[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chloe Greshammusi znalezć męża.i toszybko.- Co teraz zrobimy? - zapytała.- Nie pozwolimy, żeby mu touszło na sucho, prawda?- Co proponujesz? - Uśmiechnął się nieznacznie, widząc za-jadły wyraz jej twarzy.- Nie sądzę, aby pozwolił ci podejść na tyleblisko, byś mogła wbić mu nóż między żebra.jan+ponausoladnacs - Spalmy jego stogi siana - zaproponowała szybko.- Odpo-wiemy mu pięknym za nadobne.ale nie zrobimy nikomu krzyw-dy - dodała, a wjej oczach znowu zalśniły łzy.- Co by było, gdybyśspał, albo gdybyśmy się nie obudzili? Albo gdybyśmy przybiegli zapózno?- Nic takiego się nie zdarzyło - powiedział uspokajająco.- Nierozmyślaj, co by było, gdyby.dziewczyno.- Dla Rosynanta byłoza pózno.- Dla Rosynanta już od dawna było za pózno.- Wstał nagle,a w jego głosie pojawił się całkowicie nowy ton.- Wyglądasz jakkominiarz.Nie możesz położyć się do łóżka w takimstanie.- Co masz na myśli? - zapytała, ale Hugo wyszedł już z kuch-ni.Chloe przysypiała na krześle, od czasu do czasu popijając her-batę, aż opróżniła cały kubek do ostatniej kropli.- Nie utrzymamsię na nogachani chwili dłużej.- Ziewnęła.- Utrzymasz się, bo musisz się umyć - odezwał się Hugo oddrzwi.Trzymał w ręce brązowy aksamitny szlafrok, gruby ręczniki mydło.- Chodz, dziewczyno.- Skinął na nią.- Będzie trochę zimno,ale szybko się z tymuporamy.- O czym ty mówisz? - Zaniepokoił ją dziwny błysk w jegooku.- Zaraz się przekonasz - odparł, oczy rozbłysły mu jeszczebardziej i uśmiechnął się tajemniczo, co tylko wzmogło jej podej-rzliwość.Samuel wstał.- Idę spać - powiedział, widząc, cosię święci.- O nie, nie odchodz, Samuelu.- Chloe wyciągnęła rękę, żebygo zatrzymać.Spojrzał na nią i pokręcił głową.- Pan Hugo ma rację.Wyglądasz panienko jak kominiarz.Niebyłabyś brudna, gdybyś czekała przed stajnią.jan+ponausoladnacs - A myślałam, że jesteś po mojej stronie - poskarżyła sięChloe.Samuel wyszedł z kuchni, chichocząc.- No chodz, dziewczyno.- Hugo znowu na nią skinął.- Czasna kąpiel.Chloe stała w miejscu, trzymając się oparcia krzesła i patrzącpodejrzliwie na swojego opiekuna.Bez pośpiechu ruszył w jejstronę.Chloe się cofnęła.- Cochcesz zrobić?- Wstawić cię pod pompę - odparł szybko i bez trudu chwyciłją na ręce.- Przecież jest zimno! - piszczała Chloe.- Całkiemciepła noc - powiedział, jakby chciał dodać jej otu-chy, ale wtaki sposób, że wcale nie poczuła się pewniej.- Zostawmnie.Chcę iść do łóżka, Hugo!- Ależ pójdziesz.pójdziesz.Wszystko w swoimczasie.-Wy-niósł ją na dwór.- Awłaściwie obydwoje pójdziemy za chwilę dołóżka.Słysząc to, Chloe przestała wierzgać.Pomimo zmęczeniai dramatycznych wydarzeń znalazła jeszcze ochotę na to, co mogłaoznaczać taka obietnica.- Może zagrzejemy wodę i wykąpiemy się jak należy? - zapro-ponowała ostrożnie.- To by za długo trwało.- Postawił ją przy pompie, ale nadałprzytrzymywał za ramię.-I nie dowiedziałabyś się, jakie są konse-kwencje upartego i samowolnego zachowania.Jeśli wpadasz wsamśrodek piekła, to musisz się usmarować jak kominiarz.- Puścił jejramię, zdjął koszulę przez głowę.Stanęła zupełnie naga w blaskuksiężyca.- A kominiarze myją się pod pompą - oświadczył i zacząłpompować.Chloe wrzasnęła, gdy opryskał ją strumień zimnej wody.Rzu-cił jej mydło.- Wyszoruj się!jan+ponausoladnacs Chloe pomyślała, że mogłaby uciec od tej zimnej wody i ukryćsię w domu, ale gdy brud zaczął spływać po jej skórze, uznała, żenie ma innego wyboru jak tylko znieść tę karę.Przez kilka chwiltańczyła dziko pod pompą, próbując się rozgrzać, a potem wzięłamydło i zaczęła się energicznie szorować.Hugo przyglądał się z rozbawieniem i czuł, że gwałtowniewzbiera w nimpożądanie.Wirowanie jej szczupłego ciała, oblane-go srebrnym światłem księżyca, wystawiłoby na pokuszenie nawetmnicha.Gorączkowo się spieszyła, by mieć to już za sobą, toteżwjej ruchach nie było ani udawania, ani uwodzenia, co wydało musię jeszcze bardziej podniecające.- Nienawidzę cię! - krzyknęła, rzucając mydło na ziemię.-Przestań pompować, jestemczysta!Puścił rączkę pompy, nie przestając się śmiać.- Zachwycający spektakl, dziewczyno.- Nienawidzę cię - powiedziała, szczękając zębami.Pochyliłagłowę i wycisnęła wodę z mokrych włosów.Zarzucił jej grubyręcznikna ramiona.- Jeszcze nigdy nikt nie kusił mnie w taki sposób.- Wycie-rał ją energicznie szorstkim ręcznikiem, wlewając życie i ciepłowzmarzniętą, czystą skórę.- Nie miałamzamiaru cię kusić - narzekała, ale już nie tak os-tro, bo komplement wydał jej się całkiemmiły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •