[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwieńczony gwiazdzistą flagą stał w bezpośrednimsąsiedztwie kostnicy, do której dostarczano codziennie ofiary bójek na noże, wypadków w kopalni, chorób płuc i bandytyzmu, który szerzył się na drogach wokół Serra do Buraco.Probierca, chudy, żółty mężczyzna w czarnymgarniturze i celuloidowym kołnierzyku, który mówił po portugalsku z sepleniącą wymową, typową dla staregokraju, cmoknął z uznaniem językiem, następnie zważył bryłkę i wyjaśnił, że dokładną wartość będzie mógłpodać dopiero po stopieniu i oczyszczeniu, po czym wymienił sumę w setkach tysięcy nowych cruzeiros. W dodatku, proszę pana, wartość złota będzie rosła, gdy tymczasem wartość pieniądza spada.Tristao zadumał się.Przez noc fizyczny aspekt samorodka całkowicie się zmienił  z humanoidalnego bożkastał się kostropatym kartoflem, którego oczka, małe dzioby, sugerowały księżycowe pochodzenie.Zostawił go wbankowym depozycie i przyjął pokwitowanie, podejrzewając, że już nigdy więcej nie zobaczy niebiańskiejbryłki, przesłania z tamtego świata.Przez całą noc padał deszcz; zbocza i wydeptane półki skalne zrobiły się okropnie śliskie.Gdy Tristao zbliżał siędo swojej działki, zobaczył, że zebrało się wokół niej sporo mężczyzn.Praca wrzała na sąsiednich, do niedawnazaniedbanych działkach.Brązowe grzbiety zginały się, wydobywając rudę, która nagle dzięki plotce nabraławartości.Dwóch braci Gonzagów wdrapywało się właśnie na górę z działki Tristao.Zanim zdążył się odezwać,napadli na niego. Ty bandyto!  wrzasnął starszy i niższy, o imieniu Aquiles. Obejrzeliśmy wszystko i zmierzyliśmy,przekroczyłeś granicę, kopałeś na naszej działce! Samorodek jest nasz! Kłusowników takich jak ty  dodał młodszy i wyższy, Ismael  powinno się wieszać i obcinać im ręce inogi, jako ostrzeżenie dla wszystkich garimpeiros! Nie przekroczyłem granicy mojej działki  upierał się Tristao, choć gdy przypominał sobie, jak szaleńczoatakował skałę, gdy dostrzegł błysk, oraz uczucie docierania do bezwstydnej intymności, nie był pewien, czy torzeczywiście prawda.Nie dawało się niczego dowieść, ponieważ nie potrafiłby nawet w tej chwili wskazaćdokładnie miejsca, z którego wydobył samorodek. Wezwiemy mierniczych  groził wściekle Aquiles  i policję, i prawników!Zaskarżyli go do sądu i proces, który ciągnął się miesiącami, wzbudził uwagę miejscowej prasy.Samorodek,wielokrotnie wyjmowany z depozytu bankowego w celu fotografowania, był największą i najczystszą bryłkązłota wydobytą w Serra do Buraco, choć nie tak dużą jak niektóre znalezione w głębi Australii w 1851 roku.Brazylię ogarnęła nowa fala chciwości i nadziei, podsycanych przez mass media.Przyjechał fotograf z  OGlobo" i zrobił zdjęcia Isabel oraz Tristao w ich chacie: Isabel kąpie się w swojej cynkowanej wannie, mydlanapiana zasłania wszystko z wyjątkiem nagich ramion i rąk, lśniącej łydki i kokieteryjnie wygiętej w łuk bosejstopy; Tristao trzyma na ręku swego jasnego pulchnego synka i córeczkę o miedzianym zabarwieniu skóry, oczybłyszczą mu jak bańki z czarnego szkła pod szlachetnym wysokim czołem, gdy czujnie wpatruje się w okokamery.Fotograf, przysadzisty mężczyzna w średnim wieku, który miał wymięte ubranie i kilka zapasowych aparatówzawieszonych na szyi, potrafił wywołać żartami uśmiech na twarzy Isabel i Tristao, dziennikarka natomiast,inteligentna i dynamiczna młoda kobieta w siatkowych pończochach na chudych jak patyki nogach była takrozbrajająca i towarzyska, że pogwałciliby wszystkie zasady gościnności, nie przyjmując obojga i nie pozując dozdjęć.Goście spędzili w ich chacie godzinę i przez cały ten czas sprawiali raczej wrażenie członków rodziny zmieszczaniałych krewnych, którzy pod wpływem impulsu przyjechali do Goias, by roztoczyć przedwieśniakami wizję uroków miasta  niż czubka poszerzającego się klina bezosobowej demaskacji.WprawdzieIsabel inteligentnie uchylała się od odpowiedzi na bezpośrednie pytania dziennikarki o rodziców, a Tristao zprzebiegłością ulicznego chłopaka kłamał na temat swojej rodziny, której się wstydził, ale czarno-białe zdjęciamówiły same za siebie.Tristao i Isabel na tle swej chaty spoglądający z trzeciej strony  O Globo" stali sięjeszcze jedną z tych par, których oszołomione, zmarszczone twarze i wzruszająco ubogie otoczenie dziwnymzrządzeniem losu zostały wywleczone na światło dzienne z masy bezimiennej biedoty niczym ryba na haczyku.Nagłówki krzyczały. Górnicy toczą spór o cenne znalezisko  wielką bryłę złota",  Para włóczęgów u progubogactwa".Przyjechali kolejni dziennikarze.Tristao był uprzejmy dla wszystkich.Wykombinował sobie w swejpełnej nadziei duszy, że ten najazd albo ściągnie na nich niebezpieczeństwo, albo też spowoduje przełom.Pewnego dnia, powróciwszy o zmierzchu z pracy, zastał siedzący na jednym z dwóch krzeseł, jakie znajdowałysię w chacie, srebrzysty cień, mężczyznę w szarym garniturze.Jego pierwszą, haniebną myślą było, że Isabeluprawia swój proceder w domu, potem jednak zorientował się, że mężczyzna o smutnym wyrazie twarzy, srebrnych skroniach i starannie przystrzyżonym wąsie, to Cesar.Isabel stała przerażona obok pieca z pulchnymAzorem na biodrze, sięgające do pasa włosy miała rozpuszczone.Cordelia leżała w łóżeczku, popłakując przezsen. Cóż, przyjacielu, odnalazłem cię znowu  rzekł Cesar, wyciągając od niechcenia swój szary rewolwer, niemierząc jednak z niego w Tristao, lecz, grzeczniej, w bok. I znowu na łonie rodziny  tym razem twojejwłasnej.Moje najserdeczniejsze gratulacje. A gdzie Virgilio?  spytał Tristao [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •