[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Jakie macie plany na przyszłość?— Mam na oku nieruchomość na Cardigan Street.Sądzę, że w razie konieczności mogę dostać zaliczkę? Może będę musiała zapłacić zadatek.— To da się zrobić.Następnego dnia po pogrzebie dzwoniłem do ciebie parę razy, ale nikt nie podnosił słuchawki.Przypuszczałem, że możecie chcieć zaliczkę.Zastanawiałem się, czy przypadkiem nie pojechaliście do miasta.— Nie — odparła szybko Susan.— Cały dzień byliśmy w domu.Obydwoje.Wcale nie wychodziliśmy.— Wiesz, Susan, myślę, że nasz telefon musiał tego dnia źle działać — powiedział Greg.— Pamiętasz, jak po południu nie mogłem się połączyć się z firmą Hard i Spółka? Chciałem to nawet zgłosić, ale następnego dnia rano wszystko było w porządku.— Na telefonach nie zawsze można polegać — zauważył pan Entwhistle.Nagle Susan zapytała:— Skąd ciotka Cora wiedziała o naszym małżeństwie? Zawarliśmy ślub cywilny i rodzinę zawiadomiliśmy dopiero po wszystkim.— Myślę, że Richard musiał jej o tym powiedzieć.Trzy tygodnie temu zmieniła testament (w poprzednim zapisała wszystko Towarzystwu Teozoficznemu), akurat mniej więcej wtedy, gdy się z nim widziała.— Wuj Richard pojechał się z nią zobaczyć? — spytała zaskoczona.— Nie miałam pojęcia.— Sam o tym nie wiedziałem.— To wtedy.— Co wtedy?— Nic — powiedziała Susan.Rozdział szóstyI— To miło z pana strony, że pan przyjechał — przywitała prawnika Maude, kiedy wysiadł na peronie stacji Bayham Compton.— Zapewniani pana, że Timothy i ja to doceniamy.Dla męża śmierć brata była najgorszym z możliwych wydarzeń.Pan Entwhistle nie rozważał jeszcze śmierci przyjaciela pod tym kątem.A tylko tak rozpatrywała to wydarzenie żona Timothy’ego.Kierując się do wyjścia rozwijała temat.— Po pierwsze, przeżył szok.Timothy naprawdę był do brata przywiązany.Po drugie, Timothy zaczął rozmyślać o śmierci.Doszedł do wniosku, że tylko on został z braci i zaczął już mówić, że teraz na niego kolej i że nie potrwa to już długo.Bardzo niezdrowe myśli, jak mu powiedziałam.Wyszli ze stacji i Maude poprowadziła prawnika do rozlatującego się, niewiarygodnie starego samochodu.— Przepraszam za tego grata — rzekła.— Od lat potrzebujemy nowego auta, ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić.W tym dwa razy wymienialiśmy silnik.Te stare samochody są naprawdę wytrzymałe.— Mam nadzieję, że zapali — dodała.— Czasami trzeba zakręcić korbą.Kilka razy przycisnęła gaz, ale samochód tylko zawarczał.Pan Entwhistle, który w całym swoim życiu nigdy nie uruchamiał w ten sposób samochodu, miał jak najgorsze przeczucia, ale Maude wysiadła, wetknęła korbę i kilkoma energicznymi szarpnięciami ożywiła silnik.Jak to dobrze, pomyślał pan Entwhistle, że Maude to taka silna kobieta.— Sam pan widział — powiedziała.— Ostatnio ma narowy.To samo mi zrobił, kiedy wracałam z pogrzebu.Musiałam iść dobrych kilka mil do najbliższej stacji obsługi, a i tak znalazłam tylko taką małą, wiejską.Mechanicy przy nim majstrowali, a ja siedziałam w gospodzie.To też zdenerwowało Timothy’ego.Zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że wrócę dopiero następnego dnia.Strasznie się denerwował.Próbuję nie mówić mu o niczym denerwującym, ale niektórych rzeczy po prostu nie da się uniknąć.Na przykład to morderstwo Cory.Musiałam wezwać doktora Bartona, żeby dał mu coś na uspokojenie.Morderstwo to więcej niż może znieść człowiek tak chory jak Timothy.Cora zawsze była głupia.Pan Entwhistle analizował tę uwagę w milczeniu.Nie bardzo rozumiał związek.— Cory nie widziałam chyba od naszego małżeństwa — rzekła Maude.— Nie chciałam wówczas mówić Timothy’emu: „Twoja najmłodsza siostra ma źle w głowie”, w każdym razie nie w ten sposób, ale tak właśnie myślałam.Mówiła rzeczy po prostu zdumiewające! Nie wiadomo było, czy się śmiać czy płakać.Przypuszczam, że to dlatego, że żyła we własnym, wymyślonym świecie, melodramatycznym i nierzeczywistym.Biedna, teraz za to zapłaciła.Czy komuś pomagała?— Pomagała? W jakim sensie?— Zastanawiam się, czy nie opiekowała się jakimś młodym artystą czy muzykiem.Kimś, kogo mogła tego dnia wpuścić do domu, a on ją zabił dla pieniędzy.Może jakiś wyrostek.w tym wieku chłopcy są bardzo dziwni, szczególnie ci znerwicowani artyści.Chcę powiedzieć, że to co najmniej dziwne, włamać się do domu i popełnić morderstwo w środku dnia.Jeśli się ktoś włamuje, to przeważnie w nocy.— Wtedy byłyby w domu dwie kobiety.— Ach tak, ta jej towarzyszka.Ale tak prawdę mówiąc nie wierzę, że ktoś czekał, aż ona wyjdzie, by się włamać i zabić Corę.Po co? Nie mógł się spodziewać dużych pieniędzy ani niczego wartościowego, a na pewno nieraz się zdarzało, że obu kobiet nie było w domu.Bezpieczniej byłoby włamać się wtedy.To głupie popełnić morderstwo, gdy nie jest to absolutnie konieczne.— A zamordowanie Cory było, według pani, niekonieczne?— Wydaje się takie głupie.Czy morderstwo powinno mieć sens? — zastanawiał się pan Entwhistle.Odpowiedź akademicka brzmiała „tak”.Ale było tyle bezsensownych morderstw.Wszystko zależy, pomyślał, od mentalności zabójcy.A co on naprawdę wiedział o procesach myślowych morderców?Bardzo niewiele.Jego firma nigdy nie zajmowała się sprawami kryminalnymi.Sam się tym też nie interesował.Wydawało mu się, że mordercy są bardzo różni.Niektórzy byli niezwykle próżni, inni pragnęli władzy lub — jak Seddon — pieniędzy, jeszcze inni — jak Smith i Rowse — fascynowali kobiety.Niektórzy, jak Armstrong, byli bardzo miłymi ludźmi.Edith Thompson żyła w nierealnym świecie pełnym okrucieństwa.Siostra Waddington usuwała swoich pacjentów fachowo i z uśmiechem na ustach.Nagle głos Maude wyrwał go z zamyślenia.— Gdybym tylko mogła zabrać Timothy’emu gazety! Ale on się upiera, że będzie je czytał, a to go oczywiście przygnębia.Pan rozumie, panie Entwhistle, że Timothy pod żadnym pozorem nie może uczestniczyć w przesłuchaniu? Jeśli to konieczne, doktor Barton napisze odpowiednie zaświadczenie.— Niech się pani o to nie martwi.— Dzięki Bogu!Minęli bramę „Stansfield Grange” i teraz jechali zaniedbanym podjazdem.Niegdyś była to bardzo ładna posiadłość, ale teraz nie wyglądała najlepiej.Maude westchnęła i rzekła:— Ogród stracił wygląd w czasie wojny.Obaj ogrodnicy dostali powołanie.A teraz mamy tylko jednego staruszka, i to niezbyt dobrego.Strasznie podrożała robocizna.To wspaniale, że teraz będziemy mogli trochę się tym zająć.Oboje bardzo lubimy ten dom.Bałam się, że będziemy musieli go sprzedać.Naturalnie nie wspomniałam o tym Timothy’emu, bardzo by się zdenerwował.Zatrzymali się przed drzwiami starego georgiańskiego domu, któremu bardzo przydałoby się malowanie.— Brak służących — narzekała Maude, gdy prowadziła gościa do środka.— Mamy tylko dwie dochodzące kobiety.Mieliśmy stałą służącą, ale odeszła miesiąc temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •