[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julia ciężko westchnęła i Stephen poczuł ucisk w żołądku.- Co jest?- Udało mi się podłączyć do satelity, spokojnie.Ale wysokość, na której leci samolot,wszystko burzy.Mapy działają, ale nie mogę ustalić, gdzie znajduje się samo urządzenie.- Nie możesz go namierzyć?- Mogę, ale będę mieć tylko ogólne pojęcie, gdzie jest, dopóki znowu nie wyląduje.Mój laptop ma zainstalowane tylko oprogramowanie do operacji naziemnych.- A czy istnieje oprogramowanie do śledzenia samolotów? Możesz je zdobyć?- Nie ośmielę się spróbować po tym, co zrobił Kendrick Reynolds.Podłączenie się dosystemu FBI może nam ściągnąć na głowę połowę agencji.Zabrzmiało to tak, jakby mówili o wypadzie do centrali FBI w Quantico.Zwiat byłinny, kiedy trzeba było zachować taką samą ostrożność w cyberprzestrzeni, jak wrzeczywistości fizycznej.Wyjście na ulicę bez rozejrzenia się na boki mogło mieć śmiertelnyskutek w każdym ze światów.- Ale możesz stwierdzić, czy są w ruchu? W którym kierunku lecą?- Na południe.Są teraz nad Florydą.Stephen skinął głową, wyobrażając sobie samolot przecinający nocne niebo z rannymi przerażonym Allenem na pokładzie.Siła grawitacji w furgonetce zwiększyła się, ciągnącjego twarz ku ziemi i zwielokrotniając ciężar jego organów wewnętrznych.Rozbolał gobrzuch.Po godzinie kręcenia się bez celu zaczął jeszcze ostrzej odczuwać nieobecność Allena.Z czarnej pustki obok niego, z miejsca, gdzie powinien siedzieć Allen, promieniowała nicośćtak ogromna, że zdawało mu się, iż pochłonie go całego, nie pozostawiając nic poza bólem wsercu na dowód jego niezdolności do ochrony brata.- Julio? - odezwał się, starając się nadać głosowi silne brzmienie.- Hmmm?- Czy mogłabyś usiąść tu koło mnie? Na parę minut?- Wolałabym nie spuszczać z tego oka.- Byłbym ci bardzo wdzięczny.Usłyszał coś, co zabrzmiało jak odgłosy wyplątywania się ze zwojów kabli.PotemJulia prześlizgnęła się pod stolikiem i pojawiła się obok niego.Położyła rękę na jegoprzedramieniu, uścisnęła go i wsunęła się na siedzenie obok. Stephen nie spojrzał na nią, tylko dalej patrzył wprost przed siebie, starając sięzmierzyć pustkę.Wciąż tam była, ale mniejsza.Rozwiała się niczym kłęby dymu, kiedy Juliazajęła jej miejsce.Właściwie czuł, że ta pustka wcale nie zniknęła, tylko po prostu stała sięmniej grozna, kiedy nie była cała skoncentrowana w jednym miejscu.Czuł się też nieco głupio.Podejrzewał, że Julia była przyzwyczajona do współpracy zzawodowymi detektywami, których nie trzeba było trzymać za rękę, którzy nie pozwalali, byuczucia, takie jak rozpacz czy żal, przeszkadzały im w wykonywaniu pracy, którzy wolelibyusłyszeć trzaśnięcie zamka kajdanków niż uspokajające słowo.Ale on taki nie był.Jegozmysł praktyczny nalegał, żeby Julia wróciła do instalowania sprzętu potrzebnego doodnalezienia Allena.Jednak musiał także zmierzyć się ze swoimi emocjami, które wciążprzypominały mu ciepło jej dłoni na jego ramieniu, dzięki czemu czuł się lepiej, tak jakczułby się detektyw, widząc postęp w sprawie.Nie potrafił tego rozdzielić.Tak, znajdą Allena i uratują go.Jego determinacja była wielka i niezachwiana jakgóra.Ale będą musieli zrobić to sami, mając do dyspozycji wyłącznie to, czym ich obdarzyłBóg.Ze swoim talentem technicznym, znajomością sposobu myślenia przestępców orazbiegłością w prowadzeniu tajnych operacji i śledzeniu ludzi Julia z pewnością miała więcejcech przydatnych do osiągnięcia tego celu.Po prostu będą musieli znalezć sposób nawykorzystanie też jego zdolności.A jakie dokładnie były to zdolności? Siła fizyczna.- OK, w porządku, jedna jest.Co jeszcze? Wysoko postawieni sprzymierzeńcy? Z całąpewnością.Ale musiało być coś jeszcze.- Coś jeszcze? - zaskoczyła go tym pytaniem.- Pewnie zacząłem głośno myśleć.Dzięki, że przesiadłaś się do przodu.Przez jakiś czas jechali w milczeniu.Plamy światła na twarzy Julii, które Stephenwidział kątem oka, działały na niego uspokajająco.Wciąż spodziewał się, że Juliazaproponuje, żeby poszukali motelu lub przynajmniej miejsca, gdzie będą mogli zaparkowaćfurgonetkę na noc, ale tego nie zrobiła.Wyglądało na to, że myśli, zastanawia się i żeulotność widoków za oknem jej w tym pomaga.W końcu to on się odezwał:- Co powiesz na restaurację? - z prawej strony zbliżał się do nich pomarańczowy znak.Zawahała się.- Naprawdę powinnam wrócić do.Zawiesiła głos i Stephen poczuł, że mu się przygląda.Zaczął się zastanawiać, jakbardzo widoczna była jego chęć ucieczki z furgonetki jak najdalej od jej niewyraznych cieni izapachu papierosów Allena. - Wiesz, właściwie to jestem głodna - powiedziała.Nie zgodzili się na pierwszy ciasny dwuosobowy stolik, do którego zaprowadziła ichkelnerka, i zajęli miejsca w dużym, okrągłym boksie w rogu.Jarzeniówki, które rzucałynienaturalny, sterylny blask, świeciły Stephenowi prosto w oczy, ale odczuł to jakopozytywną odmianę po ponurym mroku furgonetki.Z jakiegoś powodu sztuczność tegomiejsca - blaty z pomarańczowego laminatu, ściany pokryte imitacją cegły, sztuczne kwiaty,siedzenia obite skajem - sprawiała, że brutalna rzeczywistość życia wydawała się bardzoodległa.Julia przyjrzała się wystrojowi, obejrzała swoje dłonie, po czym przestawiłaserwetnik, solniczkę, pieprzniczkę, cukierniczkę i niewielką karafkę z syropem klonowym.- Zaraz wracam - powiedziała.Przez dwadzieścia minut Stephen odsyłał podstarzałą kelnerkę próbującą przyjąć odniego zamówienie.Jej wyszminkowany uśmiech nie był w stanie pokryć znużenia.Wreszcie Julia wróciła, pod oczami miała co najmniej jedną dodatkową zmarszczkę.- Kłopoty? - zagadnął.- Czy powinienem raczej zapytać: co tym razem?- Moja mama.Ma stwardnienie rozsiane.Przez większość czasu czuje się dobrze,choroba nie jest jeszcze bardzo zaawansowana.Ale nigdy nie wiadomo, kiedy dostanie ataku,a one są dla niej wyczerpujące i bardzo nieprzyjemne.Ma nerwobóle nerwu trójdzielnego, teprzeszywające bóle twarzy.- Oczy Julii zwilgotniały i Stephen podał jej serwetkę.- Czasaminie może się ruszyć, nie jest w stanie nic zjeść, pójść do łazienki ani odebrać telefonu.Kupiłam jej alarm osobisty, który powinna nosić na szyi, ale ona mówi, że jest za młoda naurządzenie typu  upadłam-i-nie-mogę-wstać".Trzyma go na szafce nocnej.- Julia przyłożyłaserwetkę do oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •