[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostawionybez wsparcia, mógłbyś nie przeżyć tej wizyty.Drzwi przychodni otworzyły się znowu i weszła matka zchłopczykiem.Kiedy kobieta udała się za szklane przepierzenie, dorejestratorki, chłopiec zbliżył się do nich i spojrzał na Lię.- Jak ona się nazywa? - zapytał.- Lia - odpowiedział Tanner.- Ja mam na imię John.- Wyciągnął rękę.Na boku jegowskazującego palca i na dłoni widniało kilka szwów.- Bawiliśmy się zBillem stłuczoną butelką i zraniłem się.Rana już się goi, ale tylko głupibawią się stłuczoną butelką.Kelly uśmiechnęła się do chłopczyka.Miał może pięć, sześć lat.Postąpiła naprzód i przyjrzała się szwom.Następnie pokazała mucienką białą linię na własnej ręce.- Ja też przeżyłam podobny wypadek - wyjaśniła.- Miałam wtedytyle samo lat co ty.Brązowe oczy Johna zaokrągliły się z wrażenia.- Czy też musieli ci zszywać ranę?- Oczywiście.Bardzo płakałam.Byłam zła na siebie, że podkusiłomnie wziąć do ręki stłuczone szkło.Nigdy więcej już tego nie robiłam.- Ja nie płakałem - oświadczył z dumą John.Spojrzał na matkę iwzruszył ramionami.- No, może trochę.Kelly rozmawiała z małym chłopcem z niewymuszoną swobodą.Wydawało się, jakby znała go od lat, a nie od zaledwie kilku minut.Matka Johna, która wróciła po niego, uśmiechnęła się przepraszająco.112SR - Przepraszam, on jest taki gadatliwy.- Pani synek jest uroczy - pochwaliła małego Kelly.To jakiś bezsens, pomyślał Tanner.Dlaczego, na Boga, nikt do tejpory nie poderwał Kelly.To niezwykła osoba.Jest nie tylkointeligentną kobietą i cenioną lekarką, ale ma bardzo czułe serce.Kelly różniła się od kobiet, z którymi zazwyczaj przestawał.Gotówbył się założyć o całomiesięczny zarobek, że nie nosiła wyzywającejbielizny.Zaczynał jednak dostrzegać urok naturalnego wyglądu, niemówiąc już o tym, że myśl o Kelly w zwyczajnej bawełnie wielokrotniezakłócała mu sen.- Co za czarujący chłopaczek - zauważyła Kelly, kiedy matkaodeszła z Johnem na drugi koniec poczekalni, gdzie zajęli sięukładaniem puzzli.- Masz wspaniałe podejście do dzieci.Dlaczego nie zostałaśpediatrą?Nie odpowiedziała.Na pozór nie zmieniła zachowania, ale Tannerodniósł wrażenie, że stała się nagle jakaś obca, daleka.- Czy coś się stało? Czy powiedziałem coś niewłaściwego? -zapytał zaniepokojony- Nic się nie stało.- Kelly, powiedz mi prawdę.Dlaczego jesteś zdenerwowana?- Wcale nie jestem.Chciał ją nadal wypytywać, ale nim zdążył się odezwać, pielęgniarkaotworzyła drzwi prowadzące do lekarskiego gabinetu i zawołała:- Lia Malone.- Jesteśmy - odparł z pośpiechem Tanner.Wziął nosidełko odKelly i podniósł się z kanapy.- Tędy - poinformowała go pielęgniarka.Zaprowadziła ich doinnego pomieszczenia, w którym znajdował się stół do badania dziecioraz taka ilość lekarskiego sprzętu, że Tanner znowu się zaniepokoił.- Cześć - odezwała się Ronni, wchodząc do gabinetu.Na sterylnyszpitalny uniform narzuciła biały kitel.- Tylko nic nie mówcie.Przedstawiam sobą obraz nędzy irozpaczy.Mój pierwszy dzisiejszy pacjent zwymiotował na mnie, a niemiałam czasu pójść do domu, aby się przebrać.Mam tutaj zawszezapasowe ubranie, ale w ubiegłym tygodniu inne dziecko zabrudziło jew podobny sposób, a rzeczy jeszcze nie wróciły z pralni.Jak się miewaLia?113SR - Zwietnie - odpowiedział Tanner.- Mam nadzieję, że wszystko znią w porządku.- Nie ma co do tego wątpliwości - odparła Ronni uspokajającymtonem.- Wiem, że pierwsza wizyta z niemowlęciem u lekarza jestdużym przeżyciem dla rodziców, ale z czasem przyzwyczajają się dotego i przestają niepokoić.Kelly oparła się o zamknięte drzwi.- Skoro już mówimy o nerwach, to jak się trzymasz? Ronnizmarszczyła nosek.- Chodzi ci o to, jak się czuję w przededniu ślubu z Ryanem.-Podniosła rękę do góry by pokazać, że nie drży.- Nie mogę uwierzyć,że wkrótce będę mężatką.Jestem niewiarygodnie szczęśliwa, ajednocześnie pełna niepokoju.Ale pierwsze uczucie przeważa.Wiem,że robię dobry wybór.Kocham Ryana i będzie nam ze sobą wspaniale.- O tym przede wszystkim powinnaś pamiętać - zauważyła Kelly.-Powtarzać sobie, że jest to mężczyzna, którego kochasz, a wszystkoinne nie ma znaczenia.- Masz rację - zgodziła się Ronni.- Poza tym, jedyne czego się odemnie wymaga, to słówko  tak".Czy to takie trudne?Obydwie kobiety roześmiały się, ale Tanner im nie zawtórował.Pomyślał znowu, że jego brat jest szczęściarzem; po raz drugi natrafiłna odpowiednią kobietę.Ronni i Ryan są głęboko przekonani, że ichwspólne życie będzie jednym pasmem szczęścia.Ryan tak łatwodokonywał właściwego wyboru, najpierw była to Particia, a terazRonni.Jak mu się to udaje? Skąd on wie, że to jest właśnie kobieta,której szukał, i że z tą, a nie inną powinien się związać? Czy nigdy nieodczuwał wahań ani wątpliwości?Jest to zresztą bez znaczenia, rozważał dalej Tanner.Nie należał domężczyzn, których pociągało małżeńskie życie.Nawet gdyby byłoodwrotnie, to i tak nie widział wokół siebie nadających się do tego celukandydatek.Popatrzył na Kelly.Wiedział już, że byłaby prawdziwym skarbemdla mężczyzny.Dostrzegał jednak, że różnią się społeczną pozycją.Pocóż więc pożądać czegoś, co jest nie do osiągnięcia.Pozostaną zatem tylko słowa, powiedział sobie.Słowa, którepowtarzał nie raz i nie dwa.Słowa, które naglę zabrzmiały dla niegodziwnie fałszywą nutą.114SR ROZDZIAA 10Zupełnie nie rozumiem, dlaczego jestem taka zdenerwowana -zastanawiała się Ronni, składając po raz trzeci nocną jedwabnąkoszulkę przybraną kremową koronką.- Przypuszczam, że powodemtego jest, no wiecie, nie muszę wam tłumaczyć.Kelly i Alex spojrzałyna siebie porozumiewawczo.115SR - Może się mylę - odezwała się przekornie Alex - ale uważam, żepowodem jest zbliżający się ślub.A jakie jest twoje zdanie, Kelly?- Myślę, że masz rację - odparła zapytana.- Czy udało ci się zdrzemnąć chociaż trochę? Ronni opadła nałóżko i ukryła twarz w dłoniach.- Miałam zamiar spędzić ostatnią noc tutaj, w swoim mieszkaniu.Tak go pięknie niedawno odnowiłam.- Wskazała na gustownieurządzoną sypialnię.- Chciałam zachować starą tradycję i nie oglądaćpana młodego w dniu poprzedzającym ślub.Ale tak sięprzyzwyczaiłam do nocowania w  stróżówce" Ryana, że moje łóżkowydało mi się zimne i odpychające.Poza tym tęskniłam za nim.Opuściła ręce na kolana.- Przypuszczam, że po części denerwuję się dlatego, że jest to mójpierwszy ślub.Co będzie, jeżeli instytucja małżeńska mi się niespodoba?Kelly zrobiła zniecierpliwioną minę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •