X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wezwij sanitariuszy, niech zabiorą Suriwa! - w zamieszaniu anina chwilę nie stracił opanowania.Nie byłem zdziwiony, tylko ja naprawdę potrafiłem go wkurwić.Czułem napływającefale torsji.Gdzieś na granicy świadomości kapłan Muni siedział w kucki, mamrocząc wersetyKsięgi Poniżenia.Była ciemność, ciemnością od początku okryte.Wszystko było jednym bez cech oceanem.Pokonując mgłę otulającą oczy i bezwład dłoni, wykrztusiłem:- Kurt, coś konkretnego czy tak sobie chcesz popierdolić?.Ruch ręki Ditleva powstrzymał Czonga.Właśnie dwóch ludzi wynosiło płaczącego z bólu Suriwa.Pomyślałem, że jeśli dotąd nie spłodził potomka, to na nim ród się kończy.Pięśćbolała mnie jak diabli.- Siadaj, Esco - Ditlev smukłymi wypielęgnowanymi palcami gładził płatki róży -robisz się coraz starszy i coraz słabszy.- Ty natomiast jesteś jak zawsze piękny, młody i z sierżanta zostałeś Kap DonAnderem.- Z ulgą zapadłem się w ogromnym fotelu.- Wielbiciele ci to załatwili?Przez jego twarz przemknął grymas złości.Aadne, prawie kobiece rysy wykrzywiły siębrzydko.Rozchylone wargi odsłoniły zaciśnięte idealnie białe i idealnie równe zęby.- Gdyby to zależało ode mnie, byłbyś już martwy! - Głos Kurta zazgrzytał.- Trybunałprzysłałby tylko biegłego do identyfikacji trupa, a twoja bogata kartoteka zostałabyzamknięta.- Dziewczynko, zamieniasz się w zrzędliwą babę.Przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że Ditlev nie zapanuje nad sobą.Mimowolniesięgnął do zdobionej złotym ornamentem pochwy, z której wystawała rękojeść drassera.- Sukinsynu - dyszał mi nad uchem - ja też pamiętam Sondorrę, choć może od drugiejstrony.Ty, Tobaco Ptasznik, Bethold, Skiddy Frank, Stary Lou, Bert, Sanchez i cała resztatwojej kompanii.Wielu z nich już nie żyje, pozostali też nie doczekają starości.Gdyby nieLaromma, byłbyś przeszłością.- wycedził, plując mi w twarz kropelkami śliny.- Laromma? - Wiele trudu kosztowało mnie wypowiedzenie jej imienia spokojnymgłosem.- Nie pozwala niedobremu Kurtowi zabić Esco? - Celowo zmiękczyłem słowa, byutwierdzić go we wściekłości.- A jeśli niewdzięczny Esco doniesie ziemskim SłużbomBezpieczeństwa, że Wigilia zamiast strzec rezerwatu na Eltenerze, skumała się z Korporacją irazem robią całkiem niezłe interesy?- Chyba prochy mózg ci wyżarły, Esco - wbrew moim oczekiwaniom uspokoił się.- Niemasz pojęcia, co tu się dzieje.Wyleciałeś z obiegu.Nikt nie będzie chciał cię słuchać -cedził z nieukrywaną satysfakcją.- Romantyczne czasy przemytu Kwiatów Pamięciskończyły się razem z tobą.Teraz my tu rządzimy! I to na całkowicie nowych prawach.- Ciekawe jakich - prychnąłem.- Rezerwat jest zamknięty.Nawet Korporacja nie matakich pieniędzy i takiej władzy, żeby zmienić prawo.Chyba że dyma cię któryś z sędziówNajwyższego Trybunału.Otwartą dłonią uderzył mnie w twarz.Spodziewałem się tego, mogłem uniknąć ciosu,ale wtedy pewnie wkroczyłby do akcji Czong.- Bijesz jak prawdziwa ciota - roześmiałem się bezczelnie.- Jako sierżant miałeś więcejkrzepy.Powinieneś trenować, choć z drugiej strony to ponoć typowe dla podstarzałych pedałów.- Jesteś martwy, Esco! - %7łyły nabrzmiały mu na szyi, a na twarz wystąpiły czerwoneplamy.- Nikt za tobą się nie wstawi, wszyscy przeszli na naszą stronę.Będziesz gnił wlochach Kongregacji do końca swojego zafajdanego żywota.I do końca nie będziesz wiedział,co tak naprawdę się tu dzieje.- Aadny jesteś, Ditlev, ale głupi - rozparłem się wygodniej w fotelu i zakładając nogę nanogę, udawałem pewnego siebie.- Myślisz, że to wielka tajemnica, ożywianie zmarłych wRezerwacie.Aż wytrzeszczył te swoje duże zielone oczy.- Skąd.- wydukał - skąd to wiesz?.Przecież.Czyli jednak.Larommie się udało.Na Eltenerze ludzie wstawali z martwych.- Gadaj, Esco, albo rozwalę ci łeb! - Wyszarpnął z pochwy drasser i wbił mi lufę wucho.- Natychmiast!- Spokojnie, Kurt, bo ci szwy puszczą.- W zwężonych zrenicach dostrzegłemdeterminację, która pomieszana ze strachem mogła tworzyć bardzo grozną mieszankę.-Skontaktuj się z Larommą, bo inaczej dostaniesz klapsa w pupę.A szkoda takiej fajnej dupci.- Gadaj! - Palec na spuście drżał niebezpiecznie.- Laromma, Ditlev, pamiętaj, kto tu rządzi.Miał wielką ochotę strzelić, ale zabrakło mu odwagi.Jak balon, z którego uszłopowietrze, oklapł i już tylko zachowując pozory ważności, wychrypiał:- Kiedyś cię zatłukę i nawet Laromma mi nie przeszkodzi!- Dobrze, Kurt, pogadałeś sobie, a teraz zapytaj swojej żywicielki, co masz robić.- Czong, pilnuj go! - rzucił w stronę Wigila, a sam podszedł do biurka.Uruchomiłpołączenie.Widząc na ekranie piękną twarz, poczułem, jak robi mi się gorąco.Miałem wrażenie, żeżar pali wnętrzności.Laromma niewiele się zmieniła przez te trzy lata - może miała więcejpowagi w spojrzeniu i pogardy w lekkim skrzywieniu warg.- Co jest, Ditlev? - zapytała.- Esco wie o Aazarzach na Eltenerze.- Kap Don Ander mówił szybko, jakby obawiałsię pytań, które mogą paść.- Nie mam pojęcia, skąd się dowiedział.- Zamknij się! - Ostry jak trzaśnięcie bicza rozkaz przerwał potok słów.Wybuchnąłem śmiechem.Miałem nadzieję, że brzmiał naturalnie.- Kurt, durniu, właśnie wszystko potwierdziłeś! - powiedziała, kierując spojrzenie wmoją stronę.- Witaj, Escobar. Zawsze używała pełnego imienia.Kiedyś próbowałem to zmienić, ale nawet słyszeć niechciała o formie innej niż ta, która mnie drażniła.- Witaj, Laro.- Ja natomiast lubiłem zdrobnienie jej imienia.Kiedyś.- Nie wierzyłam, że wrócisz - uśmiechnęła się, ale pozostała czujna.- Dobrzewyglądasz.- umilkła.- Jak na trzy lata brania prochów, chciałaś powiedzieć.- Tyle razy zastanawiałem się,jak będzie wyglądała nasza rozmowa, a teraz wypowiadałem jakieś obce słowa.-Wypiękniałaś.- Jak na trzy lata dawania dupy innym, chciałeś dodać - zrewanżowała się.- Escobar,darujmy sobie puste gadanie.Ustalmy, co jest do ustalenia, i skończmy przedstawienie.- Ty tutaj reżyserujesz.- Dobrze - nie odpowiedziała na zaczepkę.- Trafisz do Zamku Purpurowego Rogu, nieukrywam, że będą to lochy, doskonale wyposażone, ale jednak lochy, do końca twoich dni.- Dlaczego nie zabijesz mnie teraz? - wpadłem jej w słowo.- Kurt dostałby orgazmu.Ditlev rzucił mi wściekłe spojrzenie, ale powstrzymał się od komentarza.- Powiedzmy, że w twoim przypadku wystarczy skuteczna izolacja.- Lekkoprzygryzła pełne wargi.- W zamian oczekuję, że dowiem się czegoś o dwóch rzeczach.-Patrzyła na mnie przez chwilę, a pózniej uciekła wzrokiem w bok.- Po pierwsze, ktorozsiewa plotki o zmartwychwstałych w Rezerwacie?- Wszyscy, śliczna, na raz nie da się ich wymordować - bezradnie rozłożyłem ręce.- Tak myślałam.Druga rzecz jest istotniejsza, więc się zastanów, zanim odpowiesz.- Bo co mi zrobisz?- Twoja wojna właśnie się skończyła.- Bitwa, Laro, zaledwie bitwa.Lepiej mnie zabij, jak widzisz, mam wyjątkowy dar dozmartwychwstawania.- Escobarze - na moment wrócił uśmiech, jaki pamiętałem z dawnych czasów.- Jeślizginiesz, może nawet będzie mi smutno.- Nie wątpię, szczególnie jeśli odpowiedz na twoje pytanie zabiorę do grobu.- Zatem rozumiesz, czego bym chciała się dowiedzieć.- Echo dawnego ciepła zniknęłoz jej głosu.- Gdzie są yrenice Kurlemu?Patrzyłem na jej piękną twarz, nie wierząc, że potrafi skrywać tyle fałszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •  
     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.