[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokonywał przestrzeń z coraz większą szybkością.Cholerny, głupi Sheyel.Nikt jej nigdy nie słuchał.Rząd świateł mknął po niebie na zachód, w stronę gór.Noc była spokojna, senna,zwyczajna.Jeśli jakaś jednostka wyruszyła Kim na pomoc, jeszcze nie pojawiła się namonitorze radaru.W martwym powietrzu poruszały się tylko pociąg i ścigający ją stwór.AleKim nadal miała znaczną przewagę.Całun zamierzał ją zabić, a ona nie wiedziała, jak przed nim uciec.Układające się w szereg światła zaczęły jedno po drugim gasnąć, poczynając od frontu.Pociąg wjeżdżał w tunel Culbertson.Patrzyła za nim, aż znikł zupełnie.- Pogotowie lotnicze? Jaką długość ma Culbertson?- Dwadzieścia sześć kilometrów, Kim.Dlaczego pytasz?Kiedyś nim jechała.Próbowała sobie przypomnieć jego wnętrze, ale pamiętała tylko, żebyło za ciemno, by cokolwiek widzieć.Sprawdziła rozkład pociągów przyjeżdżających do Eagle Point.Codziennie jezdziło tędykilka lokalnych pospiesznych dowożących ludzi do pracy i osiem dalekobieżnychpasażerskich.Towarowych było więcej, ale ich rozkład jazdy okazał się mniej precyzyjny.Wkrótce miał przyjechać  304" z Worldend na zachodnim wybrzeżu.Frachtowiec.Wiózłflyery, meble i materiały budowlane.Dziewięć wagonów.W pełni zautomatyzowany.Anijednego człowieka.Według rozkładu przyjeżdżał za dwadzieścia minut.Połączyła się z Pogotowiem Lotniczym.- Możecie sprawdzić, czy  304" dziś kursuje, a jeśli tak, to czy nie ma opóznienie?- Pewnie - odparł jeden z ratowników.- Po co?- Zróbcie to dla mnie.Pózniej wyjaśnię.Wywołała na monitor mapę tras magnetycznej lewitacji.Frachtowiec miał nadjechać liniązachodnią.Przez Culbertson.Na otwartej przestrzeni jezdził z szybkością niemal 400kilometrów na godzinę, ale przed przejazdem pod górą zwalniał do 220.- Potwierdzam informacje o pociągu, Kim - odezwał się ratownik Pogotowia.- Dziśjedzie o czasie.- Co do sekundy?- Dlaczego pytasz? Wyjaśniła mu, co zamierzała zrobić.Z gwizdem wciągnął powietrze.Zaczął mówić, żenie mogła, że to zbyt niebezpieczne.Nikt by jej nie pozwolił.Kazał jej lecieć dalej i czekać,aż oni zdołają wyeliminować całun.- Nie uda się wam.Lasery tego nie zniszczą, a mnie się kończy moc i za chwilę znajdę sięna ziemi zdana na łaskę tego potwora.- Dlaczego cię goni?- Nie podobają mu się moje poglądy polityczne.- Kim spojrzała na radio z wściekłością.- Skąd mam wiedzieć.- Na niebie pojawiło siękilka par świateł.- Wasi ludzie już tu są - powiedziała.- Dobra.Leć dalej.Naliczyła cztery policyjne krążowniki.Tym razem trzymały się z dala, strzelając z bronidalekiego zasięgu i cofając się, gdy całun ruszał w stronę któregoś z nich.Z podziwempatrzyła na doskonałą koordynację atakujących.Ostrzeliwali wroga z różnych pozycji.Mimoich wysiłków całun nie odnosił jednak żadnych poważniejszych szkód.Kim skręciła pochylając flyera na skrzydło i ruszyła w stronę tunelu.Za nią czerwone i białe promienie laserów błyskały niczym ostrza szabli.Po chwilizmieniła kierunek i znikły z jej pola widzenia.Jakiś czas leciała w ciemnościach.Niespodziewanie niebo z tyłu rozbłysło światłem.Kanał Pogotowia lotniczego milczał przez kilka minut.Potem znowu usłyszała głos tegosamego mężczyzny.- Wygląda na to, że miałaś rację, Kim.Spróbujemy czego innego.- Czyli czego?- Ataku z kosmosu.Będzie szybciej, gdybyś najpierw wylądowała.Spojrzała na rozciągający się pod nią las.- Nie - powiedziała.- To całkowicie bezpieczne.Poczuła, jak żołądek przewraca się jej na samą myśl o tym.- Na pewno tak, ale temu czemuś chodzi o mnie, nie o flyera.Nic wam nie pomoże, jeślimnie gdzieś przeniesiecie.- Jesteś pewna?- Tak.Nie mam czasu teraz o tym dyskutować.- Przepraszam, wiem, że sytuacja jest trochę napięta.- Właśnie. - Po raz pierwszy mamy do czynienia z czymś takim.- Czyli, że nie macie instrukcji, jak sobie z tym radzić.- Posłuchaj, Kim, robimy wszystko co w naszej mocy.- Aha - powiedziała trochę łagodniej.- Wiem, ale uważam, że numer z tunelem to jedynewyjście.- Według nas nie jest to dobry pomysł.- Macie lepszy?Rozmówca zamilkł.- Potrzebna mi będzie wasza pomoc - powiedziała.- Chwila.- Tylko szybko.Kończy mi się czas.Właśnie przelatywała ponad południowym torem, z którego korzystały pociągipodróżujące między Eagle Point a Terminal City.Tworzyło go magnetyczne pasmo nieszersze niż długość jej ramienia.Na terenach zalesionych zwykle znajdowało się ono nawysokości wierzchołków drzew, podtrzymywane przez solidne, metalowe wsporniki.Kiedypatrzyła na szlak pod odpowiednim kątem, tor odbijał światło księżycowe.Gdyby świeciło słońce, widziałaby całą trasę magnetycznej lewitacji przecinającą las.Poruszającym się z ponaddzwiękową prędkością pociągom towarzyszyły dzwiękowe gromy ipotężne wichry spychające na bok wszystko, co znalazło się w pobliżu toru.Po obu stronachdrzewa i krzewy pochylały się mocno do ziemi, jak najdalej od przejeżdżających wagonów.W rezultacie przypominało to rozstępujące się Morze Czerwone, tylko że wodę zastąpiłyrośliny.Kim odszukała zachodni tor i ruszyła wzdłuż niego w stronę gór.Za Eagle Pointwierzchołki gór zbijały się, tworząc wielką zaporę.Był to najwyższy łańcuch górski planety.Majestatyczne szczyty pokrywał śnieg.Bez tunelu nie dałoby się ich pokonać.Podnóże górnaznaczyły ślady pradawnych ruchów górotwórczych: głębokie kaniony, ostre urwiska iprzepaście.- Halo? Pogotowie? Jesteście tam?Cisza.Wyobraziła sobie rękę zakrywającą mikrofon i kłócących się między sobą ludzi.Pewnie dokądś telefonowali.- Przede wszystkim musicie wyłączyć wszelkie systemy bezpieczeństwa - powiedziała.-Gdyby włączone detektory stwierdziły obecność przeszkody w tunelu, pociąg zostałbyautomatycznie zatrzymany.- W porządku, doktor Kimberly.Skoro się przy tym upierasz. Znali jej tytuł.Już zdążyli ją sprawdzić.- Tak.Posłuchajcie, potrzebuję szczegółowych informacji.Jaką długość ma tunel?Dokładnie.Jakie wymiary? Czy się zakrzywia, a jeśli tak, to w jakim stopniu? O którejwjedzie do niego pociąg? Muszę znać czas co do sekundy.- To może być trudne.- Dlaczego? Powciskaj tam trochę guzików.Według mnie to proste.- Nie w czasie, jaki nam został.- Jak się nazywasz?- Tom.Tom Pace.- Tom, mogę liczyć tylko na ciebie.- Kim - odezwał się Pace - pomyślałem, że powinnaś o czymś wiedzieć.Wezwaliśmywojsko.- Dobrze.Kiedy tu będą?- Najpózniej za godzinę.- Czyli trochę za pózno.Masz dla mnie dane, o które prosiłam?- Właśnie próbuję je zdobyć.Przed sobą miała szarą ścianę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •