[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozumiem - powiedziała Angela.- Czy ten laptop jest wjego gabinecie?- Nie, zawsze zabiera go ze sobą.- Więc zabrał go równie\ ostatniego wieczoru.- Tak jak codziennie.124 Angela znów zerknęła na mę\czyzn, ale nie zadali \adnegopytania.- Dziękuję ci za przyjście, Amy - powiedziała Angela.- Nie ma za co - odparła Amy.Po chwilowym wahaniuodwróciła się i ruszyła do drzwi.- Amy! - zawołała za nią Angela.- Jeśli Paul Yang sięodezwie, daj znać komuś z nas.- Oczywiście - zapewniła ją Amy i zniknęła.- No có\ - stwierdziła Angela.- To było trochę dziwne.- Czemu?  spytał Carl.- Była za bardzo zdenerwowana.- Te\ bym był zdenerwowany gdyby mnie wezwano dogłównej szefowej - powiedział Carl.- Mo\e masz rację - przytaknęła Angela.- Najbardziejniepokoi mnie to, \e zniknął razem z laptopem, w którym maten raport.- Dla mnie to nie jest zaskoczenie - powiedział Bob.-Zwiadczy o jego metodyczności.Sam fakt, \e trzyma raport wkomputerze, nie znaczy, \e zamierza go zło\yć.- Hm, mam nadzieję, \e Paul się niebawem poka\e - mruk-nęła Angela.- Na razie to chyba wszystko.Obaj mę\czyzni wstali i odstawili krzesła tam, gdzie byłypoprzednio, pod ścianę.- Pamiętajcie o telefonie do naszego nieustraszonegoagenta inwestycyjnego, \eby jak najszybciej załatwił po\yczkę- przypomniała im Angela, gdy wychodzili jeden za drugim.Bob machnięciem ręki dał znać, \e usłyszał.Angela westchnęła i spojrzała za okno.Po\ałowała, \e ranowypiła kawę.Tyle się działo, \e zwykle miły stanpodwy\szonej gotowości został stokrotnie spotęgowany.Naglezadzwonił telefon i a\ podskoczyła.Wzięła głęboki oddech, bysię uspokoić.Sięgnęła po słuchawkę.Loren zapowiedziałaRodgera Naughtona.Puls Angeli przyspieszył.Telefon odRodgera oznaczał albo bardzo dobre, albo bardzo złe wieści;bankowiec mógł dzwonić z informacją, \e jego instytucja jestgotowa udzielić krótkoterminowego, rozpaczliwie potrzebnegokredytu, co byłoby fantastyczne, a mógł te\ ją powiadamiać, \ebank wzy-125 wa Angels Healthcare do spłacenia którejś z ju\ udzielonychpo\yczek.To z kolei oznaczało nieodwracalną klęskę.Angelauznała, \e to drugie jest bardziej prawdopodobne.Z ogromnąobawą wyciągnęła palec w kierunku guzika pod migającymświatełkiem i powiedziała  halo" tak optymistycznym tonem,na jaki tylko potrafiła się zdobyć.- Przepraszam, \e ci przeszkadzam - zaczął Rodger.- Nie przeszkadzasz  zapewniła go Angela.Z trudempowstrzymała się od zapytania wprost, jakie usłyszy wieści:dobre czy złe.- Dzwonię, \eby ci powiedzieć, \e strasznie miło było ciędzisiaj widzieć.- Ciebie te\ - powiedziała Angela.Nie wiedziała, comyśleć.To był dziwny sposób rozpoczęcia rozmowy.- Chcę ci równie\ przekazać, \e jest mi bardzo przykro, alenie mogę ci pomóc, jeśli chodzi o tę krótkoterminowąpo\yczkę.- Rozumiem - bąknęła jeszcze bardziej skołowana Angela.- Zgodnie z obietnicą przekazałem sprawę wy\ej.- Nie prosiłam o nic więcej.Zaległa cisza.Angela zacisnęła zęby, oczekującnajgorszego.- Mam prośbę - powiedział Rodger.- Mo\e jest zbyt śmia-ła, więc z góry przepraszam.Ale mo\e nie miałabyś nic prze-ciwko temu, \eby po pracy pójść ze mną na drinka.Moglibyśmy wpaść do Modern.To naprawdę wyjątkowoprzyjemny lokal.- W sprawach zawodowych czy towarzyskich? - spytałaAngela.Była zdumiona.- Wyłącznie towarzyskich.Zaproszenie spadło na nią tak nieoczekiwanie, \e Angelapoczuła się całkowicie zaskoczona.Zwykle była zbyt zajęta,by poświęcać myśli podobnym sprawom, tak więc wczorajszekrótkie, przelotne rozwa\ania o tym, \e nie prowadzi \adnego\ycia towarzyskiego, były dla niej zupełnie nietypowe.- Bardzo mi to pochlebia - rzekła w końcu, dając wyraznaiwnej stronie swojej osobowości.Ale silniejsza, cynicznai bardziej doświadczona strona jej charakteru zaraz równie\126 dała o sobie znać, gdy Angela spytała: - A co twoja \ona sobiepomyśli o takim spotkaniu?- Nie jestem \onaty.- Czy\by? - spytała, czując pewne wyrzuty sumienia.Przypomniała sobie samotne zdjęcie córki Rodgera, stojące najego biurku.- Moja była \ona uznała, \e nudny mą\ bankowiec i wyma-gające opieki dziecko tak koszmarnie ograniczają jej ulubionystyl \ycia, \e zabrała połowę mojego majątku i wybrała się nazieleńsze pastwiska.Od pięciu lat jestem rozwodnikiem isprawuję pełną opiekę nad dzieckiem.Angela natychmiast pomyślała, \e ich sytuacja jest bardzopodobna, i ogarnęły ją tym większe wyrzuty sumienia z powo-du odruchowej, cynicznej oceny jego motywów postępowania.Historia mał\eństwa Rodgera niezwykle przypominała to, cosama prze\yła i prze\ywała nadal.Pominąwszy warunki opiekinad dzieckiem.Mogła tylko marzyć o pełnej opiece nadMichelle.- Przepraszam za to uszczypliwe pytanie  rzekła.Wzięłam cię za jeszcze jednego samca przechodzącego kryzyswieku średniego.- To zrozumiałe.Przypuszczam, \e regularnie dostajesztego rodzaju propozycje.- Nie powiedziałabym, ale nauczyłam się być sceptyczna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •