspekcie historycznym czasów, natomiast analizować je należy metodami naukowymi, gdyż zawierają nader interesujący materiał.Kiedy odpada wiara w świętość tych tekstów, można zacząć rzeczową dyskusję.To właśnie przeświadczenie o świętości owych tekstów blokuje analizę zgodną z duchem naszych czasów.Z drugiej strony filozofia paleo-SETI również jest kwestią poglądów, a więc, pewnym przekonaniem, które można wprawdzie doskonale podbudować, lecz którego nie sposób udowodnić.Czy z teologią jest inaczej? Gdzie są |ścisłe dowody |naukowe reprezentowanych w niej poglądów? Jak wiadomo, nie ma rzeczy bardziej subiektywnej od gustu, dlatego nie należy o nim dyskutować.Mimo to dyskutuje się, ponieważ wymiana pokoleń połączona z duchem czasu wprawia ludzi w wewnętrzny niepokój.Jedni pragną warownego grodu wiary, inni zaś oświecenia.Słowo "nauka" pochodzi od "uczyć".W aspekcie nauk ścisłych dokonania teologii są bezużyteczne.Pełno w nich sprzeczności i zawsze pozostają kwestią wiary i emocji danej szkoły.Podobnie filozofia paleo-SETI.Z tą tylko różnicą, że ta ostatnia reprezentuje jasną linię, która niezrozumiałe czyni zrozumiałym i wychodzi naprzeciw rozumowi.Filozofia paleo-SETI wprowadza sens do przedwczorajszego bezsensu.Paru okultystów mogłoby już właściwie zgasić swoje lampy, członkowie tajnych bractw zaś powinni zdjąć maskujące stroje.Coraz trudniej będzie namówić kogoś na doskonale sprzedający się przez tysiące lat towar zwany |wiarą.Dopiero dzięki współczesnej wiedzy możliwe staje się zrozumiałe zinterpretowanie przeszłości.Jak wiadomo, jabłka spadają z jabłoni dopiero wtedy, gdy dojrzeją.Tak więc mój pradziadek nawet |nie mógłby wpaść na koncepcje, które ja dzisiaj prezentuję.Podróże kosmiczne dla niego nie istniały, o genach i manipulacji nimi nie miał pojęcia, anioły zaś były dla niego niepodważalnie wysłannikami Boga.Hologram musiałby uznać za wizję, telewizor zaś za mówiące szkło.Chwała niech będzie Kamieniowi Świętego Berlitza! Mgła tajemniczości podnosi się nie dlatego, że kończy się tysiąclecie, lecz dlatego, że nauka i technika otwarły podwoje.Gdyby ludzie dyskutowali o możliwości podróży kosmicznych dopiero w roku 2100, dopiero wtedy wynaleźli komputer i dopiero wtedy rozszyfrowali kod genetyczny, to pytania, które zadajemy dzisiaj, też moglibyśmy postawić dopiero wówczas.Załóżmy, że mojemu pradziadkowi udałoby się 200 lat temu wykopać wspaniałe znalezisko.W odosobnionej jaskini odnalazł pokryte pismem tabliczki, a uczonym udało się odcyfrować znaki.Na światło dzienne wychodzą teksty informujące o podróży z jakiegoś dalekiego świata na Ziemię.Byłoby w nich napisane, że przybysze zostali przyjęci przez mieszkańców naszej planety nader nieuprzejmie i niegościnnie.Co począłby mój dziadek, co 200 lat temu poczęliby z takimi pismami uczeni? Uznano by, że nieznani autorzy wykazali się "zdumiewającą wyobraźnią", mówiono by o alegoriach (przypowieściach).Przypuszczano by, że chodzi o dobrą radę: bądźcie uprzejmi dla obcych, nawet jeśli nie wiecie, skąd przybywają.Uczeni sprzed 200 lat uznaliby te pisma za epos, tylko jedno nie mogłoby przyjść im do głowy, zważywszy właściwy dla nich horyzont czasowy: nie potrafiliby dostrzec faktu przyszłych podróży kosmicznych.Dwieście lat temu rozsądni ludzie nie mogli poważnie dyskutować na taki temat.Nie chodzi tu o umysłową ciasnotę inaczej myślących - chociaż i tacy też mieszkają w swoich wieżach z kości słoniowej.Chodzi o zgodne z epoką spojrzenie na pradawne zagadnienia ludzkości.W dodatku dzisiaj powinno ono być o wiele łatwiejsze niż w czasach mojego pradziadka.Nie ma już instytucji klątwy, zniesiono polowanie na czarownice, a nowoczesne środki przekazu umożliwiają szybkie rozpowszechnianie nowych teorii.Ja nawet rozumiem tych żołnierzy starej gwardii, którzy z uporem starają się stłumić napływ nowej myśli.Mogą oni spowodować pewne opóźnienie, jak to się dzieje z każdą teorią, lecz nie ma takiej siły, która potrafiłaby powstrzymać odkrywanie przyszłości.Co w jednym kraju jest zabronione przez religię czy ideologię, tym bardziej niepohamowanie rozwija się w innym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]