[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziała,jak poprowadzić rozmowę, nie chciała też, aby stracony został do-bitny monolog Bessy, postanowiła więc sięgnąć do torebki i wyjęłatrzy zdjęcia rozciągniętej na łóżku Dorothy Samenov, której towa-rzyszyła pozująca do aparatu zakapturzona postać.Podała je Lindzie. Chciałabym, żeby mi panie powiedziały, czy rozpoznają za-kapturzonego mężczyznę albo czy wiedzą, gdzie zostały zrobione tezdjęcia. Boże. szepnęła Mancera patrząc na pierwszą fotografię.Pokręciła głową, zmarszczyła czoło i obejrzała wszystkie po kolei.Zachowywała się przy tym, jakby jeszcze nigdy w życiu nie widziałapodobnych scen.Na jej twarzy odmalowały się kolejno różne uczu-cia  zaskoczenie, ciekawość i współczucie dla Dorothy, której ciałow świetle flesza taniego aparatu zdawało się pozbawione krwi jaktruchło.Po obejrzeniu podawała zdjęcia Bessie.Kiedy, wyrazniewstrząśnięta, podała jej ostatnie, sięgnęła po kawę i papierosa. Janic nie rozpoznaję.Skąd to pani ma? Znalezliśmy w szufladzie komody w sypialni Dorothy. Nie.nic mi nie mówią.Przykro mi.naprawdę. Bessa była znacznie bardziej opanowana.Popatrzyła na zdjęciaobojętnie, rzeczowo, pokręciła głową i podała fotografie Terry.Ter-ry była nimi zaskoczona. No tak. powiedziała przekrzywiając głowę przy trzecimzdjęciu. To mieszkanie Mirel Farr.To jej  lochy.Palma wbiła w nią wzrok. Mirel Farr? Tak jest.Jest zawodową domina.Dennis Ackley znał ją.Byłakiedyś dziewczyną jednego z jego kumpli. Jak się nazywał?Terry odchyliła głowę do tyłu i zmrużyła oczy, aby się zasta-nowić. Barber.Barbish.Coś tam Barbish. Clyde? Tak, zgadza się! Clyde Barbish. Czy Dorothy często chadzała do tej Mirel Farr?  Palma stara-ła się nie okazywać podniecenia. Nieczęsto. Terry pokręciła głową i znów popatrzyła na zdję-cia. Myślałam dotychczas, że nigdy tam nie była.Chadzali do niejDennis, Barbish i Reynolds, ale nigdy nie słyszałam, że Dorothy też.Może to tylko po prostu nigdy nie wyszło na jaw. Wstała i oddałazdjęcia Palmie. Czy Reynolds znał Barbisha? Oczywiście.Reynolds łaził z nimi wszędzie.On tylko miesz-ka w elegantszej części miasta, ale charakter ma tak samo obleśny jak oni.Palma nie była w stanie uwierzyć w swe szczęście. Czy wie pani, jak mogłabym się z nią skontaktować? Nie wiem, ale jeśli ma pani notes i rzeczy Dorothy, znajdzieją pod kodem Alyson.Palma zanotowała, potem wyjęła z torebki dwie wizytówkii położyła je na stoliku. Gdyby któraś z pań usłyszała, że Bernadine Mello była jednakzwiązana z grupą, chętnie bym o tym porozmawiała. Popatrzyła naTerry. Dziękuję za pomoc.Może się zdarzyć, że będę jeszczechciała z którąś z pań porozmawiać. Wstała. Proszę bez wahaniado mnie dzwonić w każdej sprawie.O dowolnej porze.Jeżeli mnienie będzie, proszę zostawić mi wiadomość w domu albo w pracy.Do drzwi odprowadziła ją Linda i kiedy wyszły na werandę,zamknęła za nimi drzwi. Przepraszam, że. zaczęła niepewnie  wczoraj wieczór za-chowałam się może nieco.zbyt poufale.Powinnam być mądrzejsza,ale składam to na karb tego, że zanim pani przyszła, trochę za dużowypiłam.Palma uśmiechnęła się do niej. Nic się nie stało.Nie wałkujmy tego.Mancera uniosła brewi kiwnęła z uznaniem głową. Nie chcę pani odstraszyć.Chciałabym, byśmy pozostaływ przyjazni. Ja też. Pożegnanie było najzupełniej poprawne, co sprawiło Palmieogromną ulgę.Już nieraz czuła podobne napięcie w kontaktachz mężczyznami, ale jeszcze nigdy z kobietą: koniecznie musiałapowiedzieć sobie, że ich kontakt opiera się nie na seksie, lecz naprzyjazni.Była zaskoczona, przypominając sobie, jak często miaław życiu do czynienia z podobną sytuacją i jak trudne jest osiągnięciew tym zakresie obopólnej ugody.Myśl o geście Lindy szybko jednak została zepchnięta na bokprzez podniecenie, wynikające z łańcucha pomysłów, dla którychkatalizatorem były słowa Bessy.Idąc szybkim krokiem, Palma pró-bowała poukładać kawałki łamigłówki, stworzyć teorię, do której bypasowały i która wyjaśniłaby sprzeczność poszczególnych dowo-dów, co coraz bardziej doskwierało Palmie. Rozdział czterdziesty pierwszyTeraz, kiedy śmierć kobiet wyszła na jaw, wszyscy dziennika-rze grzebali w ich życiorysach, zajmowali się  śledztwem , odpyty-wali świadków, tropili rodziny ofiar i generalnie mącili detektywomwodę.Gazety publikowały całostronicowe artykuły o ofiarach,oczywiście ze zdjęciami i fragmentami życiorysów oraz mapkami,na których zaznaczono miejsca, gdzie znaleziono ciała.Liczba zabójstw w tak krótkim czasie oraz fakt, że ofiary nale-żały do klasy średniej, wywołały takie zainteresowanie, że łącze doodbierania informacji od ludności nie milkło ani na chwilę.Childsi Garro zrezygnowali z wyjazdu do Houston Yacht Club, gdzie mielisprawdzić alibi Teda Lesko, i zabrali się za przeglądanie protokołów.Kiedy Palma przyjechała do wydziału, Cushing i Boucher wróciliwłaśnie z kolejnej rundy sprawdzania nazwisk z notesu Samenov.Ktoś przyniósł kanapki i wszyscy poszli do gabinetu Frischa nazaimprowizowaną odprawę.Palma właśnie skończyła opowiadać o rozmowach z doktor Ali-son Shore oraz Terry i rozglądała się po obecnych.Cushing zjadłjedynie kilka solonych chipsów, wyraznie preferując  podrasowanącolę, a Haws, który przed chwilą spałaszował kanapkę Cushingaz szynką i serem, kończył właśnie połowę kanapki Marleya.Garro,zamiast jeść, palił papierosa, a Leeland  obłożony notatnikami konsumował hamburgera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •