[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drugie pudełko, trochę mniejsze i zczerwonym guzikiem, wsunął pod nos jęczącemu, jak do powąchania, i rzekł:- Na karku masz ładunek wybuchowy, maleńki, ale podciąłby czaszkę.Impulselektryczny wysłany tym nadajnikiem uruchomi zapalnik na odległość kilkuset metrów.Idzdo bramy, otwórz ją, potem otwórz drzwi do garażu i wróć tutaj.Przez otwartą bramę wtoczył się, objechał dom i zniknął w garażu samochódosobowy.Siedziało w nim pięciu mężczyzn: Lerocque, van Hongen, Gurt i bracia Clayton. Mina wziął klucz od kajdanek, który znalazł u mężczyzny noszącego śmierćprzyszpiloną do karku, i z odbezpieczonym pistoletem ruszył po schodach.Był już bliskopoddasza, gdy dogonił go Fritz.- Panie Lerocque, ja to zrobię!- Pan wybaczy - odpowiedział  Mina - to zbyt niebezpieczne.Tam może się czaićktóryś z tych Korsykanów. - Moje ryzyko.Zresztą pan wie, że tam jest tylko ona, obserwowaliśmy ich, w domuzostał duet.- Nic z tego, proszę zejść na dół!Zamiast zejść na dół, van Hongen przeskoczył dwa stopnie w górę, tarasującLerocque'owi schody.- Panie Lerocque! Dotychczas nie wtrącałem się, strona czysto wojskowa jest pańskądziałką, nie może pan narzekać.- Mogę - przerwał mu Lerocąue - zajął pan podczas tej wyprawy miejsce jednego zmoich chłopców, który przydałby mi się o wiele bardziej!- Nie mam zamiaru wysłuchiwać takich uwag! - odpowiedział van Hongen.- Panzapomina, kim pan jest! Wykonawcą, który dostał ode mnie angaż, któremu płacę jak Krezusi którego mogę wyrzucić na zbitą mordę w każdej chwili, nawet teraz, a dowództwowojskowe oddać komuś innemu, na przykład Gurtowi! Jeśli pan Jervis, z którym to ustaliłem iktóremu też płacę, nie wyjaśnił tego w sposób wystarczająco klarowny, to wyjaśniam to panututaj, osobiście, i niech to będzie ostatni raz! Obiecuję, co już obiecałem w rozmowie z sirJervisem: nie mam zamiaru uszczuplać pańskich kompetencji marszałka, oni wszyscy są podpańskim dowództwem, ale panu nie wolno kwestionować moich praw monarszych, pan mniepodlega! Klucz!Lerocque położył klucz na wyciągniętą dłoń van Hongena, zgrzytając zębami.- Niech pan chociaż wezmie pistolet.- %7łebym się postrzelił w kolano? To wstyd, wiem, panie Lerocque, ale cóż mogęzrobić będąc takim antytalentem do spluw? Muszę ich unikać.Pamięta pan, co wyprawiałemna poligonie, lepiej nie próbujmy znowu.Uśmiechnął się i pokonał kilka ostatnich stopni dzielących go od korytarzyka napoddaszu, gdzie czekała panna Nyakobo.Nie chcąc być wojownikiem, która miota ogień iprzyjmuje ogień, chciał być wojownikiem malowanym, który zgarnia największy kawał tego,co się piekło na ogniu; wiedział, że laur nie przypada nadstawiającym bohatersko pierś podkule, lecz umiejętnie pod ordery.Tak sobie o nim pomyślał Lerocque.Różnica między ludzmi a zwierzętami jest żadna; można to przeczytać w księdzeKohelet Starego Testamentu lub zaobserwować.A jeśli tak jest w istocie, kobiety i tuprzodują - posiadają instynkt.Przynajmniej niektóre; pozostałym brak zwierzęcego instynktu,dlatego zle kończą, omotane bądz uśmiercane, jak ta kobieta spod Ajaccio, którą piorun dosięgnął poprzez błękit wypacykowany nad przystanią jeziora Neuchatel.Córka prezydenta Tangalandu posiadała instynkt.Zwykle kajdanki zaczepione o łóżkowięziły jej przegub, lecz czasami skuwano Nelinie przeguby obu rąk, zalepiając przy tym ustataśmą do opatrunków, żeby nie mogła krzyczeć.Domyślała się wtedy, że coś na zewnątrzwzbudziło niepokój kidnaperów, ale jak każda ich czynność i to przeszło w rutynę, nie budzącżadnych emocji.Tym razem, gdy podszedł do niej Arnold (znała już imiona wszystkichporywaczy) i przylepił jej plaster na twarz, a potem skuł kajdankami drugi przegub, uczułaprzyspieszone bicie serca i cierpnięcie skóry, jak w obliczu nagłego wybuchu lub jakby ziemiazaczynała drżeć.Tam na dole działo się coś niezwyczajnego.Biegły minuty, a ona wsłuchiwała się w ciszę, która była niezwykłą ciszą, odmierzanącoraz gorętszym tętnem na skroniach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •