[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciekawa jestem, jak to wszystko się zaczęło.Bardzo się bałam, gdyzanurzałeś w niej rękę, Bishopie.A kto ją ukrył w tej jaskini? - Zamilkłana chwilę, widząc jakąś zmianę na jego twarzy.Kolejne pytania zamarłyjej w gardle.Pomyślała, że w zasadzie to wszystko nie ma znaczenia.Zostaw to, powiedziała sobie.Zostaw wszystkie pytania w tejjaskini.Już po wszystkim, obydwoje żyjemy i nie wiąże nas już żadnaklątwa.Już dość.- Czy pojedziemy teraz do domu? Do Penwyth?- Do domu?- To teraz nasz wspólny dom.Nie będę się musiała obawiać, że naweselnej uczcie padniesz twarzą na pieczonego bażanta.- Och, to nie była moja ulubiona wizja przyszłości.Powinniśmypobrać się najszybciej, jak to możliwe, Merryn.Nosisz moje dziecko.Instynktownym gestem położyła dłonie na brzuchu.- Może masz rację.Nareszcie.Powiję syna mojemu piątemu mężowi.Bishop roześmiał się głośno.Gdy wyszli z jaskini, Nieustraszony zarżał razno na ich widok.Merryn z radością odetchnęła morskim powietrzem.Nie tylko klątwa odeszła w niepamięć - pomyślał Bishop.Wszyscyodeszli: książę, Brecia i Mawdoor.A co się stało z Maidą? A rudowłosa,zielonooka Merryn? Czy w jej żyłach płynie krewMaidy czy Brecii? Nie potrafił ogarnąć wszystkiego, doszedł jednakdo wniosku, że nie ma to już najmniejszego znaczenia.Uśmiechnął się,wyciągając rękę.358RS - Jedzmy do domu, Merryn.* * *St.Erth, dwa dni pózniejDienwald rzucił Bishopowi jabłko.- Wiemy tylko, że młodzieniec zwący się Fioralem z Grandere Glenzajął Penwyth - powiedział.- Stało się to jakieś pięć czy sześć dni temu.Powiadają, że ma zesobą dwudziestu żołnierzy i zamierza czekać, aż wróci Merryn.Chce się znią ożenić.- Mieliśmy nadzieję, że klątwa go zabije, ale nic takiego się nie stało- dodała Philippa.- Bo nie miał się z kim żenić, skoro mnie tam nie było - stwierdziłaMerryn, gryząc jabłko.- Co więcej, nie ma już klątwy - zaznaczył Bishop.- Spodziewaliśmy się, że ją zdejmiesz - wyznał Dienwald.- Mójprzeklęty teść, obmierzły król tej ziemi, przysłał list, w którym nakazuje,byśmy udzielili ci wszelkiej możliwej pomocy i oświadcza, że na pewnozdejmiesz tę klątwę.- Dienwald rzucił ogryzek psu.- Napisał, że jest wtobie coś takiego, co sprawia, że wszystko jakby samo się załatwia.Obawiam się, że gdy następnym razem wybierzemy się do Windsoru,wciąż będzie opowiadał o twoim sprycie, mądrości i przeklętej umie-jętności bezbłędnego docierania do istoty rzeczy.- Dienwald westchnął głośno.- Potem będzie lamentował w głos, żechciałby, iżbyś to właśnie ty był mężem mojej słodkiej Philippy, nie zaś ja,przeklęty dureń, który zrobi jej tyle dzieci, że wszyscy wieśniacy z okolicyuciekną, bo nie będą w stanie nas wyżywić.359RS Philippa pocałowała męża i poklepała go po ramieniu, uśmiechającsię do Bishopa i Merryn.- Dienwald trzęsie się ze strachu.- Ależ skąd, Philippo, on żartuje - wtrąciła Merryn.- Nikt w St.Erthnie może się obawiać śmierci głodowej.- Nie o to chodzi - rzekła Philippa, głaszcząc włosy męża.-Dienwald się irytuje, gdyż pojawiła się w okolicy niewielka bandarabusiów i chciał puścić się za nimi w pogoń, lecz nasi synowie wpadli wpanikę, chwycili go za nogawki i błagali, by nie wyruszał, bo to zasmucidziadka.Bishop parsknął śmiechem.- Edward i Mikołaj mają zaledwie po osiem miesięcy! Nie byliby wstanie zatrzymać ojca i błagać go, by został.- Krętacz przemawiał w ich imieniu, czyż nie? - wyjaśniła Philippa.Błazen wyprostował się i zawył przeciągle:Król przemówił, a jego wola jest świętaPan nie będzie już zbójcom deptał po piętachMa spać spokojnie w grodzie swym,A przed snem będzie.Krętacz przewrócił się na ziemię i zaczął okładać się pięściami pogłowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •