[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Myron potrząsnął głową. Zostanę.Win przyjrzał mu się uważnie, skinął głową i podszedł do Horty ego, który próbowałodpełznąć, ale nie odpełzł daleko. Tylko go nie zabij przestrzegł Myron.Win skinął głową.Zabrał się do dzieła z precyzją chirurga Z kamienną twarzą.Jeśli słyszałkrzyki Horty ego, nie dał tego po sobie poznać.Niebawem Myron kazał mu przestać.Win niechętnie odstąpił od ofiary.Odeszli.39Ricky Lane mieszkał w osiedlu domów w New Jersey podobnym do tego, w którymzamieszkał Christian.Win zaczekał w samochodzie.Podchodząc do frontowych drzwi,Myron bardziej poczuł, niż usłyszał basy aparatury stereo.Ricky otworzył mu dopiero potrzech dzwonkach i kilkakrotnym pukaniu. Cześć, Myron powiedział.Miał na sobie rozpiętą jedwabną koszulę trudno powiedzieć, ostatni krzyk mody czygórę od piżamy która odsłaniała jego muskularne ciało, związane tasiemką spodnie, a nanogach klapki.Może strój ten służył mu do spania.Może w nim wypoczywał.A możeszykował się do odegrania epizodu w Marzę o Jeannie. Musimy porozmawiać powiedział Myron. Wejdz.Ogłuszająca muzyka była tak potworna, że w porównaniu z nią zespół Wymaz z Szyjkibrzmiał łagodnie jak Brahms.Salon był w gładkim nowoczesnym stylu.Mnóstwo włóknaszklanego, czerni i bieli.Mnóstwo obłych krawędzi.Aparatura stereo na całą ścianę zkorektorem błyskającym światłami jak urządzenie na statku kosmicznym w serialu Star Trek.Ricky wyłączył stereo.Zapadła nagła cisza.Myronowi przestały wibrować płuca. Co się stało? spytał Ricky, ze zdziwieniem w oczach chwytając w locie szklanysłoik. Nalej do niego powiedział Myron. Co? Chcę, żebyś do niego nasikał.Ricky spojrzał na słoik, a potem na Myrona. Nie rozumiem powiedział. Rozrosłeś się.Bierzesz sterydy. Coś ty, człowieku.Nie ja. No, to daj mi próbkę moczu.Zbadają go w laboratorium.Ricky wpatrzył się w słoik.Nic nie powiedział. No, Ricky.Nie mam całego dnia. Jesteś moim agentem, Myron, a nie moją matką. Owszem.Bierzesz sterydy? Nie twój interes. Rozumiem, że potwierdzasz. Rozum to, jak chcesz. Kupiłeś je od Horty ego? A może po studiach znalazłeś innego dostawcę?Zapadła cisza. Zwalniam cię, Myron powiedział Ricky. Jestem zdruzgotany.A teraz opowiedz mi o zgwałceniu Kathy Culver.Ricky milczał.Z całych sił starał się zachować luz, ale język jego ciała mówił co innego. Wiem wszystko ciągnął Myron. Od twojego kumpla Horty ego.Nawiasemmówiąc, miły gość.Do rany przyłóż.Ricky cofnął się.Postawił słoik na lśniącym sześcianie, zapewne stole, i się odwrócił. Ja jej nie tknąłem powiedział ledwo dosłyszalnym głosem. Trujesz.W sześciu dopadliście ją w szatni futbolistów i po kolei zgwałciliście. Nie.To nie było tak.Myron czekał.Wciąż zwrócony plecami do niego, Ricky zapiął koszulę, wyjął zodtwarzacza płytę i schował do pudełka. Owszem, byłem tam odezwał się cicho. W tej szatni.Nawalony.Wszyscybyliśmy nawaleni jak świnie.Horty właśnie dostał nowy towar i&Resztę zdania dopowiedział wzruszeniem ramion. Zaczęło się od zakładu.Byliśmy pewni, że do niczego nie dojdzie.Myśleliśmy, że siędo tego nie posuniemy.Czekaliśmy, aż któryś z nas go odwoła.Ricky zamilkł. Ale nikt go nie odwołał rzekł Myron.Ricky skinął głową. Zerwałem zakład, ale za pózno.Kiedy przyszła moja kolej, odmówiłem. Po tym, jak wszyscy to zrobili? Tak.Stałem, patrzyłem, a nawet zachęcałem ich okrzykami.Ricky zamilkł. Zatrzymałeś jej majtki? Tak. I na wieść o wszczęciu śledztwa wrzuciłeś je do kosza na śmieci.Ricky odwrócił się. Nie odparł, bliski słabiutkiego uśmiechu. Nie byłbym aż tak głupi, żebyzostawiać je na wierzchu kosza.Spaliłbym je.Był to bardzo istotny fakt. Więc kto je wyrzucił? spytał Myron po krótkim zastanowieniu. Pewnie Kathy. Ricky wzruszył ramionami. Oddałem jej majtki. Kiedy? Pózniej. Po jakim czasie? Około północy.Po wszystkim& po jej wyjściu z szatni zapanowała atmosfera, jakbyktoś dał nam antidotum.Albo nagle zapalił światła i wreszcie dotarło do nas, co zrobiliśmy.Wszyscy zamilkli i się rozeszli.Ale nie Horty.Coraz mocniej naćpany, śmiał się wrednie jakhiena.Reszta wróciła do pokojów.Nikt się nie odzywał.Położyłem się do łóżka, ale nakrótko.Ubrałem się i wyszedłem na dwór.Właściwie bez żadnego planu.Pragnąłem jąodszukać.Powiedzieć jej coś.Chciałem& kurczę, nie wiem czego.Ricky bawił się włosami, okręcając je na palcach jak dziecko.Myronowi wydał sięmniejszy. Wreszcie ją odnalazłem. Gdzie? Szła przez kampus. Gdzie konkretnie? W samym środku.Na trawniku. Dokąd zmierzała? Na południe odparł Ricky po krótkim namyśle. Szła od strony domów dla pracowników uczelni? Tak.Wyszła od dziekana Gordona, pomyślał Myron. Mów. Podszedłem do niej.Zawołałem po imieniu.Myślałem, że ucieknie.Było ciemno, noc.Odwróciła się i spojrzała na mnie.Nie była przestraszona.Stała i na mnie patrzyła.Przeprosiłem ją za wszystko.Nie odpowiedziała.Oddałem jej majtki.Powiedziałem, że możeich użyć jako dowodu.Powiedziałem nawet, choć nie planowałem, że złożę zeznanie.Takwyszło.Wzięła majtki i odeszła.Bez jednego słowa. Wtedy widziałeś ją po raz ostatni? Tak. W co była ubrana? Ubrana? Kiedy widziałeś ją po raz ostatni.Ricky podniósł oczy w górę, próbując sobie przypomnieć. Chyba na niebiesko odparł. Nie na żółto? Nie.Na pewno nie. Nie przebrała się po gwałcie? Nie.Na pewno była w tym samym ubraniu.Myron ruszył do drzwi. Będziesz potrzebował nie tylko nowego agenta, Ricky.Będziesz potrzebował równieżdobrego adwokata powiedział.40Kiedy Myron i Win weszli do poczekalni, zastali Jake a.Wstał na ich widok. Masz chwilę? spytał. Porozmawiamy w gabinecie odparł Myron. W cztery oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]