[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brakowało tylko zapachowego olejku dokąpieli.- Uwielbiam tu być - wyznał jej.- Tu jest tak kojąco.Nikt mnieo nic nie wypytuje.Nikt mi nie mówi, co mam robić.Prawdziwyraj.- Natasha skryła uśmiech.W domu Alastaira musiał panowaćciągły hałas i chaos, a Aurelia pewnie nieustannie czegoś odniego chciała i domagała się uwagi.Natasha nigdy by sobie na tonie pozwoliła.Jej zadaniem było sprawić, by Alastair czuł się znią najwspanialej jak to tylko możliwe.- Kiedy u ciebiejestem, czuję, jak z moich barków spadają wszystkieproblemy.- Przesunął stopą po jej pokrytych pianą nogach.-Potrzebujemy więcej takich chwil.Co byś powiedziała nawspólny weekend?Natasha uniosła swój kieliszek, by zasłonić zachwyt malującysię na jej twarzy.- To zależy gdzie - odparła rzeczowo.-1 kiedy.- Gdzie? Proponuję darmowy weekend w Chevening House.Mam zlecenie na artykuł dla Smart Travel".A kiedy? Copowiesz na następny weekend? Myślisz, że dałabyś radę?Chevening House? Hotel w hrabstwie Somerset, bezwątpienia najbardziej trendy w Wielkiej Brytanii.Kate Moss i jejchłopak zaszyli się kiedyś na weekend w jednym z jegoapartamentów.Natasha od lat miała ten hotel na swojej liściemiejsc, do których powinna pojechać.- No, mogłoby być miło - powiedziała głosem tak obojętnym,na jaki tylko mogła się zdobyć.Termin co prawda był niezbyt fortunny, obiecała bowiemmamie, że wpadnie z wizytą, ale przecież mogła to przesunąć.- Też tak myślę - powiedział z uśmiechem i zerknął na swójwodoodporny zegarek.- Cholera, już tak pózno? Muszę się zarazzbierać.Nie zapyta, dokąd idzie, bo była pewna, że spieszy się doAurelii.Nie zadawaj pytań, a nie usłyszysz kłamstw.Przyglądałamu się, gdy wychodził z wanny i wycierał się jednym z jejręczników marki Frette.- Ja chyba jeszcze chwilę posiedzę - powiedziała.- Tylkododam trochę piany.Poradzisz sobie z wyjściem?Zapinał właśnie koszulę, nachylił się, by ją pocałować.- %7łałuję, że muszę iść.- Ale idziesz.- Wiem, wiem.- Jego dłonie się zacisnęły.- Nie zawsze takbędzie.A niedługo spędzimy razem uroczy weekend.Zadzwonięw tygodniu, to wszystko zaplanujemy.- Koniecznie - odparła.Spojrzał na nią jeszcze raz przenikliwie i cmoknął w czoło napożegnanie.- Do zobaczenia.- Do zobaczenia.Chwilę pózniej usłyszała ciche trzaśnięcie drzwi.Oparłagłowę i wyciągnęła się na całą długość wanny.W następnyweekend, powtarzała sobie, już w następny weekend.Niewiedzieć czemu, nagle zrobiło jej się zimno.Pora dolać ciepłejwody.31Sophie nie mogła zaliczyć ostatnich kilku tygodni do udanych.Veronica strofowała ją za zbyt częste używanie pralki, za kąpiele(biorąc prysznic zużywa się o wiele mniej wody), a także za to, żenie wzięła paragonu, gdy robiła zakupy na bazarku.W domumiała istne piekło, coraz więcej czasu spędzała więc z Ollym.Chodzili razem do kina i jadali wspólnie kolacje po pracy.On niepróbował całować jej, a ona jego - i zdawało się, że taki układpasuje każdej ze stron.Sophie jednak zdawała sobie sprawę ztego, że w końcu coś musi się popsuć, nie da się przecież trwać wtakim ciepłym, jednak aseksualnym związku bez końca.Myślała o tym, gdy w pewien wtorkowy wieczór stanęła udrzwi Lainey i Marcusa (Lainey zaprosiła ją i Natashę nakolację).Coraz bardziej uporczywie naciskała na dzwonek,jednak nikt nie reagował.Mżyło i ludzie przechodzili obok wpośpiechu.- Soph! - usłyszała wołanie za plecami.To była Lainey.Wysiadała właśnie z taksówki.Była ubrana w wyblakłe dresowespodnie Puma i koszulkę Bonds, pod którą nie miała stanika.Wbiegła na schody.- Przepraszam.Gyrotonics sięprzeciągnął, a złapać taksówkę w taką pogodę to prawdziwasztuka.- Nie ma sprawy.Najważniejsze, że jesteś.- Sophie sięuśmiechnęła.Wiedziała, że zajęcia Lainey odbywają się jakieśpięć minut drogi stąd.Weszła do domu i rozejrzała się.Niewielesię tu zmieniło od jej ostatniej wizyty.Brudnożółty przedpokój,który Lainey miała jakoś inaczej zaaranżować, nadal byłbrudnożółty.W rogu Sophie dostrzegła znajomą stertę kartonów.- Lainey, czy to możliwe, że nie rozpakowałaś jeszcze ślubnychprezentów?- Co takiego? A, no tak - odparła beztrosko.- Nie wszystkie.Ciągle sobie obiecujemy, że to zrobimy, ale Marcusa nigdy niema w domu, a kiedy już jest, chcemy się jakoś odprężyć.Pozatym jak otworzymy prezenty, to trzeba będzie pisać listy zpodziękowaniami, a szczerze mówiąc, nie mam na to czasu.- Lainey - zwróciła uwagę Sophie - ale przecież ty niepracujesz.Lainey spojrzała na nią ostro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]