[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podejrzewał, że ojciec ma dla nich jakąś niemiłąniespodziankę.Inaczej po tylu latach niespodziewanie nie pojawiłbysię w Haslewich.- Wiem, o czym myślisz, Jack - powiedział David.- I wcale niemam o to pretensji.Na twoim miejscu pewnie też bym nie wierzyłkomuś, kto zjawia się tak nagle.Zwłaszcza gdyby ten ktoś był moimojcem, z którym wcześniej zupełnie mi się nie układało.- Ależ Davidzie! - zaprotestował Jon.David uśmiechnął sięsmutno do brata.- Znam tylko jedną osobę, która dorównuje ci cierpliwością idobrocią, Jon - zwrócił się do niego.- To ojciec Ignatius.- Ignatius? - zdziwił się Jon.- Ojciec? - powtórzył Jack.- Nie, nie, to zakonnik - wyjaśnił David i opowiedział pokrótcehistorię znajomości z Ignatiusem.354RS- Pracowałeś w hospicjum? - zdziwił się na koniec Jack, powolitracąc rezerwę.- Trudno w to uwierzyć, co? Tak, naprawdę to robiłem.Niemyślałem wtedy o pokucie, tylko starałem się robić, co do mnienależało.Na tym polega praca.Jack po raz pierwszy spojrzał na niego z szacunkiem.Widząc to,Jon poczuł lekkie ukłucie zazdrości, ale szybko zdusił w sobie touczucie.Tak właśnie powinno być.Synowie powinni darzyćszacunkiem swoich ojców.Poza tym korzystał na tym również samJack, który tak bardzo potrzebował teraz autorytetów.Nigdy o tym nierozmawiali, ale Jon wiedział, jak wielką zadrę w jego świadomościstanowiło to, co zrobił David.Może wreszcie przyszedł czas powrotudo dawnych wzorców?Wzrok Davida padł nagle na stojący na biurku zabytkowy zegar.- Czy dobrze chodzi? - spytał, zerkając na swój zegarek.- Notak, muszę już iść.Honor wciąż na mnie czeka.- Honor? - spytał Jon, przypominając sobie, że słyszał już toimię w ustach brata.David nie był jednak w nastroju na wyjaśnienia.Podszedłszybko do drzwi, świadomy tego, że Jack przesunął się o dwa kroki wbok, gdy się do niego zbliżył.- Odprowadzę cię.- Jon pospieszył za nim.Przeszli do drzwiwyjściowych i David odwrócił się do brata.Uściskali się bez słowa, anastępnie David nacisnął mosiężną klamkę.- Jeszcze jedno - rzucił Jon.- Tak? - Zastygł na chwilę.355RS- Chyba powinienem powiedzieć ojcu, że wróciłeś - rzekł zwestchnieniem.- Mhm, i Olivii.Jon poczuł silne ukłucie w sercu.Rzeczywiście należypowiadomić Olivię, ale nie miał na to najmniejszej ochoty.Wiedział,jak to przyjmie, a w jej sytuacji dodatkowy stres był bardzoniewskazany.- Livvy.ma teraz trudny okres - poinformował.- Niepowinieneś oczekiwać od niej zbyt wiele.Honor widziała ze swojego miejsca oświetlony prostokąt drzwi.David wciąż rozmawiał ze swoim bratem blizniakiem.Ciekawe, oczym mówili? Z tej odległości nie mogła dostrzec ich twarzy, alesame sylwetki zdradzały, że na pewno o niczym przyjemnym.Biedny David, pomyślała.Niepotrzebnie wciągnęłam go w tęcałą historię.Nagle zauważyła, że mężczyzni uściskali się na pożegnanie i Jonpoklepał brata po plecach.Odetchnęła z ulgą.- No i jak? - spytała, kiedy po paru minutach usadowił się waucie.David wyglądał na zadowolonego, chociaż minę miał niezbytpewną.- Rozmawiałem z Jonem i z Jackiem - powiedział.- Syn jest namnie wściekły i wcale mu się nie dziwię.Nie ufa mi, chociażzapewniłem, że nie planuję dalszych świństw.Za to Jon przyjął mniedobrze.Na razie nie wypędzą mnie chyba z miasteczka, chociaż na to356RSzasługuję.- Zawahał się i spojrzał na jej oświetloną samochodowymiświatełkami twarz.- Czy powiesz swoim córkom o tym, co zrobiłem?Honor była zajęta zawracaniem i dopiero po chwili mogłazastanowić się nad odpowiedzią.Nie znaczyło to, że nie myślała otym wcześniej, wciąż jednak nie wiedziała, co zrobić.- A jeśli tak? - odparła w końcu.- Czy bardzo by ci toprzeszkadzało?David westchnął.- Wyłącznie ze względu na ciebie - odparł.- Sam i tak najadłem się już sporo wstydu, ale byłoby bardzo zle,gdyby usłyszały tę historię od kogoś innego.Mówiłaś przecież, żebędą tu przyjeżdżać.- Oczywiście.- Więc będziesz musiała im wyjaśnić, skąd wzięłaś takiegowłóczęgę.Honor potrząsnęła głową.- Nie jesteś włóczęgą, Davidzie - sprostowała.- Masz swój dom w Foxdean.- Lecz w żaden sposób nie mogę sobie pozwolić na jegoutrzymanie - mruknął ponuro.- Nie mówiąc już o rodzinie, gdybymchciał ją założyć.Honor poczuła, że serce zabiło jej mocno.Już po raz drugiwspominał o małżeństwie, choć sam nie był ostatecznie przekonanydo tego pomysłu.- Jeśli chodzi o pieniądze, to mam ich tyle, że wystarczy dla nasdwojga - zapewniła go.- Poza tym sam widziałeś, że potrzebuję357RSpomocy.Mam na myśli nie tylko dom, ale uprawę ziół, ucieraniewszystkiego.Są maści, których nie robię, bo po prostu brakuje misiły.- Nie, nie.Przecież powinienem zapracować na jakąś emeryturę,nim się do końca zestarzeję.Wzruszyła ramionami, trzymając mocno kierownicę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]