[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie musiałam tego robić, skończyłam jużdyżur, ale przedtem Jay zmusił mnie, żebym mu obiecała, że jeszczedo niego wstąpię.Co było potem, nie będę ci opowiadać.- Tak, pamiętam.- Heather uśmiechnęła się przez łzy.- Gdyodwiedziliśmy go wszyscy w szpitalu, od razu oświadczył, że właśniepoznał kobietę, z którą się ożeni.Przedtem zawsze starannie unikałmałżeńskich więzów.Nie wierzyliśmy własnym uszom!- Rzecz w tym, że poczułam, że to właśnie on jest tym jedynym -pokiwała głową Shelley.- Czy to nie okropne? Podejmować takądecyzję po pierwszym spotkaniu?- Nie, to nie było wcale okropne.Ty i Jay byliście dla siebieprzeznaczeni.Nie byłabyś szczęśliwa z Markiem,105RS - Myślałam, że kocham Marka, ale dopiero po poznaniu Jayazrozumiałam, czym jest prawdziwa miłość - powiedziała Shelley.- Gdy Branko przedstawił mnie Nickowi, od razu poczułam, żeten człowiek nie może mi być obojętny.Niestety, nie widzę, by jemuzależało na mnie.Potrzebował mojej pomocy, to wszystko.Przedchwilą się ze mną pożegnał.Nie ukrywał, że nie może się doczekać,kiedy odnajdzie syna i będzie mógł zająć się swymi sprawami.- To w pełni naturalne.Czy możesz sobie wyobrazić, żeby Nickzaczął mówić o waszym związku, nim znajdzie syna? Przecież tenchłopak stoi między wami.Najpierw Nick musi go znalezć i odbyć znim poważną rozmowę.- Tak myślisz? - serce Heather zabiło mocniej.- Postaw się w sytuacji Nicka - ciągnęła Shelley, patrząc zewspółczuciem na szwagierkę.- Co byś zrobiła, gdybyś zakochała sięw tym samym mężczyznie co twoja córka?- Nick nie jest we mnie zakochany, Shelley.- Nie wiesz tego na pewno, a Nick nie może nic zrobić, dopókinie wyjaśni całej sytuacji.On wie, że musi wziąć pod uwagę uczuciasyna.Gdyby potrafił postąpić inaczej, z pewnością byś go niekochała.- No i miałem rację! - triumfalnie wykrzyknął Jay, wchodząc dokuchni.Trudno było powiedzieć, jak długo stał w progu iprzysłuchiwał się rozmowie.- Przyszła wreszcie pora na moją siostrzyczkę.Wiesz, co cipowiem? - mocno ją uściskał.- Całkowicie popieram twój wybór.Taki facet jak Nick Antonovic zdarza się raz na milion.Takadziewczyna jak ty to równie rzadki okaz.- Jay! - krzyknęła czerwona jak wiśnia Heather.- O czym ty mówisz? Oboje wyciągacie przedwczesne wnioski.- Tak? Wobec tego spójrz mi w oczy i powiedz, ze wczoraj, gdybyliście sami, nic między wami me zaszło.No, proszę.Spójrz mi woczy - nalegał Jay.Heather przypomniała sobie namiętny pocałunek Nicka i niemogąc wytrzymać bacznego spojrzenia brata pośpiesznie wybiegła z106RS kuchni.Za plecami słyszała jego głośny śmiech.Pobiegła do gabinetupo torebkę.Jay odprowadził siostrę do samochodu i pomógł jej wsiąść.- Mam dla ciebie jedną radę, Hez.Nie bron się przedokazywaniem mu swych uczuć.Mężczyzni śmiertelnie się boją, żezostaną odrzuceni.Nawet me możesz sobie wyobrazić tego strachu.- Nie rozumiem, jak Nick może mieć jakiekolwiek wątpliwościco do moich uczuć, po tym.po tym.- Jak widzę, dama z lodu już się stopiła  zażartował Jay.- Damaz lodu?- Nie wiesz, że tak cię przezywali wszyscy w jachtklubie? Mnieto nie przeszkadzało - zachichotał Jay.- Starałem się tylko zniechęcićwszelkich typków, z którymi, według mnie, nie powinnaś sięzadawać, i spokojnie czekałem na właściwego kandydata.Wiedziałem, że w końcu się znajdzie.Jesteśmy do siebie podobni,Heather.I w twoim, i w moim życiu jest miejsce tylko na jednąmiłość. Ten człowiek będzie jedyną wielką miłością twego życia",przypomniała sobie słowa Zamury.- Jay, nawet gdyby jakimś cudem Nick się we mnie zakochał, to itak nie będziemy razem.- Dlaczego? - spytał poważnie Jay.- Sam go widziałeś dzisiaj, gdy trzymał na rękach Stacy.Nie byłomu dane patrzeć, jak rośnie Branko, a ja.nie mogę urodzić mudziecka - dokończyła drżącym głosem.- Możecie jakieś adoptować - powiedział Jay po chwili namysłu.- Na litość boską, Jay! Ta rozmowa zupełnie nie ma sensu! -wykrzyknęła Heather.W jej oczach zabłysły łzy.- Nie manajmniejszej szansy, żebym wyszła za Nicka lub jakiegokolwiekinnego mężczyznę, więc nie zaczynajmy rozmowy na temat adopcji!Jeśli chodzi o mnie, jedynym ważnym problemem jest odnalezienieBranko.- Nie możesz po prostu zignorować swoich uczuć, to do niczegonie doprowadzi.107RS - A co mam zrobić? - spytała, tak mocno zaciskając palce nakierownicy, że aż zbielały jej kostki dłoni.- Liczyć, że zdarzy się cud i Nick zakocha się we mnie? Jay.-popatrzyła niespokojnie na brata - proszę, uważaj na siebie.Niewiem, co pocznę, jeśli stanie ci się coś złego.Wolę nawet nie myśleć,jak spojrzałabym w oczy Shelley.- Nick spędził w lesie całe życie - odrzekł Jay i pocałował siostręw policzek.- Nic nam nie będzie.Z pewnością znajdziemy Branko.- Przyjadę do was we wtorek wieczorem, po szkole.Może jużcoś się wyjaśni.- Niewykluczone, że wrócimy bardzo pózno - zmarszczył brwiJay.- Nic mnie to nie obchodzi.Jeśli to będzie konieczne, będę nawas czekać przez całą noc.- Dobrze, ale teraz jedz do domu i kładz się spać - polecił,kiwając z rezygnacją głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •