[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owinęła się nią i wolnym krokiemwyszła z pokoju, kołysząc biodrami. - Zadzwoń do Tristana! - zawołałem za nią, zanim zamknęła drzwi.Wziąłem głęboki wdech nosem, po czym wolno wypuściłem powietrze, przeciągającsię.Odprężyłem się całkowicie, dopiero kiedy wyczułem, że Mira weszła do innego pokoju wdalszej części korytarza.Sądząc po potędze mocy, która sączyła się z tego kierunku, mogłemsię założyć, że to pokój Ryana.Czarodziej musiał Mirę czymś zająć, kiedy na kilka godzinzasnąłem.Wsunąłem nóż z powrotem pod poduszkę, położyłem się na łóżku i naciągnąłemprześcieradło na brzuch.Druga poduszka ciągle pachniała Mirą.Zamknąłem oczy, ale jejobraz wirował mi przed powiekami, naśmiewała się ze mnie.Nie chciałem o niej myśleć, ajeszcze mniej o tym, jak ucisk w mojej piersi błyskawicznie zelżał, kiedy zobaczyłem jąleżącą obok mnie, bezpieczną i uśmiechniętą.Nie widziałem jej od trzech miesięcy, ale reakcja mojego ciała była natychmiastowa.Uwielbiałem mię lilii dotyk jej rąk i jej głęboki śmiech, kiedy była rozbawiona.Myśl o tym,żeby wsunąć się pod prześcieradło i przycisnąć jej ciało do swojego, była kusząca.Mira mogła się wydawać piękną kobietą, wesołą i pełną życia, ale zawsze było w niejteż coś ekscytującego; zimny, rześki dotyk mocy podążającej za nią, dokądkolwiek sięudawała, ledwie skrywana grozba, nie kontrolowana energia nadciągającej burzy.Kiedybyłem w jej towarzystwie, krew mi tętniła w żyłach, a włoski na rękach stawały dęba odenergii, która między nami iskrzyła.Po raz pierwszy od stuleci, nie chciałem nawet ich liczyć, czułem, że żyję, kiedy onabyła w pobliżu.Zanim poznałem Mirę, byłem pustą skorupą stwarzającą pozory normalnegożycia i tylko kiedy polowałem, czułem chwilowy przypływ adrenaliny.Tymczasem wtowarzystwie Miry życie stawało się emocjonalną kolejką górską, pełną złości, frustracji,niespodzianek, przerażenia, ale też radości.Była jednak wampirem.Potworem.Bezduszną zabójczynią.W każdym razie towłaśnie usiłowałem sobie wmawiać, ale im dłużej ją znałem - im więcej wiedziałem o jejświecie - tym trudniej było mi w to wierzyć.Nie zabijała ludzi.Mogła się nimi zabawiać iprowadzić swoje gierki, ale ich nie zabijała.I nawet jeżeli nie chciała się przed sobą do tegoprzyznać, troszczyła się o bezpieczeństwo Tristana.Mogłem sobie bez trudu wyobrazić Bodhiego, jak kręci głową ze swoimwszystkowiedzącym uśmieszkiem.Wędrowałem z tym łysym, krzywonogim Cyganem przezprawie dwie dekady.W tym czasie on i jego bliscy stali się dla mnie rodziną, Był pierwszym,który próbował mnie skłonić, abym wybaczył sobie to, że się urodziłem.Był równieżpierwszym, który mi uświadomił, po stracie jednego ze swoich synów, że wampiry są wcieleniem zła.Bodhi przypomniałby mi, że nie ma nic złego w podziwianiu piękna i gracjitygrysa bengalskiego, jednak nie należy sądzić, że da się go zmienić w pieska pokojowego.Taki pupilek wyrwałby serce swojemu panu, bez względu na podziw, którym jest darzony.Patrząc w sufit, westchnąłem i splotłem ręce pod głową.Może Mira miała rację, możepotrzebowałem seksu.Od bardzo dawna nie byłem z kobietą.Możliwe, że mój pociąg doMiry wiązał się po prostu z narastającym napięciem seksualnym, ale nie miałem zamiarurozładować go z nią, niezależnie od tego, jak bardzo była pociągająca.Byłem zmęczony rolązabawki w rękach potężnych indywidualności. Rozdział 5Coś ponownie wyrwało mnie ze snu po nie całych czterech godzinach.Leżąc naplecach, uwolniłem moce i odkryłem, że za drzwiami jest James.Wypuściłem nóż z ręki ipowlokłem się przez pokój, przecierając oczy, aby się rozbudzić.Udało mi się wykraśćprawie siedem godzin snu.Ponieważ oboje, i Mira, i Ryan, byli w mieście, miałemnieprzyjemne przeczucie, że w najbliższym czasie nic lepszego nie było mi pisane.Kiedy otworzyłem drzwi, młody mężczyzna uśmiechnął się do mnie i wszedł dopokoju, zupełnie nie zwracając uwagi na moją skwaszoną minę.James miał niewiele ponadtrzydzieści lat, brązowe włosy i szczupłą twarz.Został mi przydzielony jako asystentniespełna rok temu i obaj nadal przyzwyczajaliśmy się do tego układu.Zawsze pracowałemsam, ale musiałem mieć kogoś w Temidzie, kto organizował moje podróże, zakwaterowanie,dostarczał mi informacji, zajmował się pieniędzmi i innymi drobiazgami.Jednak z mojego punktu widzenia chodziło o coś więcej niż podstawowe potrzeby.James był moim łącznikiem ze światem ludzi.Przypominał mi, co oznacza być człowiekiemw XXI wieku, a to wcale nie było dla mnie najłatwiejsze do zapamiętania.W tym rokumiałem skończyć tysiąc osiemset sześćdziesiąt sześć lat.Po upływie tak długiego czasu wciągłym kieracie codziennych spraw łatwo zapomnieć o kulturalnej rozmowie czyprzyziemnych obowiązkach.- Nie wyglądasz aż tak zle, jak mówiła - powiedział James, przyglądając się bystrymioczami mojej twarzy.Nacisnąłem kontakt i pokój zalało ciepłe złociste światło lampy.Podszedłem doswojej torby.- Kto? - zapytałem, wciągając na biodra czarne bawełniane spodnie.- Mira.Była zmartwiona.Prychnąłem.Jedynym zmartwieniem Miry było to, że ktoś mnie zabije, zanim onazdąży się tym zająć.James nic nie powiedział, podszedł natomiast do drzwi, kiedy rozległosię pukanie.Pracownik hotelu wniósł do pokoju wielką tacę z kilkoma przykrytymi półmiskami, amoją uwagę przykuł zapach kawy.Myśl o cieple i kofeinie rozproszyła resztki mgłyzasnuwającej mój umysł.Kiedy James podpisał rachunek, zacząłem podnosić pokrywy iujrzałem dziwne połączenie śniadania z obiadem.Jajecznica, kiełbaska, stek z ziemniakiem włupinie, ugotowane na parze warzywa, zupa z soczewicy, pełnoziarniste mufinki i cały dzbanek czarnej kawy.Wyglądało na to, że James sprawdzi się jako asystent.- Nie byłem pewien, na co będziesz miał ochotę - powiedział James wymijająco istanął po drugiej stronie stołu.- W sam raz - wymamrotałem, sadowiąc się na krześle, i zabrałem się do jedzenia.Spodziewałem się, że kawa i posiłek odświeżą mi umysł i uleczą bóle.Dopiero wtedy będęmógł stawić czoło rosnącemu bałaganowi, który otaczał Mirę.- Miałeś jakieś problemy z wampirami? - zapytał James, zdradzając podniecenia wgłosie.Był ciągle młody i z entuzjazmem odnosił się do mrocznego świata, w którym sięobracałem.Chciał poznać wszystkie tajemnice, pragnął zapuścić się w głąb [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •