[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba jego brak.Paula pokazała mi język.- Ale skoro już jesteśmy przy temacie.to kiedy zakupy?- A co mają do tego zakupy?- Nie masz sukienki - zauważyła.- Mam.Ta czarna jeszcze dobrze wygląda.Siostra popatrzyła na mnie z ukosa.Doskonale wiedziałam, cooznacza ta mina, ale po co mam wydawać kasę na jeden wieczór?Bardziej mnie martwi to, co ja tam będę robić.A najczarniejsza jestmyśl o tańcu.Przecież to będzie dla mnie tortura.Nie umiem tego robići na pewno zbłaznię się przed Dawidem.- Czemu włożyłaś tam to zdjęcie? - spytała moja siostra, zmieniająctemat.- A co ty taka ciekawska jesteś, co? Ja cię nie wypytuję, z którądziewczyną jest teraz Kondzio.- Przegięłam.Doskonale o tymwiedziałam, ale uświadomiłam to sobie dopiero po wypowiedzeniutych słów.Nie chciałam, by mieszała się w moje sprawy i dlategozareagowałam zbyt ostro.Paula nic nie odpowiedziała.Miała neutralnywyraz twarzy, który uniemożliwiał mi odczytanie jej emocji.-Przepraszam - powiedziałam cicho.Przyszło mi to z ogromnymtrudem, ale zawiniłam i musiałam ponieść konsekwencje swoichczynów.- Uznajmy, że tego nie było - odparła.- Zgoda.- Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.- Proszę.- Zamawiam pizzę.Też chcecie? - zaproponował tata.- Ja nie mam ochoty. - Ja też dziękuję - powiedziałam.Popatrzyłam na róże, które stały wszklanej kuli tuż koło mojego łóżka.Każdego dnia przybywa kolejna.Lubię je oglądać.Ilekroć na nie spojrzę, czuję się lepiej, wyciszająmnie i dają wewnętrzny spokój.Zastanawiam się, czy to dlatego, że sąwłaśnie od niego? Nie, nie.To by oznaczało, że coś do niego czuję, aprzecież tak nie jest, prawda?- Ej, tu Ziemia.O czym dumasz? - Siostra przywołała mnie doporządku.Swoją drogą zdziwiło mnie, że jeszcze tu siedzi.- Co? - spytałam, nie do końca wiedząc, o co jej chodzi.- Nic mi niejest.- Skoro tak mówisz. Kochasz,więc oczekujesz w zamian tego samego.25 STYCZNIASłońce chyliło się ku zachodowi.Wielobarwne niebo przytłaczałomnie swoim bezmiarem.Siedziałam na skraju lasu, rozmyślając orozpoczętym niedawno roku, który tak wiele nowego wniósł w mojeżycie.Tyle zmian mnie zaskoczyło.Potrzebowałam teraz chwiliwyciszenia i samotności, a nigdzie indziej nie przychodziło mi to z takąłatwością jak tutaj.Moja spokojna samotnia.Kiedy tu jestem, na myślprzychodzą mi wspomnienia sprzed lat.Pamiętam, jak po raz pierwszytrafiłyśmy tu z Tryśką.Najpierw okropnie się bałyśmy, bo bez zgodyrodziców zapuściłyśmy się same tak daleko od domu, ale pózniejprzychodziłyśmy tu częściej.Czasem się pobawić, pośmiać, a czasempo prostu wypłakać.To miejsce ma taki specyficzny klimat, którydostosowuje się do naszych potrzeb.Obiecałyśmy sobie, że to będzienasza wspólna kryjówka.Byłyśmy tutaj, kiedy Tryśka wypłakiwała sięna moim ramieniu, rozpaczając po zerwaniu z pyzatym Mikołajem, i byłyśmy tu również po bolesnych słowach Maćka.Szczerze mówiąc, nieczęsto płakałam, nigdy jakoś nie byłam skora dołez.Nie zraniło mnie samo zerwanie, fakt, że nie mam już chłopaka,tylko to, co wtedy powiedział.Dopiero tamtego dnia zdałam sobiesprawę, jak wiele można osiągnąć odpowiednimi słowami i jak wielemożna zaprzepaścić.Maciek zniszczył we mnie szacunek do niego.Zawsze uważałam, że skoro jest taki przystojny, to automatycznie jestteż fajnym chłopakiem.Musiało minąć trochę czasu, zanimprzejrzałam na oczy.Tak naprawdę, nigdy nic do niego nie czułam, bo- szczerze mówiąc - co to mogła być za miłość w takim wieku.Wkażdym razie człowiek najwyrazniej musi uczyć się na własnychbłędach i poczuć na własnej skórze nieprzychylność losu, by przekonaćsię, czego w życiu powinien się wystrzegać.Jednak najbardziej bolimnie fakt, że to właśnie przez Maćka nie potrafię zaufać Dawidowi i żeto on musi ponosić konsekwencje czynów mojego byłego chłopaka.Zaplecami usłyszałam szelest gałęzi, tak jakby ktoś się tu przedzierał.Cichy płacz i charakterystyczne pociąganie nosem momentalnieskojarzyły mi się z Tryśką.Wstałam energicznie i odwróciłam się wstronę dobiegającego do mnie płaczu.Moja przyjaciółka siedziałaskulona obok pnia drzewa.Natychmiast podbiegłam do niejprzerażona.- Hej, Tryśku, co jest? - spytałam spokojnie.- Z.z.zostawił mnie! - wyjąkała.Azy płynęły jej ciurkiem.Musiałapłakać już od jakiegoś czasu, bo jej oczy były całe czerwone ipodpuchnięte.Miałam ochotę powiedzieć:  A nie mówiłam", ale to by ją dobiło.Teraz chciałamtylko nawrzeszczeć na tego idiotę.Wiedziałam, że to się tak skończy,ale czy chociaż raz nie mógł zachować się delikatniej? Zresztą, o czymja mówię, szukał nowych wrażeń i tyle.- Nie płacz.On nie jest tego wart - powiedziałam, przytulając ją dosiebie.- Ty nic nie rozumiesz.Ja.ja go.- Pokręciła głową.- Ale jestemgłupia.- Nie, nie jesteś głupia.Po prostu wpadłaś.- Ale czemu zaraz aż tak? Myślałam, że się zmienił, to.to byłosilniejsze ode mnie, a teraz.- Znów zaniosła się płaczem.Niepotrafiłam jej pocieszyć.Ta bezradność mnie dobijała.Jak on mógł jątak potraktować?- Poradzisz sobie.To nie jedyny chłopak na świecie.- Dobrze wiesz, że tak - burknęła.Rzeczywiście, miała rację.Drugiego takiego anty-Romea nie znajdziesz.Nikt cię tak nie upokorzyi nie zrani.- Nie ograniczaj świata do ulicy naprzeciwko.- Aatwo ci mówić, bo masz Dawida - powiedziała. Właśnie problemw tym, że go nie mam i nigdy niebędę mieć, bo nie potrafię." - pomyślałam, a głośno dodałam:- Nie mam nikogo.I nie będę miała.Moje życie składa się z czterechścian własnego pokoju, szkoły, rodziny i przyjaciół.Nigdy nie zaufamżadnemu chłopakowi.Wiesz dlaczego? Bo się boję, a ten strachwzbudził we mnie właśnie chłopak, przez którego teraz tak ryczysz.Otrząśnij się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •