[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.IVMiędzy Jeziorzanami a Buczaczem jest kamień mający postaćczłowieka z podniesioną ręką.Rzecz się tak miała: Pracującej matce wpolu przyniosła córka jedzenie, lecz gdy ją matka łajała, że się i zbytspózniła, i jadło lada co przyniosła, niegodna córka podniosła rękę,chcąc ją w twarz uderzyć.Nie dopuściło nie- bo tak szkaradnego czy-nu, bo zaraz obróciła się w kamień z pod- niesionym ramieniem.ObokNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG83tego głazu pokazują stojący na ziemi mniejszy głaz mający podobień-stwo do blizniaków, w których zwykle wieśniacy strawę noszą pracują-cym w polu.84.DUSZA TOWARZYSZA CHORGWI RADZI-WIAAOWSKIEJAlbrecht Radziwiłł, mąż cielce pobożny, wysłał był swoją chorą-giew do obozu przeciw nieprzyjaciołom ojczyzny; ta, mężnie się ucie-rając, w pień była wycięta.Nie wiedział jeszcze o tym książę Albrecht,aż gdy się modli niedaleko kominka, stawa przy nim jeden z pobitychtowarzyszy, a nie śmiejąc mu przeszkadzać do modlitwy, drewka tylkona ogień przykładał.Obejrzy się książę i poznawszy go pyta, co by turobił? Odpowiedział on:  %7łeśmy wszyscy na placu legli, to naszeszczęście, że wszyscy do nieba należymy; atoli jeszcze sprawiedliwościboskiej wypłacić się musimy; ty, byłeś chciał, możesz nam dać pomoc:będziesz zaś miał ten znak pewny, że potrzebujemy jeszcze twego ra-tunku, gdy zapuściwszy sieć w staw pobliższy pałacowi, tak lgnąć bę-dzie, że aż z trudnością wyciągną  i zniknął.Wylał się zatem na dobre uczynki Albrecht za ich dusze, osobliwiena msze i jałmużny, i gdy w staw zapuścić kazał niewód, a więznął;znowu i po drugi raz czynił za nich dobrze; dopiero za trzecią rażą, gdysieć wolno przeszła, zrozumiał, że i oni prze- szli na wolność synówboskich.85.BRZEZICKIW rocie pana Skuminowej służył, jakiś Brzezicki z Lublina, był onstraszny hulaka, pił gorzałkę z każdym, z kim się spotkał.Nigdy się niewychmielił, nie wiedział, kiedy noc, kiedy dzień, nie zmieniał nawetbielizny i w jednej tylko opończy hulał po ulicy chodząc.Razu jednego przyszli do niego diabli.Spał on jak zwyczajnie wsali; tamże był jakiś Rzepnicki jego krewny, który służył w chorągwina swoim koniu, i sługa.Ostatni jako młody chłop czyk spał tęgo i nieNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG84wszystko słyszał, tylko koniec, a Rzepnicki z uwagi nic nie stracił izgodnie z Brzezickim opowiadał rzecz następną:O samej północy słyszą oni obadwa, jakoby wóz jechał na ulicy,podjeżdża pod dom.Wchodzi ktoś po wschodach prosto do sali i za-trzymuje się przy łóżku Brzezickiego.W wozie były cztery konie, ktośz niego złazi i mówi do naszego hulaki: Przysłany jestem po ciebie, siadaj. Nie, diable  odpowiada przebiegły Brzezicki, nie tracąc męstwa ja nie jeżdżę czwórką. Otóż masz i sześć koni.Patrzaj! Aż tu istotnie w wozie sześć koniprzedziwnych.Chcąc z biedy się wyplątać, Brzezicki znów odpowiada: Powóz brzydki, nie masz azjatyckich dywanów.I wszystko byłoza machnięciem chustki od diabła.Tu już nie miał czym się wymówić.Diabeł nalega koniecznie, a on nie chce.Tymczasem przywięzuje donóg łóżka postronek i ciągnie je razem z Brzezickim.Przestrach goopanował, krzyczy z całej mocy:  Chłopcze! Chłopcze! A w głowiechłopca ktoś stoi w bieli, nie puszcza go i mówi: Rzuć tego człowieka, on do piekła jedzie. Jakie ty życie prowadzisz?  mówił diabeł do Brzezickiego  pa-trzą j, oto są wszystkie twoje grzechy od samego urodzenia; otowszystkie twoje ulubione zabawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •