[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak się złożyło, że w tym akurat rezerwacie wciąż żyje północnoamerykański niedźwiedź grizzly.Wiecie wszyscy, jak wygląda grizzly?Kiwnęli głowami w potwierdzeniu.Historii i geografii Starej Ziemi uczono w szkołach pierwszego i drugiego poziomu na wszystkich Młodszych Światach.Później, dorośli mieszkańcy tych planet mieli już tylko bardzo ogólne pojęcie o kształcie i liczbie kontynentów na Ziemi, jej językach czy historii.Ciągle – a sam Bleys nie stanowił wyjątku od tej reguły, tyle że był lepiej poinformowany od innych – wszyscy ludzie mieli żywe wspomnienia o olbrzymich wielorybach, żyrafie z jej niemożliwie długą szyją, potężnym słoniu z nosem rozciągniętym w chwytny konar – oraz wszystkich innych dziwnych i cudownych stworzeniach, które widzieli w trójwymiarowych projekcjach symulujących rzeczywistość.Jednak o ile nie stali się na tyle bogaci, by osobiście wybrać się na Starą Ziemię, nigdy nie oglądali ich w rzeczywistości.–Cztery metry długości i trzy do czterech tysięcy kilogramów – stwierdził Orville Learner, Prezes którego poważna twarz straciła część ze swojej cierpkości.–Sądzę, że pańskie dane mogą być odrobinę przesadzone – skomentował Bleys.– Największe miały dwa i pół do trzech metrów i niewiele ponad tysiąc kilogramów – około dziewięć stóp i dwa tysiące funtów w staroangielskim układzie miar.W każdym razie, strażnik ostrzegał przed zbliżaniem się do nich i powiedział, że jeśli ktokolwiek z jego słuchaczy zostałby zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly, powinien wspiąć się na drzewo.Jeśli nie byłoby to możliwe, największe szansę na przeżycie dawało padnięcie na ziemię i udawanie martwego.Przy odrobinie szczęścia, grizzly zbliżyłby się, poszturchał łapą bezwładne ciało i odszedł, tracąc zainteresowanie – choć nie było na to gwarancji.To już zależało od niedźwiedzia.Słuchacze Bleysa stali się więźniami opowiadanej przez niego historii, podobnie jak bez wątpienia było w przypadku strażnika.Skupiła się na nim nawet uwaga Harleya.–Rzecz w tym, mówił dalej strażnik – i Bleys – że większość z jego słuchaczy będzie o tym pamiętać zaledwie przez chwilę, choć niektórzy mogą to sobie nawet zanotować.Jednak, o ile naprawdę nie wezmą sobie do serca niebezpieczeństwa, istniała spora szansa, że w przypadku napotkania niedźwiedzia, który ich zaatakuje, zapomną o radach.Ulegną panice i zaczną uciekać, choć powiedziano im, że zwierzę to na krótkie dystanse potrafi biec szybciej niż człowiek i bez wątpienia ich dogoni.Ale – powiedział na nagraniu strażnik, a jako dziecko byłem zafascynowany ponurym uśmiechem malującym się wtedy na jego twarzy – jeśli w grupie, do której mówił, był ktoś, kogo gonił już kiedyś niedźwiedź i nie będzie w pobliżu drzewa, nie zawaha się.Osoba ta natychmiast, bez chwili namysłu padnie na ziemię, jakby ją zastrzelono.Bleys umilkł.Prezesi siedzieli w milczeniu, najwyraźniej wyobrażając sobie atakującego ich niedźwiedzia grizzly.–Rozumiecie, o co mi chodzi – powiedział Bleys w ciszy.Zapadła przerwa.–Chcesz więc nam powiedzieć – odezwał się Harley, z wyraźnym wysiłkiem wracając do swych zwykłych, cierpkich manier – że w swoich przemówieniach nie będziesz doradzał mieszkańcom Nowej Ziemi zmian w naszym społeczeństwie?–Nie, żadnych konkretnych rad.Przedstawiam tylko swoim słuchaczom fakty i mówię im, że chciałbym, aby każdy z nich przejął się swoim udziałem w dojściu rasy ludzkiej do jej pełnego potencjału.–Pfff – parsknął Harley.–Jednak – ciągnął dalej Bleys – oferuję jedynie ogólne informacje.Szczegółowe porady daję tylko wtedy, jeśli zostanę o nie poproszony.Podobnie jak w procesie uczenia, szczegółowe rady nie mają sensu, o ile słuchacz nie ma konkretnych powodów, żeby ich chcieć.Kiedy spełniony zostaje ten warunek, wtedy wiedza ta nabiera nagle dla niego sensu.Jednak przed tą chwilą zrozumienia, wszystko co dostaliby ode mnie, to garść słów.Mogą ich słuchać.Mogą je nawet zapisać, ale o ile nie będzie się to wiązało z czymś dla nich ważnym, usłyszą tylko tyle – słowa.Przerwał.–Wybaczcie mi – powiedział – widzę, że mimo wszystko przeszedłem do nauczania.–Całkiem słusznie to zrobiłeś – stwierdził Harley – i wygląda mi na to, że zamierzasz podać naszym ludziom jakieś podburzające motłoch…–Wuju! – wysoki głos Jaya wciął się tym razem w słowa Harleya i zatrzymał starszego człowieka w pół zdania.–Będziesz musiał mu wybaczyć – powiedział Jay z uśmiechem w stronę Bleysa.– Harley czasem miewa skłonność do zbyt ostrego zdążania do sedna.To, co naprawdę chcielibyśmy wiedzieć – wszyscy tu zgromadzeni – to, jaki jest ostateczny cel tych wykładów na naszym świecie.Jeśli na przykład planujesz przejść od tych przypowieści do sugestii, że w naszym społeczeństwie powinno się wprowadzić zmiany…Pozwolił, by niedokończone zdanie zawisło w powietrzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •