[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niechciała patrzeć, ale niewidzenie się skończyło, nie miała już takiej możli-wości.Za nią coś się poruszało, szurało.Stacy podniosła prawą rękę.za-kryła usta, szeroko otwarła oczy.Amy odwróciła się.%7łeby zobaczyć.Widzieć.Stała pośrodku małej polanki przed namiotem.Wyschnięta, kamienistaziemia rozciągała się na pięć metrów dookoła, a potem zaczynały się wi-norośle, wysoka do kolan ściana roślinności.Z tej masy zieleni tuż przedAmy wynurzyło się coś, co początkowo wzięła za olbrzymiego węża: nie-możliwie długie, ciemnozielone, nakrapiane jaskrawoczerwonymi plam-kami.Krwawoczerwone plamki, oczywiście wcale nie żadne plamki, tyl-ko kwiaty, ponieważ  chociaż wąż poruszał się jak wąż, pełznął w jejstronę szerokimi esowatymi zakolami  to wcale nie był wąż.To byławinorośl.Amy cofnęła się szybko, odstąpiła od kałuży.Cofała się dalej, aż za-trzymała się przed Mathiasem, który trzymał nóż opuszczony przy boku.176 Pablo patrzył z noszy, również milczący.Eric znowu zawołał z namiotu, ale Amy prawie go nie słyszała.Patrzy-ła, jak winorośl pełznie przez polankę do białej kałuży wymiocin.Tam za-wahała się.jakby obwąchiwała breję, po czym wśliznęła się do niej i zwinęła wluzną pętlę Następnie zaczęła głośno wsysać płyn, używając chyba liści.Roz-płaszczyły się na powierzchni kałuży i wypiły ją do sucha.Amy nie umia-ła określić jak długo to trwało.Niezbyt długo  kilka sekund, najwyżej półminuty  a kiedy się skończyło, kiedy kałuża znikła i został tylko wilgotnycień na kamienistej glebie, winorośl tym samym wężowym ruchem wycofałasię z polany.Stacy zaczęła krzyczeć.Przenosiła spojrzenie z Mathiasa na Amy i po-kazywała winorośl, wrzeszcząc z przerażenia.Amy podeszła do niej, objęłają, przytuliła, głaskała, usiłowała uciszyć.Obie patrzyły, jak Mathias je mija,idąc z nożem do namiotu.ric przestał krzyczeć, kiedy usłyszał wrzask Stacy.Ręce i nogi goEpaliły od soku winorośli, a pod skórą ciągle tkwił kilkucentymetro-wy pęd, tuż na lewo od kości piszczelowej, równolegle do niej.Rusza się,pomyślał, chociaż może przesuwał się pod wpływem ruchów jego ciała spazmatycznych skurczów mięśni.Chciał się tego pozbyć  tylko tylewiedział  i potrzebował noża, żeby to usunąć, wyciąć ze swojego ciała.Ale co się tam działo? Dlaczego Stacy wrzeszczała?Zawołał do niej: Stacy?A po chwili do namiotu wsunął się Mathias z nożem w ręku z zaciętymwyrazem twarzy.To strach, zrozumiał Eric.- Co jest?  zapytał. Co się dzieje?Mathias nie odpowiedział.Patrzył na Erica.Pokaż mi  zażądał.177 Eric wskazał na swoją ranę.Mathias kucnął obok niego i przez chwilewpatrywał się w długie wybrzuszenie pod skórą.Znowu się poruszało,robaczkowym ruchem, jakby chciało zagrzebać się w Ericu.Na zewnątrzStacy wreszcie przestała wrzeszczeć.Mathias podniósł nóż.- Chcesz sam? - zapytał. Czy ja?- Ty. Będzie bolało. Wiem. Nie jest wysterylizowany. Proszę, Mathias.Zrób to. Może nie powstrzymamy krwawienia.To nie ruchy mięśni, uświadomił sobie Eric.To winorośl: przesuwałasię samodzielnie, wpychała się głębiej w nogę, jakby wyczuwała obec-ność noża.O mało nie wrzasnął: zacisnął zęby, żeby się opanować.Pociłsię, całe ciało miał śliskie od potu. Szybciej  rzucił.Mathias usiadł okrakiem na udzie Erica, przycisnął jego nogę do pod-łogi namiotu.Zasłonił sobą widok, Eric nic nie widział.Poczuł jednakukłucie noża, zaskowytał i szarpnął się, ale Mathias go nie puścił, unieru-chomił go ciężarem swojego ciała.Eric zamknął oczy.Nóż wciął się głę-biej, przesunął się wzdłuż nogi trochę jak zamek błyskawiczny, a potempalce Mathiasa zanurzyły się w ciało, chwyciły kawałek winorośli, wy-ciągnęły z rany.Mathias odrzucił pęd w stronę sterty zapasów w głębi na-miotu.Eric usłyszał, jak łodyga plasnęła mokro o brezentową podłogę. O Jezu  powiedział. O kurwa.Czuł, jak Mathias uciska ranę, usiłuje zatamować świeży krwotok.Otworzył oczy.Zobaczył nagie plecy Mathiasa, który zdjął koszulkę izrobił z niej prowizoryczny bandaż. W porządku  powiedział. Wyciągnąłem.Przez kilka minut trwali bez ruchu i obaj próbowali złapać178 oddech.Mathias całym ciężarem naciskał na rozcięcie.Eric myślał, że Stacyprzyjdzie zobaczyć, co z nim, ale nie przyszła.Słyszał, jak Pablo płacze.Dziewczęta się nie pokazały. Co się stało? - spytał wreszcie. Co się stało na dworze?Mathias nie odpowiedział.Eric spróbował jeszcze raz. Dlaczego Stacy wrzeszczała? Jest zle. Co? Musisz sam zobaczyć.Nie mogę. Mathias pokręcił głową.Nie wiem, jak to opisać.Eric zamilkł i próbował coś z tego zrozumieć. Chodzi o Pabla?  upewnił się.Mathias przytaknął. Coś mu się stało?Mathias ponownie przytaknął. Co z nim?Mathias wykonał niejasny gest i Eric poczuł ucisk w piersiach: frustrację.%7łałował, że nie widzi twarzy Niemca. Powiedz mi  poprosił.Mathias wstał.Trzymał w ręku swój podkoszulek, zgnieciony w kulę,ciemny od krwi. Możesz wstać?  zapytał.Eric spróbował.Noga wciąż krwawiła i nie mógł oprzeć się na niej całymciężarem.Zdołał jednak się podnieść, chociaż o mało nie upadł.Mathias zła-pał go za łokieć, podtrzymał, pomógł dokuśtykać do otwartej klapy namio-tu.eff zastał całą czwórkę na polance.Siedzieli obok namiotu.Kiedy goJzobaczyli, wszyscy zaczęli mówić jednocześnie.Amy prawie płakała.179  Co ty tu robisz?  pytała go ciągle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •