[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słusznie się frasujesz, albowiem powiada Pismo:  Niezbadane są wyrokiOpatrzności , a tak\e:  Nie znacie dnia ani godziny.Przecie uznanie twegoObjawienia mogłoby przynieść niewyobra\alne wręcz szkody podczas przyszłychobiorów biskupa Rzymu, boć mo\na je interpretować na rozmaite sposoby, ró\nychubiegających się o papieską tiarę wskazujące.Wszelako z drugiej strony, Pan nasznauczał:  Szukajcie, a znajdziecie&  Tedy, gdy nadejdzie czas, odnajdą i listę moją, i& Pochyl się ku mnie, bracie,bom jeszcze nie skończył.Bernard klęknął tu\ przy posłaniu.Malachiasz słabł w oczach i niewątpliwie kresjego cierpień nie mógł być daleki. Kończyłem ją następującymi hasłami:  Pastor angelicus ,  Pastor e nauta , Florus florum ,  De medietate lunae ,  De labore Solis.Tego  Z pracy Słońcapamiętam szczególnie, przygarbionego wiekiem i cierpieniem, z twarzą o rysachsłowiańskich. I on\e był ostatnim? Nie, ostatnia rzezba przedstawiała& Nazwałem go  De gloria olivae. Z chwały oliwki& Co to znaczy? Był śniady na twarzy?Umierający nie odpowiedział od razu, jego oddech zatrzymał się na chwilę. Pomnik był okopcony dymem i jakąś tłustą cieczą& Głowę miał odtrąconą&Wzbudził moją trwogę.A dalej było to rumowisko i ta stajenka śród powszechnejzagłady.Notatki zakończyłem słowami, które zaw\dy będę pamiętać:  Podczasostatecznego prześladowania Zwiętego Rzymskiego Kościoła zasiądzie PiotrRzymianin, który paść będzie owce wśród utrapień, a kiedy przeminą, zostanie miastona siedmiu wzgórzach zniszczone i karzący Sędzia będzie sądzić lud swój.Koniec.Bernard był wstrząśnięty, nie wiedział, co rzec, ujął dłoń proroka i szepnął miękko: Pomódlmy się, bracie.Odpowiedzi nie było.Czy\by metropolita Irlandii oddał ducha Bogu? Nie, znówocknął się i mówić począł nerwowo, spiesznie, urywanie, jakby chcąc zdą\yć zwyznaniami przed kosą śmierci. Chciałem wiedzieć.Chciałem dociec, co to wszystko znaczy.Czym było oworumowisko.Symbolem czy rzeczywistością? Co sprowadziło zagładę? Jak długi czasPan przewidział między pontyfikatem Pasterza bez Głowy a Ostatnim Rzymianinem.Co wywołać mogło a\ tak wielki gniew jego? Szukałem znaku.Spędzałem noce wkatakumbach św.Kaliksta i św.Szczepana, modliłem się przy kościółku  Quo vadisdomine? , w miejscu, gdzie, jak głoszą okoliczni wieśniacy, Pan powstrzymałuchodzącego z Rzymu Piotra.Długie godziny spędzałem w Bazylice św.Konstantynana Watykanie i nic.Przemierzyłem te\ po wielekroć wszelkie bazary i tawerny wposzukiwaniu tamtego dziwnego wędrowca.W międzyczasie zdrowie zaczęło miszwankować, coraz częściej nachodziły mnie złośliwe gorączki, zdarzało mi się plućkrwią.I pojąłem, \e nie zdołam powrócić ju\ do umiłowanej Irlandii.Ruszyłem napółnoc, pragnąc po drodze opatowi z Pawii tajemnicę manuskryptu wyjawić, gdy w górach koło miasteczka Asy\ wstrząsy ziemi mnie dopadły.Zdało się, \e góry waląsię na mnie, ziemia dygotała jak brzuch drakona, rozdzierały ją rozpadlinypochłaniające drzewa i całe chaty, wokół sypały się odłamki skał i naraz jeden uderzyłmnie w pierś, oderwał od ziemi i rzucił w przestrzeń, i leciałem w pustce nierozświetlanej najmniejszym blaskiem, a towarzyszył mi głos powtarzający:  NIEMUSI TAK BY!I zobaczyłem naraz Ziemię, naszą Ziemię jako piłkę z oddali, pełną zieloności ibłękitu, chmur i rudawych kontynentów.A była piękna. Panie Zwiata  zawołałem,mimo \e nikogo koło mnie nie było. Powiedz, co mam czynić, aby odwrócić gniewTwój? Otrzymałeś odpowiedz?Ogromny wysiłek malował się na licu Malachiasza, ale wyrazów, które padały zjego ust, nie sposób było zrozumieć, mo\e poza jednym:  Escape.Corazgwałtowniej jego ciałem wstrząsały drgawki.Bernard z płaczem przygarnął go do siebie. Ego te absolvo, ego te absolvo!  wołał, kreśląc prawą ręką znak krzy\a.Nieszczęsny Irlandczyk dusił się, nie mógł zaczerpnąć tchu.I nagle w przypływie siłyuniósł się na posłaniu, ręce w geście błogosławieństwa poło\ył na głowie Bernarda,jakby mu swe dziedzictwo przekazując. Pora spać  rzekł uspokojony. Ja z wami&Bracia, przekonani, \e cudem do zdrowia wraca, psalmy śpiewać poczęli, ale onzamilkł i bezwładny opadł na poduszki. Panie, przyjmij duszę swojego sługi  wyszeptał opat Clairvaux, samśmiertelnie zmęczony.Przez wąskie okienka wdzierał się słaby listopadowy brzask [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •