[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jenneen stopniowo siÄ™ rozluzniaÅ‚a.Ranek ciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ nieznoÅ›nie; dopiero za ósmym podejÅ›ciem udaÅ‚o jej siÄ™ bezbÅ‚Ä™dnie zacząć program dokamery.WiedziaÅ‚a, że Brian jest zaskoczony, choć nie zrobiÅ‚ na ten temat żadnej uwagi; zawsze wystarczaÅ‚yjej najwyżej dwa ujÄ™cia.W czasie przerwy na lunch postanowiÅ‚a pójść na spacer.ByÅ‚a zbyt zdenerwowana, żeby siedzieć z zespoÅ‚em ioddawać siÄ™ bzdurnym pogawÄ™dkom.Dzisiejszy list zaniepokoiÅ‚ jÄ… bardziej, niż siÄ™ spodziewaÅ‚a.CzuÅ‚a, żesamego Matthew byÅ‚aby w°stanie kontrolować, ate nie wtedy, gdy byÅ‚ podpuszczany przezdwudziestojednoletniÄ… intrygantkÄ™.To już inna sprawa.A zważywszy, że Maggie pochodziÅ‚a z jej rodzinnegomiasta, doprawdy trudno byÅ‚o czuć siÄ™ bezpiecznie.Co mogÅ‚a zrobić? Wciąż nad tym myÅ›laÅ‚a i nic niepotrafiÅ‚a wymyÅ›lić - mieli jÄ… w garÅ›ci.PrzypomniaÅ‚a sobie, kiedy ostami raz widziaÅ‚a Matthew.WdarÅ‚ siÄ™ wtedy do jej mieszkania.Jenneen pÅ‚akaÅ‚a,rozpaczliwie potrzebowaÅ‚a z kimÅ› porozmawiać.PróbowaÅ‚a mu powiedzieć o Kate, próbowaÅ‚a trafić do tejdrugiej strony jego natury, do tego Matthew, który kiedyÅ› jÄ… kochaÅ‚.Ale on jÄ… wyÅ›miaÅ‚.SpytaÅ‚, czy wreszciesiÄ™ przekonaÅ‚a, jakÄ… jest wrednÄ… sukÄ….ZdradziÅ‚a nawet swojÄ… najbliższÄ… przyjaciólkÄ™.Dlaczego? SamodpowiedziaÅ‚ na to pytanie: bo byÅ‚a zazdrosna.Bo miaÅ‚a wobec Kate perwersyjne zamiary, a taki zboczonyumysÅ‚ jat jej potrafi myÅ›leć tylko o jednym.BÅ‚agaÅ‚a go, by przestal, prosila by jÄ… zrozumiaÅ‚ i pomógÅ‚ jej, ale W jego oczach nie wyczytaÅ‚a współczucia, jedynie drwiny.W koÅ„cu daÅ‚a mu pieniÄ…dze, po które przyszedÅ‚, izostawiÅ‚ jÄ… w spokoju.SzÅ‚a powoli i myÅ›laÅ‚a o Kale.Bardziej niż czegokolwiek innego pragnęła być z niÄ… teraz i opiekować siÄ™ niÄ….ChciaÅ‚a objąć Kate, przeprosić i bÅ‚agać o przebaczenie.MarzyÅ‚a, by usÅ‚yszeć jej Å‚agodny gÅ‚os mówiÄ…cy, żewszystko bÄ™dzie dobrze.%7Å‚e nigdy nie jest aż tak ile, jak siÄ™ czÅ‚owiekowi wydaje, i że za nic jej nie wini.Tylkoże Kate byÅ‚a dla Jenneen nieosiÄ…galna.PodniosÅ‚a wzrok i stwierdziÅ‚a, że znajduje siÄ™ przed Cromwell Hospital.PatrzyÅ‚a na niebieskie rolety woknach, zastanawiajÄ…c siÄ™, za którÄ… z nich jest Kate.ChciaÅ‚a wejść do Å›rodka, ciÄ…gnęło jÄ… tam, ale wiedziaÅ‚a, żenie może tego zrobić.Co wieczór dzwoniÅ‚a do Ellamarie Å‚ub Ashley, żeby siÄ™ dowiedzieć o zdrowie Kate,sama jednak nie oÅ›mieliÅ‚a siÄ™ jej odwiedzić.Już niedÅ‚ugo, jak mówiÅ‚a Ashley, Kate miaÅ‚a wrócić do domu.Poprawa jej zdrowia nastÄ™powaÅ‚a wprawdzie powoli, ale wszystko szÅ‚o ku lepszemu.Jenneen nie pytaÅ‚a, czyKate o niej wspomina.ZnaÅ‚a odpowiedz na to pytanie.ZakrawaÅ‚o na ironiÄ™, jeÅ›li w ogóle istniaÅ‚ ktoÅ›, do kogo Jenneen mogÅ‚aby siÄ™ zwrócić o pomoc i znalezćzrozumienie, to tym kimÅ› byÅ‚a Kate.Jenneen uÅ›wiadomiÅ‚a to sobie ze zdumieniem.SzukajÄ…c wsparcia izachÄ™ty, zazwyczaj zwracaÅ‚a siÄ™ do Ellamarie, lecz wiedziaÅ‚a, że wÅ‚aÅ›nie Kate przeżywaÅ‚a rozterki isamotność podobne do tych, które teraz byÅ‚y jej udziaÅ‚em.OdeszÅ‚a sprzed szpitala i wracaÅ‚a przez Cromwell Road w stronÄ™ Earls Square.Kilku przechodniów obrzuciÅ‚ojÄ… zaciekawionynu spojrzeniami.Nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że ma twarz mokrÄ… od Å‚ez.Po pewnym czasie zatrzymaÅ‚a siÄ™ i rozejrzaÅ‚a wokół siebie.Serce zaczęło jej bić szybciej, czuÅ‚a corazsilniejszy zawrót gÅ‚owy.Przed oczyma stanęła jej twarz Matthew, Å›miejÄ…cego siÄ™ z niej szyderczo; potemtwarz Kate, z której mogÅ‚a wyczytać wszystkie uczucia.NastÄ™pnie ujrzaÅ‚a paniÄ… Green, popychajÄ…cÄ… jÄ…bezlitoÅ›nie do zachowaÅ„ tak upodlajÄ…cych, że Jenneen trudno byÅ‚o nawet o nich myÅ›leć.Kolejnymipostaciami w tym przerażajÄ…cym korowodzie byli rodzice - wiedzieli wszystko, bo ich oczy byÅ‚y peÅ‚ne bólu z powodu wstydu i upokorzenia, jakie zgotowaÅ‚a imcórka.Pózniej znów pojawiÅ‚a siÄ™ twarz Kate, po niej Matthew; byli tam wszyscy, patrzyli na niÄ…nieruchomym wzrokiem, patrzyli i czekali.Ci, których życie już obróciÅ‚a w ruinÄ™, i ci, których dopiero miaÅ‚azniszczyć.ByÅ‚o za pózno, żeby coÅ› zmienić.Nie miaÅ‚a siÄ™ już gdzie zwrócić.Obok przejeżdżaÅ‚y z Å‚oskotem ciężarówki; samochody pÄ™dzÄ…ce z szybkoÅ›ciÄ… sześćdziesiÄ™ciu lubsiedemdziesiÄ™ciu mil na godzinÄ™ wzbijaÅ‚y wokół niej tumany kurzu.Zamknęła oczy, ale te twarze dalej tambyÅ‚y, patrzyÅ‚y i czekaÅ‚y, podczas gdy ona wsÅ‚uchiwaÅ‚a siÄ™ w uliczny szum.Wolno otwarÅ‚a oczy,przyÅ›pieszony rytm serca wzmógÅ‚ krążenie krwi i rozjaÅ›niÅ‚ jej umysÅ‚.Już siÄ™ nie baÅ‚a.Wszystko zaczęło siÄ™wydawać takie proste.CzuÅ‚a, że porusza siÄ™ jak we Å›nie, wolno i z rozmysÅ‚em.PanujÄ…cy wokół haÅ‚as przeszedÅ‚ w kakofoniÄ™mistycznych, niezrozumiaÅ‚ych dzwiÄ™ków, jakby dochodziÅ‚ znad powierzchni bardzo gÅ‚Ä™bokiego basenu.Amimo to byÅ‚.PrzypominaÅ‚o to zapadanie w niespokojny sen, gdzie odlegÅ‚e dzwiÄ™ki raz rozlegajÄ… siÄ™ gÅ‚oÅ›niej,raz zamierajÄ….PrzyciÄ…gaÅ‚a jÄ… jakaÅ› dziwna siÅ‚a, podszeptujÄ…ca jej miÄ™kko, że wszystko bÄ™dzie dobrze.A potem JenneenstaÅ‚a, jak gdyby oddzielona od wÅ‚asnego ciaÅ‚a, patrzyÅ‚a na siebie i uÅ›miechaÅ‚a siÄ™ z radoÅ›ciÄ…, że już wkrótcebÄ™dzie po wszystkim.Zniknie Matthew i pani Green.Nie bÄ™dzie już odrzucona i samotna.Wystarczy jedenkrok.RozlegÅ‚ siÄ™ przerazliwy pisk opon i ostry dzwiÄ™k klaksonu.OczekiwaÅ‚a bólu, pragnęła go.Zaraz bÄ™dzie powszystkim.zaraz.MiaÅ‚a Å›ciÅ›niÄ™te ramiona, tak mocno, że z trudem mogÅ‚a oddychać.JfeewróciÅ‚a siÄ™ na plecyi patrzyÅ‚a w niebo, widziaÅ‚a przepÅ‚ywajÄ…ce chmury.Wokół panowaÅ‚a cisza.CaÅ‚y czas obserwowaÅ‚a chmury, przepÅ‚ywajÄ…ce majestatycznie tam w górze.Niezdobyte podniebne szczyty,jedne szare, inne biaÅ‚e.Potem pojawiÅ‚y siÄ™ twarze, zaniepokojone, wystraszone.PodnosiÅ‚y jÄ… czyjeÅ› rÄ™ce,usÅ‚yszaÅ‚a jakieÅ› gÅ‚osy - ktoÅ› coÅ› do niej mówiÅ‚.OszoÅ‚omiona mrugaÅ‚a oczami.PróbowaÅ‚a skupić wzrok na tych twarzach, ale znikaÅ‚y, uciekaÅ‚y od niej, by pochwili znowu siÄ™ Pokazać.CzuÅ‚a dotyk jakichi delikatnych dÅ‚oni; uspokajajÄ…cy gÅ‚os dotarÅ‚ do jej mózgu.ObróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ izobaczyÅ‚a klÄ™czÄ…cÄ… obok niej kobietÄ™.WiedziaÅ‚a, że powinna jÄ… znać, ale nie mogÅ‚a zebrać myÅ›li.- ProszÄ™ wezwać karetkÄ™ -mówiÅ‚ ktoÅ›.-OprzytomniaÅ‚a.SpróbowaÅ‚a siÄ™ podnieść.- Nie - jÄ™knęła ledwo dosÅ‚yszalnie.- ProszÄ™, nie.Kobieta podtrzymywaÅ‚a jÄ… za ramiona.Jenneen oparÅ‚a siÄ™ o niÄ….Czy to byÅ‚a Kate?Jenneen? - odezwaÅ‚a siÄ™ nieznajoma.- Jenneen? Jenneen spojrzaÅ‚a na niÄ….Tak, znaÅ‚a jÄ…, ale skÄ…d?- MuszÄ™ wracać do pracy - niepewnym gÅ‚osem powiedziaÅ‚a Jenneen.- BÄ™dÄ… na mnie czekać.Nie mogÄ™znowu siÄ™ spóznić.- Ciii.Wzywamy karetkÄ™.- Nie - zaprotestowaÅ‚a Jenneen.- Nie trzeba.Nic mi nie jest, naprawdÄ™, nic mi nie jest.- UsiÅ‚owaÅ‚a wstać.Nogi nie chciaÅ‚y jej unieść, ale zaraz ktoÅ› jÄ… podtrzymaÅ‚.PozwoliÅ‚a siÄ™ zaprowadzić na chodnik.WirowaÅ‚o jej w gÅ‚owie, baÅ‚a siÄ™, że zemdleje.Nie mogÅ‚a zemdleć, musiaÅ‚a siÄ™ trzymać.- ProszÄ™ mnie zabrać do domu - poprosiÅ‚a.- ProszÄ™ mnie zawiezć do domu.ZobaczyÅ‚a, że ta kobieta odwraca siÄ™ i rozmawia z jakimÅ› czÅ‚owiekiem.Jenneen widziaÅ‚a jego twarz - byÅ‚abiaÅ‚a ze strachu.Nie odrywaÅ‚ od niej oczu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •